Poza miastemRaj, ale bez tłumu turystów. Ucieczka w okolice Lizbony

Raj, ale bez tłumu turystów. Ucieczka w okolice Lizbony

Wygodny kurort Sesimbra, dziki, smagany atlantyckimi wichrami Cabo Espichel, bujna przyroda parku krajobrazowego Serra da Arrábida czy jeden z najsłynniejszych rybnych targów na świecie - Livramento w Setúbal. Z powodzeniem uzupełniają atrakcje Lizbony.

Raj, ale bez tłumu turystów. Ucieczka w okolice Lizbony
Źródło zdjęć: © Joanna Klimowicz
Joanna Klimowicz

21.11.2018 | aktual.: 21.11.2018 15:23

Stolica Portugalii przeżywa rozkwit zainteresowania. Z danych urzędu Turismo de Lisboa wynika, że od stycznia do grudnia 2017 r. odwiedziło ją ponad 6 mln gości, czyli niemal dwa razy więcej niż jeszcze dekadę temu. Najwięcej osób przyjeżdża z Hiszpanii, Francji, Wielkiej Brytanii, USA i Niemiec. Jest to imponująca liczba, zważywszy, że sama Lizbona (bez miasteczek satelickich) liczy 600 tys. mieszkańców. Czyli turystów jest w niej dziesięciokrotnie więcej niż autochtonów, co w sezonie letnim niebezpiecznie upodabnia ją do obleganej Barcelony.

Jest jednak sposób na to, by ominąć kolejki, tłok, ścisk i wielojęzyczny gwar, jeśli ktoś za tym nie przepada. Trzeba wypuścić się na eksplorowanie okolicy. W odległości zaledwie godziny jazdy samochodem trafimy na fantastyczne atrakcje, których nie będziemy podziwiać w tłumie. Miejscowości w podlizbońskim regionie Setúbal (na drugim brzegu Tagu) są na dodatek dobrze skomunikowane - dociera do nich prom (od Montijo i Barreiro, po Trafarię), autobus (przez most 25 Kwietnia) i podmiejska kolejka (Fertagus).

Obraz
© Espichel/Joanna Klimowicz

Wiedzą wszystko o rybach i muskacie

Barreiro i okoliczne miasteczka to przede wszystkim sypialnia dla lizbończyków, którzy pracując w mieście, mieszkają za Tagiem, bo za mniejsze pieniądze można tam znaleźć nieruchomości o wyższym standardzie. Dwa razy dziennie wsiadają na prom, auta zostawiając w porcie. Barreiro ma piękny widok na Lizbonę od Avenida da Praia i niezłą kolekcję ulicznych murali. Alcochete - miasteczko założone przez Maurów - saliny i rezerwat przyrody rozlewiska Tagu, gdzie można spotkać m.in. stada różowych flamingów.

Obraz
© Livramento/Joanna Klimowicz

Dalej na południe jest mało turystyczny Setúbal, na pierwszy rzut oka niepozorny, ale kryjący smakowite niespodzianki. Smakowite - nawet w dosłownym znaczeniu. Uważany jest za kulinarną stolicę owoców morza, więc warto zatrzymać się tu choćby na lunch w jednej z knajpek - np. na głównym placu Praça do Bocage. Moim zdaniem nie można pominąć marketu Livramento przy Avenida Luísa Todi, okrzykniętego przez USA Today jednym z najlepszych rynków rybnych na świecie. Doceniono wieloletnią tradycję połowów i królujące na portugalskich stołach sardynki. Publikacja odnotowuje, że w Portugalii w czerwcu zjada się 13 sardynek na sekundę - miesiącu popularnych świąt: św. Antoniego, Jana i Piotra. Oprócz zatrzęsienia rybich rodzajów, kształtów i kolorów, sprawnie sprawianych przez sprzedawców, na targu Livramento znajdziemy też wszelkie świeże owoce i warzywa, oliwę, drobne rękodzieło itp. Zresztą sam budynek w stylu art deco wart jest obejrzenia - z żelaznymi kolumnami i biało-niebieskimi mozaikami azulejos.

