Romans przemysłu ze sztuką. Podpowiadamy, co zobaczyć w Łodzi
Stolica polskiego filmu, miasto Tuwima i fabryk, które po metamorfozie zyskało świetność jak za czasów prosperity bawełnianych fabrykantów. Łódź to przykład udanej rewitalizacji. Został jej przywrócony niepowtarzalny i industrialny klimat.
03.07.2018 | aktual.: 03.07.2018 16:55
Niewielka osada przeistoczyła się w "polski Manchester" w XIX w., gdy wynalazki pod znakiem elektryczności i pary dotarły nad Wisłę, stając się symbolem modernizacji i kolebką fabrykanckich fortun. Łódź zaś rozwijając się w cieniu fabryk, stała się miastem przemysłowym, znanym z włókiennictwa i jednocześnie wielokulturowym, przyciągając inwestorów i robotników różnych narodowości: niemieckiej, polskiej czy żydowskiej. Po tej działalności zostało wiele obiektów, które - choć były ważnymi pamiątkami minionych czasów - to jednak straszyły pustostanem. Tym bardziej więc zachwycają przykłady ich rewitalizacji.
Izrael Poznański mógłby być dumny
Manufaktura to najbardziej spektakularny przykład metamorfozy opuszczonego i zaniedbanego kompleksu fabrycznego Izraela Poznańskiego w centrum handlowo-rozrywkowe. Łodzianie mogą spędzać tu wolny czas od 2006 r., mając do wyboru nie tylko 260 sklepów, ale również kina, muzea, hotel, ale także ogromny plac z fontanną, na którym odbywa się wiele plenerowych imprez.
Księży Młyn – tu jest życie
Największym łódzkim fabrykantem, obok Izraela Poznańskiego, był także Karol Scheibler, który w 1825 r. postawił pierwszą przędzalnię i tu rozwijał swoje imperium. Wybudował pałac, w którym dziś znajduje się Muzeum Kinematografii, osiedle dla robotników (tzw. Księży Młyn) czy wreszcie największą włókienniczą fabrykę w Europie.
Bogacz Scheibler był wprawdzie wizjonerem, ale nerwy miał jak postronki, a ponieważ pałac stał wówczas przy ruchliwej ulicy i stukot drewnianych kół wozów doprowadzał fabrykanta do pasji, kazał położyć na nią słomę.
Dziś Księży Młyn tętni życiem, to tu powstaje twórczy ferment, ponieważ aż trzy budynki tworzą Fabrykę Sztuki. Od 2014 r. artyści otrzymali te obiekty we władanie, tworząc centrum kultury i przedsiębiorczości Art. Inkubator. Działają tu pracownie artystyczne, sale konferencyjne, galeria, kawiarnia, a także klub.
###
Hollyłódź
Łódź od roku oficjalnie nazywana jest Miastem Filmu i należy do Sieci Miast Kreatywnych UNESCO. A przecież od ponad 70 lat jest stolicą polskiej kinematografii. Od 1947 r. istniało tu Państwowe Studio Małych Form Filmowych Se-Ma-For, a dwa lata później powstały Wytwórnia Filmów Fabularnych oraz Wytwórnia Filmów Oświatowych. Dziś Studio Toya udźwiękawia większość polskich filmów, a Opus Film wyprodukował m.in. "Ediego" Piotra Trzaskalskiego czy oscarową "Idę" Pawła Pawlikowskiego.
To tu od 1948 r. działa Państwowa Wyższa Szkoła Filmowa, Telewizyjna i Teatralna, zwana potocznie filmówką. To jej mury opuścili najlepsi polscy reżyserzy. To tutaj kręcono zdjęcia do pierwszego polskiego powojennego filmu fabularnego "Zakazane piosenki" Leonarda Buczkowskiego, to tutaj padły słowa: "Ja nie mam nic, ty nie masz nic, on nie ma nic, to razem właśnie mamy w sam raz tyle, żeby założyć wielką fabrykę" w słynnym filmie Andrzeja Wajdy "Ziemia obiecana". To tutaj kręcono "Kanał", "Krzyżaków" Aleksandra Forda, część zdjęć do "Miasta 44" Jana Komasy czy "Zimną wojnę". Za reżyserię tego ostatniego filmu Paweł Pawlikowski został nagrodzony podczas tegorocznej nagrody Cannes.
50 tys. eksponatów i podróż w czasie
Dla tych osób, które interesują się filmem, na trasie wycieczki koniecznie musi się znaleźć Muzeum Kinematografii, które mieści się w byłym pałacu Scheiblera. Będzie to prawdziwa podróż do dzieciństwa. Na nowo ożyją bohaterowie z takich kreskówek jak Muminki czy Reksio. A na jednym z pięter – można poczuć się jak w studiu filmowym, bo tak zostało właśnie ono zaaranżowane, by na każdym planie móc obserwować innego bohatera bajki.
