Polacy na wakacjach w Bułgarii. "Stereotypy nie biorą się znikąd"
Statystyki bułgarskiej ambasady podają, że w 2019 r. Bułgarię odwiedziło 500 tys. Polaków. Był taki okres w latach 90., że niechętnie podróżowaliśmy do tego kraju. W ostatnim czasie nasi rodacy powrócili jednak do Bułgarii. Jest tam tanio i słonecznie – jednym słowem wakacyjny raj. A jednak Polacy zawsze znajdą jakiś problem.
16.07.2021 12:18
- Polacy najbardziej zwracają uwagę na kuchnię. Młodzi ludzie, którzy wychowali się na pizzy i fastfoodzie, stojąc przed stołem szwedzkim pełnym lokalnych przysmaków, twierdzą, że nie ma co jeść – mówi nam Kiril Christow, bułgarski rezydent. Poza tym, wielu z nich po kombinacji kwaśnego mleka z surówkami spotykają uciążliwe problemy gastryczne. A kto temu winien? Według nich oczywiście podłe jedzenie, a nie obca flora bakteryjna – dodaje.
Wakacje w Bułgarii - tani alkohol i awantury
Jest grono Polaków, którzy będąc za granicą, zawsze powiedzą: "u nas jest lepiej". To niestety drażni Bułgarów, podobnie jak temperament Polaków oraz nasz agresywny ton głosu, który niestety powoduje liczne nieporozumienia z lokalnymi mieszkańcami. Od Bułgarów raczej usłyszymy "bawno, bawno" - czyli powoli, a nie "szybko, szybko", jak od Polaków.
Jesienią do Bułgarii przyjeżdżają studenci z Polski, którzy jeszcze przed rozpoczęciem roku akademickiego chcą spędzić krótkie zagraniczne wakacje. Piją dużo alkoholu – bo jest tani – mieszają różne trunki, a potem rozbijają się po dyskotekach i wszczynają awantury. Rano oczywiście nic nie pamiętają i zżerają ich wyrzuty sumienia.
- Pamiętam, jak kilka lat temu grupa polskich studentów pobiła się z Niemcami. Przyjechałem rano do hotelu i dowiedziałem się, że "moi" są aresztowani. Bali się, że rodzice się dowiedzą. Nie chcieli, aby policja spisała protokół, ani żeby kontaktować się z ich rodzinami przez konsulat. Posiedzieli skacowani w areszcie do obiadu i dostali nauczkę – śmieje się Kiril.
Wakacje w Bułgarii - kombinacje i wymuszanie pieniędzy
Polacy znani są za granicą z kombinowania oraz ze składania skarg i wniosków o odszkodowania. Zdarza się, że nasi rodacy wymyślają sztuczne problemy, aby po powrocie z wakacji ubiegać się o zwrot kosztów. Poza tym wybierają najtańsze hotele i oczekują standardu najwyższej jakości. Najlepiej w pierwszej linii brzegowej.
- Osobiście nie spotkałem się z taką sytuacją, ale koleżanka rezydentka opowiadała mi, że Polacy potrafią nawet wpuścić w pościel w hotelu karalucha i oczekiwać zwrotu pieniędzy – mówi nam Kiril. Często też zapominają o tym, że niska cena hotelu zawsze generuje powstanie jakiegoś "ogonka" i problemów, na które potem się uskarżają – dodaje.
Wakacje w Bułgarii - wieczne niezadowolenie i roszczenia
Na szczęście Polacy starają się zorganizować swoje wakacje tak, aby jechać w miejsca, które będą spełniały ich oczekiwania pod względem atrakcji. Ci, którzy planują wakacje z rodziną, wybierają inne hotele niż ci, którzy jadą z misją ostrego imprezowania.
- Polacy mają swoje standardy i wybierają takie oferty wyjazdowe, żeby ci imprezujący nie mieszali się z tymi wypoczywającymi. Jak dotąd, na szczęście nie spotkaliśmy się z żadną przykrą sytuacją, ale wiemy z opowieści, że za granicą Polak jest Polakowi wilkiem – mówi mi starsze małżeństwo z Lublina, które spotykam w Nesebyrze.
Powszechny jest jednak mit Polaków "kwaśnych", roszczeniowych i wymagających. Szczególnie wśród tych, którzy na wielkie wakacje wyjeżdżają raz do roku i oczekują Bóg wie czego.
- Stereotypy nie biorą się znikąd, a memy o wakacyjnych Januszach i skarpetach w sandałach to obrazki, które naprawdę można zobaczyć za granicą. Poza tym Polacy mają wiecznie niezadowolone miny i roszczenia na każdym kroku: za ciepło, za zimno, woda za słona. Wszystko ogólnie jest źle, ale siedzi taki i za rok też przyjedzie. No i klaskanie przy lądowaniu to standard – mówi Adrian z Bydgoszczy, który wybrał się ze znajomymi na urlop do Słonecznego Brzegu.
Wakacje w Bułgarii - jest pocieszenie. Są gorsi turyści
Na szczęście pijący, agresywni i awanturujący się Polacy na zagranicznych wakacjach to tylko niewielka grupa tych, którzy podróżują. Podobno gorsi są Anglicy. To z nimi jeszcze w czasach sprzed pandemii europejskie kurorty najbardziej nie mogły sobie poradzić.
- Anglicy uprawiają tzw. balkoning, czyli skaczą z balkonów do basenu. Przylatują pijani i wylatują jeszcze bardziej pijani. Nie pamiętają, gdzie byli ani co robili. A Polacy, jak tak na nich jeszcze trochę na wakacjach popatrzą, to może się od nich czegoś nowego "nauczą". Oby nie – podsumowuje Kiril.
Mimo tych drobnych negatywnych akcentów Bułgarzy lubią Polaków i liczą, że będą odwiedzać ich kraj równie tłumnie, co przed pandemią. W końcu te setki tysięcy turystów z Polski napędzają ich lokalną gospodarkę.