Polacy zaskoczyli. Tego górale się nie spodziewali
Niedziela 26 lutego była ostatnim dniem ferii w Polsce. Okazuje się, że zimowa przerwa w nauce była w tym roku pod względem frekwencji zdecydowanie lepsza, niż zakładali podhalańscy przedsiębiorcy. Który turnus był najbardziej oblegany?
Minione ferie zimowe pod względem frekwencji były zdecydowanie lepsze, niż zakładali podhalańscy przedsiębiorcy z branży turystycznej. Najbardziej oblegany był ostatni turnus, kiedy wypoczywali m.in. uczniowie z Warszawy.
Ferie 2023 - dużo turystów pod Tatrami
- Ku naszemu zaskoczeniu popyt na wypoczynek pod Tatrami był dużo wyższy niż przewidywaliśmy jeszcze w listopadzie. Trzeba natomiast dodać, że frekwencja była różna w poszczególnych turnusach. Pierwszy tydzień, który rozpoczął się w połowie stycznia, rozkręcał się ponieważ jeszcze było mało śniegu. Później wielkie opady śniegu i słoneczna pogoda przyciągnęły pod Tatry prawdziwe tłumy. Najbardziej obleganym turnusem był pierwszy tydzień ferii mazowieckich - przekazał PAP Karol Wagner z Tatrzańskiej Izby Gospodarczej.
Podczas ostatniego turnusu zimowych ferii hotele pod Tatrami miały największe obłożenie, sięgające nawet 100 proc. Ponadto wypełniły się również kwatery w miejscowościach pod Zakopanem - w Poroninie, Białym Dunajcu czy Zębie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Sztuka podróżowania - DS7
Jeszcze w listopadzie przedsiębiorcy z branży turystycznej na Podhalu obawiali się o drastyczny wzrost cen energii i brak opału. Część z nich rozważała nawet zamknięcie biznesu na czas zimowy.
Według informacji hotelarzy spod Tatr, goście chętniej wybierali krótsze pobyty, na przykład na trzy lub cztery dni. Rzadziej decydowali się na tygodniowe. Restauratorzy natomiast raportują, że nastąpił spadek przychodu ze stolika, pomimo zwiększenia cennika.
Ferie 2023 - w Beskidach mniej turystów niż w zeszłym roku
Spadek liczby turystów zanotowano z kolei w Beskidach. Dlaczego tak się stało?
- Na pewno gości było mniej niż rok temu - mówi Tadeusz Papierzyński, który w magistracie w Wiśle odpowiada za sprawy promocji i turystyki. - Przypuszczam, że wynikało to z dwóch przyczyn. Po pierwsze – pogoda. Pierwszy tydzień ferii śląskich był fatalny pod kątem śniegu. Potem się nieco poprawiło, ale ten ostatni tydzień znowu był wiosenny. Na stokach śnieg jest, ale deszczowe dni nie zachęcały, by wyjść na narty - dodał.
Czytaj także: Ferie w górach. Są awantury i absurdalne żądania
Jak przyznał, drugą przyczyną nieco słabszej frekwencji mogły być ceny. Było drożej. Właściciele bazy noclegowej żądali średnio do 20 proc. więcej na lokum niż rok wcześniej. - Z tego powodu goście rezerwowali krótsze pobyty - wskazał Papierzyński.
Drożej było też na stokach. Za karnet trzeba było zapłacić 10 do 20 proc. drożej niż rok temu. - Przykładowo, całodzienny wspólny skipass w Wiśle i Istebnej rok temu kosztował 120 zł, a teraz 145 zł - wskazał Tadeusz Papierzyński.
Właściciele ośrodków pomimo wszystko starają się dostrzegać pozytywy. Karolina Cieślar z ośrodka narciarskiego Skolnity powiedziała PAP, że "są zadowoleni na tyle, na ile pogoda była przychylna". - W te dni mroźne, zimowe, śnieżne, jak najbardziej byliśmy zadowoleni. Frekwencja była spora. Gdy jednak padał deszcz, a jego nie było mało, to automatycznie turyści wybierali inny sposób spędzenia czasu. Generalnie jednak ferie były na plus - wyjaśniła.
Gorsza pogoda dawała powody do zadowolenia gastronomii. Jak powiedział Papierzyński, "tym razem nie mają powodów do narzekania". - Gdy aura była beznadziejna, to turyści spędzali czas w pubach i restauracjach. Ruch był spory - dodał. W lokalach podrożało w porównaniu z rokiem poprzednim o około 20 procent.