"Przerażająca, bolesna śmierć". Oto, co znaleźli w brzuchu kaszalota

Kaszalot spermacetowy został po raz pierwszy zauważony w okolicach wyspy Cape Breton 4 listopada. Wtedy jeszcze żył, choć wyglądał na chorego i wychudzonego. Dzień później znaleziono go na plaży w miejscowości Craigmore. Zwierzę umierało powolną śmiercią głodową.

Zobacz też: "Halo Polacy". Tak nas widzą w Edynburgu. "Zawsze jest jakaś historyjka"

Na miejscu zjawili się przedstawiciele fundacji MARS (Marine Animal Response Society), zajmującej się pomocą morskim zwierzętom, Departamentu Zasobów Naturalnych i odnawialnych Nowej Zelandii oraz lekarze weterynarii. Sekcja zwłok 14-metrowego kaszalota wykazała, że jego żołądek był pełen śmieci.

- Najpierw znaleźliśmy trochę sprzętu rybackiego, a potem coraz więcej i więcej - opowiedziała w rozmowie ze stacją Global News Tonya Wimmer z MARS. - Dopiero wtedy zorientowaliśmy się, z jak przerażającą sytuacją mamy do czynienia. - To przerażająca, bolesna śmierć dla zwierzęcia - dodała.

W brzuchu martwego kaszalota było 150 kg plastikowych śmieci. Były to głównie sieci rybackie, liny, rękawice. Połknięte przez niego tworzywa zatkały układ pokarmowy zwierzęcia, skazując je na powolne cierpienie.

Czytaj także: Internauci kpią z gdańskiego zabytku. "Czyli nie tylko ja to widzę"

Fundacja MARS nie ustaliła pochodzenia sprzętu rybackiego ani tego, gdzie i kiedy zwierzę mogło je zjeść. Jednak przedstawiciele organizacji zwracają uwagę, że to drastyczne przypomnienie o realnym problemie, jakim są śmieci zanieczyszczające oceany.

- Nie ma sensu przerzucania się odpowiedzialnością - tłumaczy Wimmer. - To nie jest wina konkretnej osoby lub przedsiębiorstwa. Wszyscy musimy wziąć odpowiedzialność za takie sytuacje.

Aktywistka zwraca uwagę, że przeprowadzanie sekcji zwłok martwych zwierząt jest ważne ponieważ pozwala zauważyć i zrozumieć zgubny wpływ człowieka na środowisko naturalne i losy żyjących w nich zwierząt.

Źródło: "TVN Meteo"