Jedyne takie schronisko. Turyści o tzw. "glebie" mogą jedynie pomarzyć
Zdjęcie śpiących na ławkach, zawiniętych w śpiwory turystów pod schroniskiem PTTK "Murowaniec" w Dolinie Gąsienicowej nie tylko obiegło internet, ale również wywołało lawinę komentarzy pod naszym artykułem. Poprzez formularz dziejesie otrzymaliśmy kilka listów od czytelników WP.
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.
Postanowliśmy sprawdzić, dlaczego nie można spać w obiekcie na tzw. glebie? Przecież w innych tego typu miejscach jest to przyjęta praktyka.
Nietypowy nocleg w górach
Schronisko PTTK "Murowaniec" usytuowane jest na wysokości 1500 m n.p.m. Można się stąd wybrać m.in. na Orlą Perć, Kozi Wierch, Kozią Przełęcz czy Kasprowy Wierch. Turyści mogą powędrować stąd także m.in. do Doliny Pięciu Stawów i w Tatry Zachodnie. Nic dziwnego, że ośrodek cieszy się dużą popularnością. Ale też jego nietypowe podejście do turystów wywołuje skrajne emocje.
– Rok temu doszliśmy do "Murowańca" dobrze po północy. Kiedy weszliśmy do korytarza, by przeczekać do świtu, koleś wyrzucił nas na zewnątrz. Zmuszeni byliśmy rozłożyć się na kamieniach przed budynkiem i przy dżdżystej pogodzie wyczekiwać świtu. Lepiej byłoby, aby tego "schroniska" nie było w ogóle, przynajmniej nie byłoby złudzeń – napisał do WP czytelnik.
Co mogą zrobić turyści znużeni całodzienną wspinaczką? Rozkładają się gdzie bądź i czekają do rana, żeby ruszyć dalej.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
O pożar bardzo łatwo
Joanna Śledzińska, sekretarz Zarządu Głównego PTTK ds. Promocji i Kontaktów Zewnętrznych, jest zdumiona nagłym zainteresowaniem tym tematem.
– Od dawna nie ma możliwości spania na podłodze w schronisku "Murowaniec" ze względów bezpieczeństwa przeciwpożarowego. Informacja taka została zamieszczona na stronie internetowej obiektu oraz spółki Karpaty, która nim zarządza – mówi w rozmowie z WP Joanna Śledzińska z Zarządu Głównego PTTK.
– Co jakiś czas informacje na ten temat wypływają na światło dzienne. W schronisku "Murowaniec" mamy pewne problemy z zabezpieczeniem przeciwpożarowym i niestety musieliśmy podjąć taką decyzję, że nie będziemy udzielać noclegów w pomieszczeniach zastępczych ze względu na konieczność nieblokowania przejść i dojazdów w razie pożaru – mówi Jerzy Kalarus, prezes spółki PTTK Karpaty. – Żeby spełnić te wymogi trzeba by było przebudować obiekt, wprowadzić zmiany konstrukcyjne. Proszę mi wierzyć, że gdyby to było możliwe, zrobilibyśmy to dawno.
Nasz czytelnik przez formularz dziejesie przesłał do nas list, w którym informuje, że rzeczywiście od lat schronisko to funkcjonuje na nieco innych zasadach.
– Wcale mnie nie dziwi, że w "Murowańcu" śpi się na ławkach. Znam to z własnego doświadczenia. Było to dawno temu, gdzieś w latach 80. Zszedłem sobie z Kasprowego i zamierzałem spokojnie przenocować w tym schronisku, jednak okazało się to niemożliwe. I to wcale nie z powodu przepisów przeciwpożarowych, o których nikt wtedy nie słyszał. Po prostu ktoś wynajął schronisko na wesele! Nie było mowy nawet o "glebie", wszystkim polecono zejść do Kuźnic. Na szczęście Polak potrafi i wraz z innymi turystami przenocowałem w pobliskim szałasie. Ponieważ chodziłem głównie po Bieszczadach, nie brałem pod uwagę, że zmęczony turysta może zostać odprawiony ze schroniska PTTK. Mimo wszystko pozdrawiam załogę "Murowańca", może przemyślicie to i owo? – napisał do WP pan Maciej.
– Od lat w "Murowańcu" nie ma takiej możliwości i wszędzie zamieszczamy informacje na ten temat. Co nie znaczy, że w ogóle nie udostępniamy takiej możliwości, jeżeli ktoś ze względu na stan zdrowia czy inne zagrożenie jest w takiej potrzebie – to z tego co wiem, nie jest odprawiony z kwitkiem – mówi Jerzy Kalarus, prezes spółki PTTK Karpaty.
Bezpieczeństwo a niewygody
Komentujący "słynne" zdjęcie spod "Murowańca" są podzieleni. Jedni próbują zachować rozsądek, inni opowiadają się po stronie cierpiących niewygody turystów, kolejni dzielą się swoimi doświadczeniami.
– Nie rozumiem, nie mieści mi się w głowie, jak zarządzający "Murowańca" mogą na to pozwalać – skomentował post na Facebooku pan Tomasz. – "Murowaniec" już dawno nie powinien mieć w nazwie "schronisko". Spałem rok temu na trawie za budynkiem – przyznał pan Tomasz.
Emocje studzi inny internauta. – Od wielu lat pamiętam tego typu historie. Dobrze, że byli to turyści wyposażeni w śpiwory itd. Nie padało, więc nocka była spokojna. Jedźcie na Słowację albo chociaż w Tatry Zachodnie, tam jest znacznie mniej ludzi, uroki przyrody również niezgorsze. Po co się denerwować? – zastanawia się internauta Benek.
– Można się denerwować i skarżyć na niecywilizowane warunki, gdy człowieka omija tragedia. Ale co by się stało, gdyby rzeczywiście wybuchł pożar? – zastanawia się pani Ela. – To schronisko może przyjąć ok. 100 osób na noc, bo tyle ma miejsc. Czy tak trudno zrozumieć, że nie może przyjąć więcej? A gdyby doszło do pożaru, właśnie z powodu przepełnienia i nie dałoby się wszystkich ewakuować, to też byście to krytykowali? – napisał inny czytelnik WP.
Przydarzyła wam się podobna historia? Dzielcie się z nami swomi opowieściami poprzez poniższy formularz.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Zobacz też: Turyści czują się jak frajerzy. W Zakopanem płaci się za wszystko
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.