Schroniska górskie w cieniu pandemii. "Powiedziała, że nie zejdzie, bo jest ciemno"
Góry w 2021 roku przeżywają prawdziwe oblężenie. Na szlakach nawet w listopadowy długi weekend pojawiły się tłumy, ale pandemia ograniczyła możliwości przenocowania w schroniskach. Jak obecnie wyglądają noclegi w Tatrach i jak sobie radzą z tym turyści?
22.11.2021 06:00
Pandemia sporo namieszała w turystyce, wiele osób zrezygnowało z zaplanowanych wyjazdów, obierając inne, bliższe kierunki. Hitem jest urlop w kraju, na czym zyskały m.in. góry. Tegoroczne lato pod Tatrami było rekordowe.
Tak jak na szlakach pandemii nie widać, tak można ją odczuć w schroniskach. Choć na szlakach było i jest nawet więcej osób niż zazwyczaj, możliwość przenocowania na terenie TPN jest znacznie ograniczona.
Nocleg w schronisku - konieczna rezerwacja
Na stronie każdego ze schronisk znajdziemy ofertę noclegową wraz z cennikiem i możliwością rezerwacji - jak w hotelu. Miejsca sprzedają się jak świeże bułeczki.
Przykładowo nocleg nad Morskim Okiem kosztuje 60-70 zł (w zależności od sezonu), a w Dolinie Pięciu Stawów Polskich od 50 do 90 zł (najtaniej w pokojach wieloosobowych, najdrożej w 2-osobowym).
Ale przecież górskie obiekty mają inną specyfikę niż pensjonat w Zakopanem. Wiele osób chce z nich skorzystać bez wcześniejszego planu - w końcu warunki w górach nie są możliwe do przewidzenia kilka miesięcy wcześniej. Jeśli trafia się świetna pogoda, turyści spontanicznie wyruszają na szlak i często potrzebują noclegu. Wtedy rozwiązaniem jest tak zwana "gleba", czyli nocleg na dużej sali na podłodze. Jak to wygląda w pandemii?
Noclegi "na glebie" w trakcie pandemii
Na stronie Schroniska PTTK Morskie Oko czytamy: "Nocleg zastępczy, czyli podłoga jest niemożliwy. W obecnej sytuacji zachęcamy do rozważnego planowania swoich tras." Komunikat pochodzi z 2020 roku, ale wciąż jest aktualny.
- Jest to spowodowane pandemią. Robimy to w trosce o turystów. Dopóki będzie trwała pandemia, nocleg zastępczy niestety nie będzie możliwy - wyjaśnia w rozmowie z WP Maria Łapińska, kierowniczka schroniska nad Morskim Okiem. - Zostaliśmy do tego zmuszeni przez kolejne restrykcje. Nawet w pokojach z łóżkami pełne obłożenie nie zawsze było możliwe, więc w ogóle nie było mowy o spaniu na podłodze. Nie ukrywajmy, "na glebie" turyści śpią stłoczeni, jeden obok drugiego, nic o sobie nie wiedząc i to po prostu jest niebezpieczne. Musieliśmy więc tego zaniechać na czas pandemii, mając świadomość, że jest to największe zagrożenie dla turystów, jeśli chodzi o nasze schronisko - dodaje.
"Na glebie" przed pandemią: "100 osób, jedna przy drugiej"
Przed pandemią nocleg na glebie nie wymagał rezerwacji. - To opcja dla tych, co późno z gór schodzili i nie mieli rezerwacji w pokoju. Nigdy nikogo nie wyganialiśmy, tylko dawaliśmy możliwość przenocowania - mówi Maria Łapińska.
Kierowniczka schroniska dodaje, że w pandemii obserwuje odpowiedzialne zachowanie turystów. Nawet w szczycie sezonu nie trzeba było nikogo odsyłać z kwitkiem. - Ludzie są świadomi, jakie obowiązują zasady. Na szczęście nie mieliśmy problemu, żeby ktoś na nas wymuszał nocleg. Turyści zachowywali i zachowują się w porządku - mówi.
Oczywiście zdarzały się wyjątki, gdy ktoś potrzebował schronienia, a np. warunki były fatalne. - Dotyczyło to zawsze jednej czy dwóch osób, które spały na różnych piętrach na korytarzu - opowiada Maria Łapińska. - To nic w porównaniu z czasami przed pandemią, gdy czasem trzeba było ludzi upychać - śmieje się. - 100 osób na podłodze, jeden przy drugim, sala pełna, jadalnia też. Czegoś takiego teraz nie ma i na szczęście dzięki świadomości turystów - nie ma też takiej potrzeby - dodaje.
Chata pod Rysami także nie robi wyjątków
Na stronie słowackiego schroniska Chata pod Rysami, działającego tylko w sezonie letnim (od połowy czerwca do końca października) wciąż można przeczytać na stronie, że "w razie potrzeby możliwe są noclegi w warunkach zastępczych - na podłodze". Okazuje się, że w pandemii zasada ta jednak i tam nie obowiązuje.
- Rezerwując nasze miejsca przed wyjazdem, dostałyśmy informację, że nie przyjmują "na glebę" i rzeczywiście nikt tam w ten sposób nie spał - opowiada Ewa z Gdyni, która nocowała w schronisku w ostatnim tygodniu września. - Nawet byłam świadkiem sytuacji, gdy dziewczyna prosiła o nocleg, mówiąc, że nie zejdzie na dół, bo jest ciemno i się boi. Nie miała też pieniędzy. Osoba ze schroniska powiedziała, ze nie przyjmują na glebie. Ostatecznie widziałam, że spała na zewnątrz poza salą - dodaje.
Murowaniec - zapomnij o "glebie" nawet po pandemii
Schroniskiem, w którym na "glebę" nie można liczyć niezależnie od pandemii jest Murowaniec. Od dawna nie ma tam możliwości spania na podłodze ze względów bezpieczeństwa przeciwpożarowego. Zrobiło się o tym głośno w 2018 roku, gdy sieć obiegło zdjęcie turystów śpiących w śpiworach na ławkach pod schroniskiem.
- Co jakiś czas informacje na ten temat wypływają na światło dzienne. W schronisku "Murowaniec" mamy pewne problemy z zabezpieczeniem przeciwpożarowym i niestety musieliśmy podjąć taką decyzję, że nie będziemy udzielać noclegów w pomieszczeniach zastępczych ze względu na konieczność nieblokowania przejść i dojazdów w razie pożaru – mówił wtedy w rozmowie z WP Jerzy Kalarus, prezes spółki PTTK Karpaty.
- Żeby spełnić te wymogi trzeba by było przebudować obiekt, wprowadzić zmiany konstrukcyjne. Proszę mi wierzyć, że gdyby to było możliwe, zrobilibyśmy to dawno - dodał Kalarus.