Obraz
© Joanna Klimowicz

Drugą - po rybach i owocach morza - sławą z Setúbal jest popisowy moscatel (muskat, król wśród słodkich win), produkowany przez jedną z najstarszych winnic w regionie Palmela. Venâncio da Costa Lima zaczęła działalność w 1914 r., wciąż jest firmą rodzinną, zawiaduje nią już czwarte pokolenie. Jej założyciel nie miał dzieci, ale przekazał ją sześciorgu siostrzenicom i siostrzeńcom. Teraz firma znajduje się w fazie inwestycyjnej. Wytwarza wina stołowe i certyfikowane, a niedawno zasłynęła dzięki przyznaniu jej tytułu producenta "Najlepszego muskatu na świecie" - Muscats du Monde 2011. Słynny, nagrodzony złotym medalem Setúbal Moscatel to niebo w gębie. W piwnicach winnicy, wśród dębowych beczek, kwiatów i delikatnego blasku świec można skosztować tego płynnego złota. Pracownica firmy, Rita, nalewa trunek do kieliszków i zachęca do degustacji pasujących do niego regionalnych serów. Zaklęty w butelce "dżin portugalskiego szczęścia" przyda się na długie zimowe wieczory w Polsce.

Obraz
© Joanna Klimowicz

Plaże i klify oddalone o godzinę

Półwysep to nie tylko miasta. Jadąc z Setúbal na zachód wzdłuż wybrzeża, dotrzemy do parku krajobrazowego Serra da Arrábida, gdzie mnóstwo jest pieszych i rowerowych szlaków, z których można podziwiać przyrodę i zapierające dech w piersiach wapienne wzgórza zawieszone nad stromymi urwiskami, a w przybrzeżnych wodach spotkać stada delfinów. Białe plaże i zieleń lasów, ukryte wśród nich zabytkowe klasztory, ale i rezydencje gwiazd (ponoć pomieszkuje tu Madonna).

Obraz
© Arrabida/Joanna Klimowicz

Park rozciąga się aż do Sesimbry - jednego z najwspanialszych portugalskich kurortów, uwielbianego przede wszystkim przez Portugalczyków. Ściągają do niej miłośnicy sportów wodnych: żeglarstwa, nurkowania, kajakarstwa, surfingu, kitesurfingu, windsurfing i skimboardu. Pary i całe rodziny z dziećmi. Każdy znajdzie tam coś dla siebie - na pobliskim (w kierunku północno-zachodnim) Costa da Caparica solidnie wieje, co czyni z wybrzeża mekkę surferów, a w samej Sesimbrze szeroka bezpieczna plaża ciągnie się wzdłuż całej zatoki. Od miasteczka oddziela je promenada z kafejkami i barami, baza hotelowa jest duża. Jest także wybudowany w erze Maurów zamek oraz port rybacki. Po sezonie nieco senna, a w środku lata tętniąca życiem ale nie przytłaczająca Sesimbra jest doskonałym miejscem na nawet kilkudniowy wypad z Lizbony. Dodatkowo z Sesimbry niedaleko już do imponujących klifów Cabo Espichel, strzegących półwyspu przed potęgą oceanu.

Obraz
© Sesimbra/Joanna Klimowicz

Na przylądku do oglądania jest kościół Santuário de Nossa Senhora z kompleksem z miejscami noclegowymi dla pielgrzymów, który teraz przejdzie metamorfozę, bowiem chodzą słuchy, że ma zostać wyremontowany. Planuje się przekształcić to miejsce w elegancki hotel. Jest też smagana wiatrami potężna latarnia morska i zabezpieczone stanowiska archeologiczne z odkrytymi śladami dinozaurów. Do samej Sesimbry bez problemów dojedziemy autobusem z Praça de Espanha w Lizbonie (w niecałą godzinę), ale warto rozważyć wypożyczenie auta, bo już inne atrakcje w okolicy nie są tak łatwo osiągalne.

Półwysep Setúbal to niewątpliwie nowe, nieodkryte jeszcze dla masowej turystyki ziemie. Chyba... trzeba się spieszyć, by odkryć je przed innymi.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

poza miastemlizbonaportugalia
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (4)