Samolot do Krakowa tańszy niż bus z lotniska do Olsztyna. Kuriozum?
Podróżowanie samolotem jest znacznie szybszą opcją transportu niż autobus czy samochód. Okazuje się również, że może być dużo tańsze. Jeden z pasażerów zapłacił dwa razy więcej za przejazd busem z portu lotniczego Olsztyn-Szymany do centrum Olsztyna niż za sam lot samolotem z Krakowa.
24.10.2022 | aktual.: 24.10.2022 16:40
"W niedzielę, 16 października, zachęcony tanim biletem linii lotniczych Ryanair, wybrałem się z Krakowa do Olsztyna. Przelot między stolicami dwóch województw kosztował mnie 25 zł. Czas przelotu to zaledwie 50 minut" - czytamy w artykule opublikowanym przez "Rynek Lotniczy". Z kolei pokonanie busem zaledwie 60 km z lotniska do centrum Olsztyna kosztowało aż 50 zł. Co więcej, mężczyzna dodaje, że rozkład odjazdów ze stacji przy porcie lotniczym nie jest w ogóle skorelowany z godzinami lotów.
Drogie busy są koniecznością
Bilet za przejazd na trasie między lotniskiem w Szymanach a dworcem autobusowym w Olsztynie kosztuje 50 zł, a czas przejazdu wynosi około godziny. Zaledwie 10 minut krócej trwa lot z Krakowa, który jest aż dwa razy tańszy, a podróżni pokonują około 500 km.
Niestety, aby dostać się z portu lotniczego w Olsztynie do centrum miasta, trzeba skorzystać z drogiego przejazdu busem prywatnej firmy, bowiem szynobus z lotniska jeździ tylko raz dziennie i to w absurdalnych godzinach. Wcześniej rozkład Polregio był dostosowany do godzin przylotów i odlotów. Natomiast teraz podróżny, który w poniedziałek leci LOT-em do Krakowa lub Ryanairem do Londynu-Stansted, musi czekać na lotnisku ponad siedem godzin, jeśli chce skorzystać z tańszego szynobusa.
Samolot zamiast busa
Samoloty wydają się więc tańszą i lepszą formą transportu. Jednakże Ryanair na początku listopada zawiesi loty do Krakowa i Wrocławia. Rejsy łączące stolicę Małopolski i województwa warmińsko-mazurskiego zostaną przywrócone, dopiero kiedy zacznie obowiązywać letni rozkład lotów.
W niedzielnym rejsie z Krakowa do Olsztyna wypełnionych było jedynie połowa miejsc - leciało więc około 80 osób. Autor artykułu, który podzielił się swoją historią, do Krakowa wrócił na pokładzie bombardiera Q400 należącego do PLL LOT. Ten bilet był już droższy i kosztował 150 zł, a zajętych było jedynie 19 miejsc.
Czytaj też: Ryanair żartuje z Polski. Wideo stało się hitem
Źródło: "Rynek Lotniczy"