MiastaAtlantis, The Palm. Dubaj jest niczym marzenie szalonego architekta

Atlantis, The Palm. Dubaj jest niczym marzenie szalonego architekta

Dubaj jest niczym marzenie szalonego architekta, który nie zważając na żadne ograniczenia, postanowił wcielić w życie nawet te niemożliwe do wcielenia wizje. Taka też jest wyspa Palma Dżamira, usypana na szelfie u wybrzeży miasta, oraz wybudowany na niej luksusowy hotel Atlantis, The Palm.

Atlantis, The Palm. Dubaj jest niczym marzenie szalonego architekta
Źródło zdjęć: © Shutterstock.com | Zhukov Oleg
Anna Jastrzębska

14.09.2017 | aktual.: 09.11.2019 20:30

W Dubaju nie jest łatwo nigdzie zdążyć na czas w wyznaczone miejsce. Po pierwsze dlatego, że zazwyczaj do 2 w nocy siedzisz w morzu, bo to jedyne schronienie przed upałem, który we wrześniu w nocy nie schodzi tu poniżej 36 st. C. – a i tak jest to wielka ulga w porównaniu do 42 st. od samego rana.

Gdy budzisz się rano w swoim wymrożonym pokoju hotelowym (życie w Dubaju niemożliwe byłoby bez klimatyzacji), zazwyczaj nie możesz uwierzyć, że za oknem bucha gorąc niczym z pieca hutniczego. Śmiało więc wyruszasz na miasto i po przejściu dokładnie jednego kroku przekonujesz się, że nie masz siły iść dalej, a podręczne wiatraczki, które dzień wcześniej zdesperowany kupiłeś w jednym ze sklepów "ze wszystkim", tylko przyspieszają czas, w którym upał dolatuje do ciebie z morderczymi zamiarami.

Już po dwóch krokach, w trakcie których gorąc zdążył rozpuścić na twarzy makijaż, a powoli zabiera się też za rozpuszczenie narządów wewnętrznych, marzysz więc o hotelowym basenie na dachu. Przy trzecim zaś uświadamiasz sobie, że jesteś tylko małym robaczkiem, który nie wygra nierównej walki z żywiołem, i resztką sił pędzisz z powrotem do windy, ocierając pot z czoła, dłoni, stóp, klatki piersiowej.

Obraz
© Anna Jastrzebska/WP | Anna Jastrzębska

Drugim powodem, dla którego w Dubaju nie jest łatwo zdążyć w wyznaczone miejsce, jest fakt, że gdy już myślisz, iż poznałeś miasto na tyle, by poruszać się nim autem bez nawigacji, wystarczy jeden zły wybór, by zamiast na parkingu w największym centrum handlowym na świecie Dubaj Mall (przy którym można podziwiać najwyższą na świecie wieżę Burdż Chalifa, czyli liczącą 829 m Wieżę Chalify) znaleźć się w połowie drogi do Abu Dhabi. Gdzie – szukając odpowiedniego skrętu na jednym z pięciu pasów (luksusowe auta mijają cię z lewej i z prawej, trąbiąc bez opamiętania) – podejmujesz kolejne kiepskie decyzje, dzięki którym orientujesz się, że wcale nie musisz kupować wycieczki na safari, bo wielbłądy, lwy i żyrafy zaraz i tak pojawią się za oknami.

Obraz
© Anna Jastrzębska/WP | Anna Jastrzębska

Mimo to pewnego słonecznego piątkowe poranka postanowiłyśmy z M. nie zważać na wszelkie czyhające na nas przeszkody i skoro świt wyruszyłyśmy na wycieczkę. Czekało na nas bowiem spełnienie marzeń (przynajmniej moich), czyli wizyta na, nazywanej ósmym cudem współczesnego świata, wyspie Palma Dżamira. Oraz w wybudowanym na niej 5-gwiazdkowym hotelu (a w zasadzie olbrzymim ośrodku wypoczynkowym) Atlantis, The Palm. To m.in. te dzieła kazały mi pojechać do Dubaju, który – o czym po wizycie w tym mieście nie mam już wątpliwości – jest wielkim, nieskrępowanym żadnymi ograniczeniami laboratorium ludzkiej wyobraźni.

Na miejsce – koronę wyspy w kształcie Palmy, czego chyba nie muszę dodawać, dotarłyśmy mocno spóźnione. I "nieco" spocone. Ale, trzeba przyznać, było warto.

Obraz
© Wikimedia Commons CC BY | nn

Komu odbiła palma?

