Trwa ładowanie...

Polka wybrała się do Indii. "To inna planeta"

Spędziła w Indiach kilka tygodni. Choć wiedziała, że to nie będzie łatwa podróż i może się wiele spodziewać, rzeczywistość okazała się dużo barwniejsza od wszelkich wyobrażeń. - Pomimo tygodni przygotowań, wiele rzeczy nas zaskoczyło. Zwiedziłam do tej pory 43 kraje, nieraz odwiedziłam kraje azjatyckie, ale Indie to inna planeta - przyznaje Ania Tańska z Gdańska w rozmowie z WP.

Taras hotelu Shri Vinayak w New Delhi w rzeczywistości wyglądał inaczej niż na zdjęciachTaras hotelu Shri Vinayak w New Delhi w rzeczywistości wyglądał inaczej niż na zdjęciachŹródło: Ania Tańska, Hotel Shri Vinayak
dvwwmzw
dvwwmzw

Ania wraz z mężem i znajomym spędziła kilka tygodni w Indiach. Podczas wyprawy odwiedzili m.in. Bombaj, Puszkar, Agrę, Delhi czy Goa. Podróżniczka nie ukrywa, że w azjatyckim kraju ciągle ją coś zaskakiwało.

Jeszcze podczas listopadowej podróży Ania przesłała nam zdjęcia indyjskich krów. Są one tam uważane za święte i nietykalne. Dla mieszkańców ich widok na ulicy nie jest niczym nadzwyczajnym. Ale można na nie trafić także w innych miejscach. Ania z ekipą spotkała kilkanaście krów na plaży na Goa.

Indie - oczekiwania kontra rzeczywistość

Podczas wyprawy na miejscu korzystali z połączeń kolejowych, na które bilety zakupili online jeszcze w Polsce. Początkowo wszystko wyglądało tak, jak trzeba.

dvwwmzw

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

"Halo Polacy". Największe mity na temat Włochów. "Ananas na pizzy nie jest najgorszym złem"

- Pieniądze z konta zeszły, po zakupie na stronie wielki komunikat z gratulacjami zakupu, potwierdzenie na mailu - opisuje Ania. - Jakie było moje zdziwienie, jak się okazało, że nie jestem szczęśliwym posiadaczem biletów, tylko miejsca na liście oczekujących. A ostateczna lista pasażerów sporządzana jest na cztery godziny przed planowanym odjazdem, czyli do czterech godzin przed nie wiesz, czy jedziesz - mówi.

W internecie można znaleźć zachęcające zdjęcia hotelowego tarasu Hotel Shri Vinayak
W internecie można znaleźć zachęcające zdjęcia hotelowego tarasuŹródło: Hotel Shri Vinayak

Podróżnicy przeżyli rozczarowanie hotelem w Delhi. Bardzo im zależało na obiekcie z tarasem na dachu. - Wybrałam hotel z opiniami powyżej 8 i pięknym zdjęciem tarasu. Zdziwienie moje było ogromne, gdy na tarasie zamiast stolików, zastałam góry śmieci i wiszące pranie - opowiada Ania.

Taras hotelu Shri Vinayak podczas pobytu podróżników z Polski Ania Tańska
Taras hotelu Shri Vinayak podczas pobytu podróżników z PolskiŹródło: Ania Tańska

Perypetie w restauracjach i informacji turystycznej

Przygód nie brakowało także podczas posiłków. - W jednej z plażowych restauracji, zmówiłam zupę wskazując obrazek w menu - opowiada Ania. - Kelner na to, że takiej dokładnie zupy nie mają, tylko podobną. Zgodziłam się. Niestety pomiędzy zdjęciem, a tym co dostałam, było tylko jedno podobieństwo - oba dania były zupą - śmieje się podróżniczka.

Źródło: Ania Tańska
"Podobna" zupa okazała się być zupełnie innym daniem

W barze plażowym turyści zamówili z kolei pintę piwa (568 ml). Kelner przyniósł butelkę o pojemności 330 ml, więc zwrócili mu uwagę, że zaszła pomyłka. - Po krótkiej rozmowie wyszło, że to nie pomyłka, tylko błąd w menu, co skomentował krótko: "Welcome to India" - mówi Ania.

dvwwmzw

Interesującym doświadczeniem była także wizyta w centrum informacji turystycznej w Delhi. Turyści spodziewają się w takich miejscach rzetelnych informacji, to oczywiste. Zaopatrzenie ich w mapę i kilka rad, co zobaczyć w danym mieście, to podstawa, którą powinni zapewnić jej przedstawiciele.

- W informacji było pięciu pracowników, jeden zaprosił nas do siebie - zaczyna Ania. - Poprosiliśmy o mapę, a on na to, że nie ma, ale może nam skserować, co potrwa chwilę. Wróciliśmy po ok. 30 minutach, ale nikt już nas nie pamiętał.

Ania Tańska spędziła jesienią kilka tygodni w Indiach archiwum prywatne
Ania Tańska spędziła jesienią kilka tygodni w IndiachŹródło: archiwum prywatne

Podróżnicy jeszcze raz poprosili o mapę Delhi i nagle o dziwo się ona znalazła, na dodatek nie z ksero.

dvwwmzw

- Jeden z pracowników chciał nam coś pokazać na mapie. Patrzę, że to chyba nie jest mapa Delhi, a Jaipuru, co mu powiedziałam - opowiada kobieta. - On się jednak upierał, że to Delhi, trzymając ją do góry nogami. Oczywiście okazało się, że to ja miałam rację - to była mapa Jaipuru. Mapy Delhi ostatecznie nie otrzymaliśmy. Także w Indiach nawet wizyta w informacji turystycznej jest przygodą - kończy Ania.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
dvwwmzw
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
dvwwmzw