Płacisz raz i jesz, ile chcesz. Byliśmy na jarmarku all inclusive w Berlinie
Jarmark świąteczny All Inclusive Weihnachtsmarkt to wyjątkowe miejsce, które można odwiedzić w Berlinie. Wyróżniają go dwie rzeczy. To, że funkcjonuje w opcji all inclusive, i to, że jako jedyny w mieście ma widok na rzekę Sprewę. Bilety można nabyć tylko przez internet. Byliśmy na miejscu i sprawdziliśmy, co można zjeść za 29,90 euro.
Pomysł na tę nietypową inicjatywę powstał w czasie pandemii, gdy wprowadzono formułę "All You Can Eat & Drink", aby zapewnić komfort oraz bezpieczeństwo odwiedzających.
Jarmark all inclusive w Berlinie
Ceny biletów zaczynają się od 29,90 euro (ok. 120 zł) i zależą od dnia tygodnia oraz godzin wizyty. Najdroższe wejście kosztuje 42,90 euro (ok 177 zł) i obejmuje pięciogodzinny pobyt na jarmarku (od godz. 17 do 22), najtańsze to dwugodzinna wizyta.
- Wejściówki kupowaliśmy tydzień wcześniej i praktycznie nie było już miejsc - mówi Daria Hadzicka, dziennikarka WP, która odwiedziła wyjątkowy jarmark dwa dni temu. - Ostatnie wejściówki były właśnie na środę i tylko na 2 godziny. Chcieliśmy kupić na 4 godz., ale nie było szans i chyba, według nas, byłoby to już za dużo czasu - dodaje.
Za wejściówki zapłaciła więc 29,90 euro za osobę. - Liczba miejsc jest ograniczona, a dzięki temu nie ma wielkich kolejek po napoje i jedzenie, przed nami w kolejkach były maksymalnie cztery osoby. Jest też zamknięta strefa VIP - mówi Daria.
Czytaj także: Takich tłumów na placu Defilad nie było od lat. "Walczyłam o życie w labiryncie stoisk"
W cenę biletu wliczone są słodkie oraz słone dania, a także napoje (w tym alkoholowe). Na jarmarku można spróbować np. burgera z szarpanej wieprzowiny, chili con carne, hot dogów, szpeclów z gulaszem, mięsnej zapiekanki, preclów, świątecznych słodkich naleśników, pączków, knedli czy gofrów.
- Jedzenie jest bardzo rozmaite. Jedliśmy m.in. bagietki z łososiem czy klasyczne niemieckie pieczarki z sosem serowym. Jedno i drugie bardzo smaczne. Placki ziemniaczane za to bez szału, ale do zjedzenia - komentuje Daria Hadzicka. - Nie smakował nam za to hot dog z niemiecką bratwurst. Bułka była niedobra, średnia kiełbasa - kompletnie nam to nie smakowało - przyznaje.
Podkreśla, że porcje nie są duże, więc dzięki temu każdy ma możliwość skosztowania wielu potraw. - Niestety, kilka potraw było zimnych, ale z drugiej strony na innych jarmarkach jest podobnie, też w Polsce dostaje się często zimne jedzenie - mówi. - Było też dużo opcji dań wege. Słodkich rzeczy nie próbowałam, do nich były największe kolejki i wyglądały całkiem zachęcająco - dodaje.
Daria relacjonuje, że na jarmarku jest także szeroki wybór napojów: wino grzane białe i czerwone, wino grzane bezalkoholowe, poncz dla dzieci, herbaty, gorąca czekolada. Były też napoje zimne: bezalkoholowe, wino białe i czerwone, piwo czy cola.
- W Warszawie za 20 zł dostaniemy grzańca, znajoma płaciła 55 zł za kiełbasę i do tego doliczymy gofra za 40 zł i tak naprawdę mamy już prawie 30 euro, które w Berlinie płacimy jednorazowo - podsumowuje. - Myślę, że to świetna cena. Moim zdaniem nie ma co wydawać 40 euro, żeby spędzić na jarmarku cztery godziny. My w godzinę zdążyliśmy spróbować praktycznie każdej potrawy - radzi.
Daria dodaje, że poza jedzeniem na jarmarku było także kilka atrakcji, takich jak curling. - Po jarmarku chodził święty Mikołaj i leciała świąteczna muzyczka. Całość jest ogrodzona, czuliśmy się bezpiecznie. Atmosfera bardzo świetna i jest sporo przestrzeni - podsumowuje.
Jarmark all inclusive trwa do 30 grudnia, z wyjątkiem świątecznej przerwy od 24 do 26 grudnia.