Wielkie jezioro zmienia się w trującą pustynię. Naukowcy przerażeni
Położone w amerykańskim stanie Utah Wielkie Jezioro Słone z roku na rok traci sens swojej nazwy. Skurczyło się o dwie trzecie i wiele wskazuje na to, że za kilka lat wyschnie całkowicie. Choć jest to zbiornik słony, a więc wydawałoby się, że przyrodniczo bez znaczenia, to rzeczywistość wygląda zupełnie inaczej.
19.09.2024 14:37
Nie licząc Wielkich Jezior na północy USA, Wielkie Jezioro Słone jest największym zbiornikiem wodnym tego kraju. Jest też czwartym co do wielkości jeziorem bezodpływowym na świecie. Ze względu na swój charakter, głównie bardzo niewielką, wynoszącą ok. 10 m głębokość, jezioro wielokrotnie zmieniało rozmiary. Dzisiejsza sytuacja jest jednak wyjątkowa. W grę wchodzi nadmierna eksploatacja zbiornika i efekt postępującej zmiany klimatu.
Jezioro znika w oczach
Ta współczesna oaza zwana Wasatch Front z największym miastem regionu – Salt Lake City wysycha w zastraszającym tempie. Wydany na początku tego roku raport, napisany przez 32 ekologów i działaczy na rzecz ochrony przyrody mówi, że jezioro straciło już 73 proc. wody. Skalę zmian widać wyraźnie na zdjęciach satelitarnych. Powierzchnia Wielkiego Jeziora Słonego jest teraz 60 proc. mniejsza od pierwotnej i zbiornik ten stoi, jak określili to ekolodzy, w obliczu "bezprecedensowego niebezpieczeństwa".
To nie jest Morze Martwe
Choć jest to jedno z najbardziej słonych jezior na świecie, a więc nie tętni w nim życie, ma jednak potężny wpływ na otoczenie.
- Pierwsze prawo ekologii brzmi: wszystko jest połączone. Upadek lub odbudowa Wielkiego Jeziora Słonego będzie mieć wpływ na region, a nawet na półkulę. Jego utrata byłaby globalną tragedią – powiedział główny autor raportu Benjamin Abbott, profesor ekologii na Brigham Young University.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Choć w jeziorze nie ma ryb, to żyją w nim algi, oraz małe skorupiaki – artemia, które są solankowymi krewetkami. To część łańcucha pokarmowego. Nad jeziorem co roku biesiaduje około 10 mln ptaków wędrownych, dla których krewetki te stanowią główne źródło pożywienia. Ornitolodzy przez lata naliczyli tu w sumie 338 gatunków ptaków, zarówno lokalnych jak i wędrownych. Jezioro jest więc dla nich swego rodzaju wyjątkowym i bezpiecznym sanktuarium.
Opadanie wody powoduje, że rośnie jej zasolenie. Według Bonnie Baxter, prof. biologii w Westminster College, zawartość soli w części jeziora położonej najbliżej Salt Lake City wahała się od 9 do 12 proc. Jeśli osiągnie 17 proc., co może stać się już następnego lata, żyjące w nim glony uśmiercą krewetki. To będzie oznaczać katastrofę ekologiczną.
– Chociaż ekosystem jeszcze się nie zawalił, to jesteśmy nad przepaścią. To przerażające – oświadczyła prof. Baxter.
Staje się martwe z winy człowieka
Jezioro stało się tym, czym kilkadziesiąt lat temu Jezioro Aralskie, które zniknęło wskutek ludzkiej działalności. Już w XIX w. Jezioro Słone stało się obiektem zainteresowania ludzi, którzy założyli tu takie miasta jak Salt Lake City. W XX w. wraz z rozwojem przemysłu zbiornik został zagospodarowany, wybudowano zapory, kanały i rurociągi.
Co roku z rzek, które zasilają zbiornik, pobieranych jest około 3,3 biliona litrów wody. I co ciekawe, tak samo, jak w przypadku Jeziora Aralskiego, w 75 proc. jest to woda dla celów rolniczych. Resztę wykorzystuje przemysł wydobywczy i okoliczne miasta.
Wasatch Front to szybko rozwijający się region metropolitarny. Jezioro zapewnia w skali roku 2,5 mld dolarów zysków i co najmniej 9 tys. miejsc pracy. Efekt parowania jeziora zwiększa opady śniegu w okolicznych górach o 5 do 10 proc., co też daje wymierne korzyści dla 2,5-milionowego społeczeństwa regionu.
Wayne Wurtsbaugh, limnolog z Uniwersytetu Stanowego Utah w Logan przeanalizował ponad 170 lat zmian poziomu wody oraz klimatu. Opierając się m.in. na opadach, stwierdził, że ich wzorce nie ulegały zmianom, które prowadziłyby do drastycznych spadków poziomu wód zbiornika. Obecnie poziom wody w jeziorze jest blisko sześć m poniżej średniej.
