Pijani turyści w Tatrach. Jeden zasnął na przełęczy
Miniony weekend był piękny pogodowo, więc w Tatrach pojawiło się sporo turystów. Ratownicy mieli pełne ręce roboty. Niestety pomagać musieli także skrajnie nieodpowiedzialnym osobom, które w góry wyszły pijane.
Ratownicy TOPR mają za sobą bardzo pracowity weekend. Jak czytamy w ostatniej kronice, to był słoneczny i ciepły, jak na tę porę roku, tydzień. Takie warunki spowodowały, że w Tatrach pojawiło się wielu turystów. Niestety nie dla wszystkich wycieczki okazały się szczęśliwe, a ratownicy nie próżnowali.
Pijani turyści w Tatrach: "Przesadził z alkoholem i leży na szlaku"
Na szczególną uwagę zasługuje sytuacja z piątku, 30 października, która dotyczy wyjątkowo nieodpowiedzialnego zachowania turystów.
"O godz. 16:24 do TOPR zadzwonił turysta informując, ze jego kolega przesadził z alkoholem i leży na szlaku z Iwaniackiej Przełęczy na Ornak. Nie ma z nim kontaktu" - czytamy w kronice.
Wystartował śmigłowiec, ale ze względu na silny wiatr nie można było wykonać desantu. Maszyna poleciała więc w rejon grani i stamtąd ratownicy pieszo udali się do znajdującego się poniżej turysty.
Nie wszyscy wrócili do schroniska: "Mniej pijany postanowił sam iść dalej"
Mężczyznę udało się obudzić, następnie ratownicy rozpoczęli sprowadzanie delikwenta. Ponieważ szło to powoli, do pomocy wyjechało na Ornak kolejnych 5-ciu ratowników, którzy przed godz. 19:00 dotarli do kolegów sprowadzających mężczyznę. Ostatecznie rzed godz. 19.30 doprowadzili go do schroniska.
"Tam od jego kolegów dowiedzieli się, że nie ma jeszcze jednego mężczyzny z grupy, który mniej pijany postanowił sam iść dalej na grań Ornaków, nie zważając na prośby kolegów, by zawrócił. Próby dodzwonienia do niego nie powiodły się. Po godz. 21:00 przekazał on wiadomość kolegom, że cały i zdrowy dociera do schroniska na Chochołowskiej" - kończy relację Adam Marasek.
Źródło: Kronika TOPR