Palma Dżamira jedna z 3 dubajskich wysepek (z 75 km linii brzegowej) w kształcie daktylowych palm. Razem z Dżabal Ali i Dirą należy do największych na świecie sztucznie usypanych przez człowieka wysp, a piękny widok na nią roztacza się nie tylko z kosmosu czy helikopterów, przeloty którymi są – jak na polską kieszeń – dość drogie (12-minutowa przyjemność to koszt powyżej 650 zł). Wyspę można podziwiać choćby z baru Observatorium w hotelu Marriott, gdzie od 17.30 do 20.30 trwają "happy hours", więc za 35 dirhamów (czyli około 35 zł) można wypić margeritę z widokiem na słońce zachodzące tuż nad Palmą.

Dżamira położona jest w bardzo przyjemnej lokalizacji. Przy wjeździe na nią z prawej ma się Burdż Al-Arab (Wieżę Arabów), wieżowiec w kształcie żagla projektu Brytyjczyka Toma Wrighta, w którym mieści się jeden z najbardziej ekskluzywnych hoteli na świecie (mówi się o nim, że jest 7-gwiazdkowy, bo w branży hotelarskiej brakuje skali, by określić poziom jego luksusu). Po lewej zaś wyrasta las spektakularnych wieżowców, to osiedle Jumeirah Beach Residence, czyli swego rodzaju dubajskie Miami. Jest drogo, ekskluzywnie, a widok z plaży – obłędny. Polecam zwłaszcza między 10 w nocy a 2 nad ranem, pluskanie się we wciąż ciepłej jak pomidorówka wodzie z widokiem na ścianę rozświetlonych wysokościowców – to przeżycie z kategorii tych, które chciałoby się przeżywać w nieskończoność.

Obraz
© Anna Jastrzębska/WP | Anna Jastrzębska

No, ale nie czas na te wszystkie dygresje, bo oto – po półgodzinnym błądzeniu po autostradach – wjeżdżamy! Na Dżamirę można dostać się autem lub kolejką (Monorail Trail), która – tu chyba nie ma wielkich zaskoczeń – oferuje niezrównane widoki, przez niektórych turystów jest więc uważana za atrakcję samą w sobie. My jednak wybieramy pierwszą opcję.

Podążamy najpierw przez trzon palmy. Zewsząd otaczają nas luksusowe hotele, kurorty wypoczynkowe i kompleksy mieszkalne. Nieco dalej zaś, na "liściach" majaczą domy letniskowe, wystawione na sprzedaż już w 2004 r., czyli jeszcze w trakcie budowy wyspy. Zostały one podobno sprzedane w 3 dni po rozpoczęciu aukcji, a kupowali je także najpiękniejsi tego świata, wśród których warto wymienić choćby Davida Beckhama. Mijamy całą tę ekskluzywną scenerię, bo nie ona przecież stanowi clou naszej wycieczki. Pędzimy na czubek palmy, na Crescent Road, nad którą góruje monumentalna "brama" z 2 wieżami w stylu arabskim. To gwóźdź programu, czyli kompleks hotelowy Atlantis, The Palm.

Obraz
© Shutterstock.com | Danilin VladyslaV Travel

Po przemierzeniu tunelu naszym oczom ukazuje się wreszcie architektoniczny Disneyland, urzeczywistnione wizje rozpasanej wyobraźni. Oj, nie ma tu umiaru. Wszystkiego jest dużo. Wszystko jest wielkie. Wszystko jest z rozmachem. Aby choć trochę przybliżyć ten klimat, wystarczy powiedzieć, że na otwarciu tego hotelu w 2008 r. bawiły się taki gwiazdy jak Mischa Barton, Michael Jordan czy Priyanka Chopra (miss świata z 2000 r. została okrzyknięta wówczas Boginią Atlantis), a na 15-minutowy pokaz fajerwerków zużyto 7 razy więcej sztucznych ogni niż podczas otwarcia Olimpiady w Pekinie.

Celebracja wody

W hotelu mieści się 1539 pokoi i apartamentów, których powierzchnia zaczyna się od 45, a kończy na… 924 m kw. (mowa o apartamencie – rezydencji Royal Bridge Suite, położonej nad łukiem łączącym wschodnią i zachodnią wieżę). I wśród których są takie perełki jak ukryte w pod wodą Underwater Suites, które – za sprawą panoramicznych, przeszklonych ścian, pozwalają gościom podziwiać morski świat z najróżniejszymi gatunkami zwierząt.