Aleja Gwiazd Łódzkiej Drogi Sławy
Łódź ma prawdziwą Aleję Gwiazd. Chyba nie trzeba wspominać, że jest ona wzorowana na hollywoodzkiej Walk of Fame? Jej pomysłodawcą był Jan Machulski. A pierwszym aktorem, który doznał takiego zaszczytu był Andrzej Seweryn w 1998 r. Lista aktorów, reżyserów i kompozytorów jest długa. Znajdziemy tam gwiazdy m.in. Katarzyny Jandy, Agnieszki Holland i wielu, wielu innych. Można je podziwiać przy ul. Piotrowskiej 67 oraz po drugiej stronie ulicy przed Grand Hotelem. Część gwiazd znajduje się również u wylotu Alei Rubinsteina.
Pietryną pójdę wszędzie gdzie się da
Nie być na Piotrkowskiej to jak być w Krakowie i nie zobaczyć Sukiennic. Ma prawie 5 km długości i jest najdłuższą handlową ulicą Europy. Potocznie nazywana jest "Pietryną". Znajduje się w ścisłym centrum, część tej ulicy jest zamieniona w deptak, to prawdziwy raj dla zakupoholików, ale można tu również przysiąść w licznych restauracjach i kawiarniach, a najlepiej zagłębić się w boczne uliczki. Można tam odkryć urokliwe i niezwykłe miejsca.
Jednym z nich jest OFF Piotrkowska – najmodniejszy dziś w Łodzi punkt na kulturalnej mapie miasta położony przy ul. Piotrowskiej 138/140. Na terenie dawnej fabryki bawełny Franciszka Ramischa swoje podwoje otworzyły pracownie projektantów mody, designu, architekci, kluby muzyczne, restauracje czy przestrzenie wystawiennicze. To prawdziwie alternatywna propozycja dla wymagających miłośników sztuki.
Międzynarodowy projekt, uniwersalne pytania
Przechadzając się po Piotrkowskiej nie można nie zauważyć tablicy, na której można zapisać swoje marzenia i cele do zrealizowania. Co zrobię zanim umrę? Jakie są moje marzenia? Projekt "Before I die…" to symbol międzynarodowego projektu, który zainicjowała w 2011 r. Candy Chang w opuszczonym domu w Nowym Orleanie. Podobne czarne ściany widnieją w Londynie, Berlinie, Paryżu czy Barcelonie.
Surrealizm w środku miasta
Na drugim końcu Pietryny zagłębiając się w kolejną niepozorną uliczkę, odsłania nam się prawdziwa kraina czarów. Joanna Rajkowska, bydgoska artystka, na murach kamienicy przy ul. Piotrkowskiej 3 umieściła miliony maleńkich kawałków luster. Elewacja mieni się jak tafla jeziora.
Tuwim przynosi szczęście
Symbolem Łodzi jest poeta Julian Tuwim. Jego pomniki zdobią uliczki i parki w wielu miejscach miasta, zresztą nic dziwnego, bo tutaj się urodził. Jednak najbardziej znana jest jego ławeczka na Piotrkowskiej. Można się do niego przysiąść, a gdy potrze się nos poety – szczęście będzie murowane. Ale też koniecznie trzeba odwiedzić Władysława Reymonta, który przy ul. Piotrkowskiej 137 siedzi na podróżnym kuferku, a gdy dosiądziemy się do grającego na fortepianie Artura Rubinsteina – nagle usłyszymy muzykę.
Jednak na najbardziej oryginalny pomnik można natknąć się przez przypadek… patrząc pod nogi. Na ul. Piotrkowskiej od Tuwima do Zamenhofa umieszczono tysiące kostek z nazwiskami łodzian – to Pomnik Łodzian Przełomu Tysiącleci, który ciągle się powiększa, kostkę może bowiem kupić każdy mieszkaniec miasta.
Graffiti jest sztuką
Dużą atrakcją dla turystów odwiedzających Łódź są graffiti, murale i inne street-artowe formy gigantycznych rozmiarów. To efekt twórczości artystów tworzących Fundację Urban Forms, która od 2009 r. prężnie działa w mieście, umieszczając swoje zjawiskowe malowidła na kolejnych zaniedbanych ścianach, sprawiając, że w przestrzeń miasta wkracza sztuka.
Na zdjęciu grafitti autorstwa Aryza przy ul. Pomorskiej 67 w Łodzi
Fot. galeriaurbanforms.org
Łódź może stać się przykładem dla wielu innych miast stawiających sobie pytania, jak przywrócić blask historycznym obiektom, umiejętnie łącząc współczesne wzornictwo, dopasowując funkcjonalność do współczesnych standardów i jednocześnie wskrzeszając klimat XIX-wiecznego miasta. Wydawać by się mogło, że spełnienie tych wszystkich warunków jest niemożliwe, a jednak Łódź jest najlepszym dowodem, że jest to całkiem realne.