Seks, przemoc i narkotyki. "Łatwiej dostać kokainę niż drinka”
Na pokładzie rejsów all-inclusive to coraz częstszy problem. Wizja pasażerów jedzących obiady w odświętnych strojach i dźwiękach muzyki smyczkowej wypychana jest przez obraz młodszej, szalonej i niepokornej generacji imprezowiczów.
Najgorsze w opinii pracowników statków wycieczkowych są krótkoterminowe wycieczki, które zazwyczaj są o wiele tańsze od tych długich, ekskluzywnych. Ludzie wówczas szaleją przy barach i wypijają do cna cały alkohol. Potem wszczynają kłótnie i bijatyki, które uprzykrzają wypoczynek pozostałym gościom.
- Zakrapiane rejsy rozpętały prawdziwe piekło na wodzie – mówiła w rozmowie z "The Sun" 52-letnia Tina Molson, która pracowała w sklepach wolnocłowych w latach 2010-2017 – ludzie w takiej podróży tracą rozum i zachowują się jak bydło. To jest rozbój w biały dzień – tłumaczy kobieta.
Turyści piją alkohol i zażywają narkotyki, a potem wskakują do basenów w ubraniach, uprawiają seks w przestrzeni publicznej, obnażają się, wyzywają, a nawet biją. Dla pracowników statków wycieczkowych próby utrzymania porządku to prawdziwa udręka.
Cała impreza dzieje się w myśl "co się dzieje na pokładzie, zostaje na pokładzie". Ludzie uruchamiają tryb wakacyjny, spuszczają lejce i nie martwią się o reputację. W lutym 2018 r. dziesięciodniowy rejs karnawałowy na południowym Pacyfiku nazwano "pływającym klubem walki", po tym jak 23 pasażerów wywołało gwałtowne bójki.
Mimo to, Andy Harmer, dyrektor Cruise Lines International Association zapewnia, że Pasażerowie rejsów są chronieni przez kompleksowy system bezpieczeństwa.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl