Turystyczny raj dla oszczędnych. Problem śmieci ich przerasta

Albańska branża turystyczna rozwija się w dynamicznym tempie. Ale wraz ze wzrostem zainteresowania, walczy z rosnącymi cenami oraz kuriozalnymi przeciwnościami. Wśród nich znajduje się m.in. problem śmieciowy.

Turystyka w Albanii rozkwita
Turystyka w Albanii rozkwita
Źródło zdjęć: © Getty Images | Arterra, Marica van der Meer

Ogromną ambicją Albanii było zawsze przekonanie do siebie turystów z tzw. zachodniej Europy. Kojarzeni z zamożnością, zaskoczyli dość mocno Albańczyków. Okazuje się, że mimo wzrostu liczby turystów "zachodnich", przychody nie stały się proporcjonalnie wyższe.

Podróżnicy nie są skłonni do dużych wydatków, oszczędzają na usługach, szukają najtańszych ofert spędzenia wolnego czasu, a także skrzykują się w social mediach, żeby dzielić koszty, np. wypożyczając wspólnie samochód. Przyjeżdżający do dużych resortów, opartych na znanych zagranicznych sieciach, nie wydają pieniędzy, opierając się tylko na tym, co oferuje im hotel.

Na pewno pojawiło się więcej wyzwań dotyczących wyżywienia, gdyż albańscy kucharze oraz cała obsługa muszą zmierzyć się z powiększającym się gronem osób z dietą wegańską, bezglutenową lub alergiami pokarmowymi. Swobodne podejście do tematu może być nawet tragiczne w skutkach lub w najlepszym wypadku narazić obiekt na złą opinię i nieprzyjemności.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz też: Europejski kraj rozkochuje w sobie Polaków. "Od kilku lat zyskuje na popularności"

Nowy wymiar starych problemów

Problemem, z którym Albania nie radzi sobie od lat, jest polityka śmieciowa i ekologiczne podejście do wielu aspektów życia i funkcjonowania. Nie pomaga w tym masowy napływ turystów. Oczywistym jest, że masowa turystyka produkuje ogromne ilości śmieci. Dodatkowo turyści zwracają uwagę na plastikowe słomki, kubki i inne jednorazowe akcesoria w hotelach, wykonywane z nieekologicznych materiałów.

W przypadku jednej z największych przestrzeni kurortowych, czyli Durres i Golem, wywóz śmieci został "zrzucony" na właścicieli hoteli. Ratusz zadeklarował, że jego obowiązkiem jest wywóz śmieci mieszkańców, natomiast swoimi gośćmi powinni zająć się właściciele obiektów noclegowych.

Albania potrafi zachwycić zarówno przyrodą, jak i architekturą
Albania potrafi zachwycić zarówno przyrodą, jak i architekturą© Adobe Stock | Andrew Mayovskyy

Mimo ogólnego oburzenia, gdyż od każdego przedsiębiorcy pobierany jest podatek śmieciowy, właściciele największych kompleksów deklarują, że podjęli współpracę z prywatnymi firmami odbierającymi odpady. Jednak czy możemy być pewni, że śmieci są prawidłowo utylizowane po odbiorze ich z hoteli? Niestety nie.

Dodatkowo często padają z ust wczasowiczów pytania: "Gdzie są kosze?". Zostały usunięte przez władze miasta właśnie dlatego, że to prywatne biznesy turystyczne mają dbać o czystość wokół siebie.

Nie bez znaczenia jest też fakt, że nieopróżniane kosze zaczynają wydzielać brzydkie zapachy. Brzmi absurdalnie, ale koło się zamyka. Dodatkowo nie wszyscy właściciele apartamentów czy hoteli chcą ponosić koszty wywozu śmieci. Dlatego tworzą się dzikie wysypiska lub miejskie kontenery są nieustannie przepełnione.

Nie powinniśmy łączyć tych kwestii ze stereotypowym spojrzeniem na "mentalność południowców". Niestety, uwarunkowania historyczne (komunizm) i ciężki okres przemian sprawił, że podejście "wspólne, to niczyje" wciąż jest popularne, a dodatkowo wcześniej były inne, teoretycznie ważniejsze, rzeczy do przepracowania. Aktualnie, w momencie, kiedy masowa turystyka jest już rzeczywistością, ani administracja lokalna, ani politycy wyższej rangi nie potrafią poradzić sobie z problemem.

Gdzie tanio? Gdzie drogo?

W albańskich social mediach krążą zdjęcia paragonów grozy pokazujące wzrost cen - zwłaszcza na południowym wybrzeżu. W minionym roku prowadzono szeroką dyskusję na temat byrka za ok. 5 euro (przekąska, która powinna kosztować maksymalnie 2 euro) lub prywatnych (i nielegalnych) inicjatyw rozstawiania płatnych leżaków na tzw. dzikich plażach. Koszt takich leżaków dochodził nawet do 20 euro za dzień

Atrakcją dla przyjezdnych jest lokalne rękodzieło
Atrakcją dla przyjezdnych jest lokalne rękodzieło© Adobe Stock | ALEXANDER MAZURKEVICH

Na pewno kubłem zimnej wody, zwłaszcza dla biznesmenów z rejonu Durres i innych wakacyjnych miejscowości na wybrzeżu adriatyckim, jest spadek liczby klientów z Kosowa. Od 1 stycznia br. Kosowianie mogą poruszać się bez wiz po krajach Unii Europejskiej. Oznacza to, że pozbawieni tej bariery zaczęli eksplorować inne części kontynentu, a Albanię zostawiają sobie ewentualnie na krótkie wypady weekendowe. Niektóre plaże zaświeciły pustkami, a ceny, np. leżaków, nagle spadły. Sami Albańczycy również coraz częściej wybierają inne cele wakacyjne - nie tylko "swoje morze".

Nadal można znaleźć miejsca w Albanii, gdzie zostaniemy ugoszczeni w naprawdę dobrej cenie. Dodatkowo jest to wciąż kierunek dość tani, ale nie da się ukryć, że ceny sukcesywnie rosną.

Jasna strona Albanii

Wyzwania, z którymi najlepiej radzą sobie Albańczycy, to na pewno dynamiczny rozwój infrastruktury drogowej. Powstaje coraz bardziej zróżnicowany wachlarz usług, a hotelarze krok po kroku biorą przykład z bardziej doświadczonych sąsiadów. Nie można im zarzucić braku zapału i niespotykanej nigdzie indziej gościnności. Swoją otwartą postawą robią sobie chyba najlepszą reklamę.

Źródło artykułu:Moja Albania
albaniaśmieciceny

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (0)