– Musimy przejść od myślenia o naturze jako towarze, jako zasobie naturalnym, do tego, czego nauczyliśmy się o ekologii przez ostatnie 50 lat i co kultury tubylcze zawsze wiedziały – stwierdził prof. Abbott.
Poważne zagrożenie dla zdrowia
Zanik Wielkiego Jeziora Słonego to nie tylko problem przyrody i utraty zysków. Ryzyko długoterminowe jest jeszcze gorsze. Najbardziej niepokojące jest to, że powietrze nad jeziorem dosłownie staje się trujące.
Pewnego marcowego poranka Kevin Perry, profesor nauk o atmosferze na Uniwersytecie w Utah, wszedł na obszar, który kiedyś znajdował się pod wodą. Dłubał w ziemi, która miała postać wyschniętego błota. Naukowiec odkrył, że dno zbiornika zawiera duże ilości arsenu.
Arsen i jego związki są trujące. Jednym ze związków chemicznych arsenu jest tritlenek diarsenu, czyli po prostu arszenik. Zatrucie arszenikiem powoduje wiele szkód w ludzkim organizmie i może prowadzić do śmierci. Do tego w ziemi wysychającego jeziora można znaleźć cyrkon i inne niebezpieczne metale ciężkie, z których większość to efekt wielu lat pracy okolicznych kopalń.
Większość odsłoniętego dna na razie jest chroniona przez twardą, wyschniętą skorupę. Jednak gdy wieje silny wiatr, skorupa ta ulega degradacji i w powietrze unoszą się pyły. Chmury pyłu znad jeziora utrudniają ludziom oddychanie, zwłaszcza osobom cierpiącym na astmę lub inne dolegliwości układu oddechowego.
Prof. Perry wskazał na odłamki skorupy, które się rozpadły i leżały na piasku jak potłuczona porcelana.
– To katastrofa. A konsekwencje dla ekosystemu są szalenie złe – powiedział. - Pył, który unosi się znad jeziora może prowadzić do degradacji terenów rolniczych, a nawet przyspieszać topnienie śniegu, ze względu na dużą zwartość soli. Podobnie jak w przypadku Jeziora Aralskiego rośnie ryzyko występowania burz piaskowych. Obserwowane są dokładnie takie same zjawiska jak w przypadku kazachsko-uzbeckiego jeziora.
- Nanocząsteczki pyłu mogą potencjalnie wyrządzić tyle samo szkód, jak te z rury wydechowej lub komina - stwierdził Brian Moench, prezes stowarzyszenia Lekarze dla zdrowego środowiska w Utah. Dodał, że kurczenie się jeziora jest "prawdziwym, udokumentowanym, niekwestionowanym zagrożeniem dla zdrowia".
Najwyższy priorytet stanu
Oczywiście obecnie postępujące globalne ocieplenie także dokłada swoje trzy grosze do tej sytuacji. W końcu w wielu częściach świata obserwuje się wysychanie rzek czy jezior. Wyższe temperatury powodują, że więcej pokryw śnieżnych przekształca się w parę wodną, bo śnieg szybko się topi. Więcej wody trafia więc do atmosfery, a nie rzekami do jeziora. A deszcz nie zawsze spada tam, gdzie powinien.
Skoro globalne ocieplenie powoduje coraz większe susze na zachodzie USA, nie ma łatwych rozwiązań. Uratowanie Wielkiego Jeziora Słonego wymagałoby dopuszczenia do zbiornika większej ilości topniejącego śniegu z gór. To oznacza mniej wody dla mieszkańców i rolników. Zagroziłoby to rozwojowi gospodarczemu regionu i dobrze rozwiniętemu i prosperującemu rolnictwu.
Jednak autorzy raportu uważają, że takie podejście jest złe, i należy podjąć działania, by doprowadzić do zatrzymania wody. Oszczędzenie i umiejętne gospodarowanie wodą jest jedynym sposobem na zapewnienie odpowiedniej jej ilości dla jeziora. Autorzy raportu zwracają też uwagę na ponadprzeciętne opady śniegu, jakie miały miejsce w tym roku. Te same, które zatopiły niedawno Kalifornię. Ten śnieg należy wykorzystać.
Aby tak się stało, autorzy raportu uważają, że politycy będą musieli wdrożyć nadzwyczajne środki, aby zapobiec wykorzystywaniu wody do innych, nie aż tak bardzo ważnych celów. – Musimy pociągnąć za awaryjną dźwignię, aby sprowadzić wodę z naszej ponadprzeciętnej pokrywy śnieżnej do jeziora – powiedział prof. Abbott.
Hubert Bułgajewski