Niejako wydarty pustyni Dubaj kocha wodę i podwodne życie celebruje jak żaden chyba inny na świecie (wystarczy wejść choćby do Akwarium w Dubai Mall, by przekonać się, o co chodzi). Nie bez przyczyny też nazwa i koncepcja kompleksu Atlantis, The Palm nawiązuje do Atlantydy – mitycznej krainy, która miała być miejscem istnienia rozwiniętej cywilizacji, zatopionej przez morze i na wieki spoczywającej w jego głębinach. Nietrudno się domyślić, że właśnie wokół wody koncentruje się całe (olbrzymie!) centrum wypoczynkowo-rozrywkowe stworzone na koronie wyspy Dżamira.

Obraz
© Shutterstock.com | nn

Tutejszy Park Wodny Aquaventure o powierzchni 160 tys. m kw. to spełnienie marzeń każdego chyba dzieciaka i niejednego starego konia. Największy w regionie (jednodniowy wstęp kosztuje 260 zł), ma wszystko to, co trzeba, a nawet trochę więcej. Są więc sztuczne rzeki z metrowymi falami, są wodospady i zjeżdżalnie dla dużych i małych.

Obraz
© Anna Jastrzębska/WP | Anna Jastrzębska

Razem z M. przetestowałyśmy wiele z nich i w naszym konkursie wygrały zdecydowanie "Leap of Faith", czyli niemal pionowy zjazd z wieży Neptuna (wcale nie tak straszny, jak sugerują krzyki, które słyszy się, stojąc w kolejce do atrakcji), oraz "Shark Attack" – wymagająca mniejszej odwagi zjeżdżalnia, prowadząca przez akwarium, w którym otaczają nas bajecznie kolorowe ryby, rekiny i bezkonkurencyjne – jeśli chodzi o urok – płaszczki. Te ostatnie chętni mogą również samodzielnie nakarmić.

Obraz
© Anna Jastrzębska/WP | Anna Jastrzębska

Wszystkie wspomniane zwierzaki (i wiele, wiele więcej morskich kreatur) można też podziwiać w "zaginionej komnacie". Lost Chambers to podwodne korytarze, stylizowane na zatopioną Atlantydę, w którym morski świat ujawnia wiele ze swych tajemnic. Na terenie Atlantis, The Palm jest jeszcze "centrum uchatek", jest wielka Zatoka Delfinów, gdzie można pływać z tymi inteligentnymi ssakami, jest poza tym mnóstwo innych atrakcji.

Obraz
© Anna Jastrzębska/WP | Anna Jastrzębska

Królestwo i konia temu, któremu uda się w jeden dzień zaliczyć je wszystkie! Tym bardziej, że między szaleńczymi zjazdami w pionie czy spotkań z rekinami warto w międzyczasie znaleźć czas choćby na poleżenie na prywatnej plaży. Z Aquaventure rozciąga się genialny widok na zatokę Perską i wieżowce Dubaju, w tym wspomniany hotel – żagiel Burdż al-Arab. Do dyspozycji gości są tu leżaki z parasolami, czysta i ciepła woda oraz długi pas (nie, wbrew pozorom wcale nie klimatyzowanego) piasku, łagodnie schodzącego do morza…

I na bogato, i całkiem tanio

Pewnie wybuchniecie śmiechem, gdy przeczytacie, że w Dubaju fajne jest to, że żyć i wypoczywać można i na bogato, i całkiem tanio. A jednak to prawda. Kolacja dla 2 osób w przyjemnej restauracji nie musi wynieść więcej niż 60 zł, a ceny w marketach są bardzo zbliżone do polskich. Podobnej zasadzie hołduje Atlantis, The Palm. O ile koszt wynajęcia najbardziej luksusowych apartamentów zwykłego zjadacza chleba przyprawiają o zawrót głowy, o tyle najtańszy pokój dwuosobowy na portalu booking.com można zarezerwować na jedną noc za niewiele ponad 1300 zł dla 2 osób.

Obraz
© Anna Jastrzębska/WP | Anna Jastrzębska

Wciąż wychodzi to tyle, co koszt całej wycieczki (z przelotami i noclegami w przyzwoitym hotelu z basenem) kupionej w promocji Wizzaira, ale skoro udało się zaoszczędzić na starcie, to przecież można zaszaleć. W końcu wszystkim się należy za ciężką pracę. A w Dubaju wręcz nie wypada inaczej.

dubajatlantismiasta
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (173)