Niemcy. Lotnisku Berlin-Brandenburg grozi bankructwo
Ciąg dalszy problemów jednego z najbardziej pechowych lotnisk w Europie, które budowano trzy razy dłużej, niż planowano i kosztowało 2,5-krotnie więcej, niż przewidywał plan. Do czarnej listy można dodać jeszcze ogromne problemy finansowe.
"Koronakryzys" spowodował ogromne straty finansowe w branży turystycznej i transportowej. Problemy nie ominęły też otwartego pod koniec października lotniska Berlin-Brandenburg. Jak informują niemieckie media, port jest na skraju zapaści finansowej. Spółka nim zarządzająca przyznała, że nie uda się utrzymać biznesplanu, który zakładał uzyskanie rentowności w 2025 r. Co więcej - utrata przychodów spowodowana spadkiem liczby pasażerów poważnie zagraża egzystencji lotniska.
Zarządcy portu nie mają wyjścia i proszą władze Berlina, Brandenburgii oraz władze federalne o kolejne wsparcie finansowe. W sumie chcą dostać ponad 200 mln euro. Dotychczas stolica Niemiec i Brandenburgia, które posiadają 37 proc. udziałów w spółce, przekazały na działalność lotniska po 74 miliony euro, natomiast rząd federalny ma zapłacić w najbliższym czasie jeszcze 52 miliony. Senat Berlina zamierza dofinansować nowe lotnisko "Berlin-Brandenburg" także w roku 2021.
Berlin-Brandenburg - największa kompromitacja inwestycyjna niemieckich inżynierów
Nowe międzynarodowe lotnisko im. byłego kanclerza Willy'ego Brandta zostało otwarte po 14 latach budowy i dziewięć lat później niż planowano. W latach 2006–2009 na jego budowie pracowało 3000 robotników na trzy zmiany przez sześć dni w tygodniu. Pomimo to nie udało się go zbudować na czas. W 2012 r. przeprowadzano odbiory techniczne wszystkich instalacji, a 9 tys. wolontariuszy, wcielających się w rolę podróżnych, testowało lotniskowe procedury.
Jednak podczas kontroli wykonanych prac stwierdzono, że wadliwie zaprojektowano instalację przeciwpożarową i na miesiąc przed inauguracją odwołano otwarcie lotniska. Później okazało się, że usterek są tysiące, co sprawiło, że czas ich usuwania był dłuższy niż samej budowy. Błędy w projektowaniu i wykonawstwie spowodowały, że realizacja inwestycji zamiast 5 lat trwała lat 15. Otwarcie portu było sześciokrotnie przekładane. Pojawiały się nawet pomysły, żeby je zburzyć i wybudować na nowo. Koszty z planowanych 2,5 mld euro wzrosły do 6 mld.
Źródło: Radio Szczecin, WP