MiastaSopot walczy z golasami. "Ubierajcie się po zejściu z plaży"

Sopot walczy z golasami. "Ubierajcie się po zejściu z plaży"

On z gołą klatą wchodzi do restauracji i prosi o wolny stolik. Ona pręży pośladki i biust w bikini idąc deptakiem po gofry. Takie obrazki w nadmorskich kurortach to codzienność. Turyści wciąż zapominają, że golizna w centrum miasta to niekoniecznie smaczny widok. Sopot apeluje do przyjezdnych: "ubierajcie się po zejściu z plaży".

Sopot walczy z golasami. "Ubierajcie się po zejściu z plaży"
Źródło zdjęć: © Stowarzyszenie Turystyczne Sopot
Ilona Raczyńska

17.08.2017 | aktual.: 17.08.2017 13:39

- Ci kolesie myślą, że jak mają fajny kaloryfer na brzuchu, to każdy chce na niego patrzeć. Tylko czemu w centrum Warszawy tak nie chodzą? – mówi wzburzona mieszkanka miasta, którą spotykam na deptaku w Sopocie.

- Janusze i Grażyny wożą się, jakby byli u siebie w ogródku – wtóruje jej koleżanka. – Przypominam: jesteśmy w mieście. Na plaży nagość ok, ale nie w miejscu publicznym.

Problem półnagich wczasowiczów znany jest z innych nadmorskich miejscowości, ale to właśnie Sopot, jako pierwszy postanowił walczyć z golasami. Nie chcą, by po zejściu z plaży ruszali w miasto w negliżu.

- Sopot to nadmorski kurort, dlatego dużym wyzwaniem jest uświadomienie odwiedzającym nasze miasto turystom, że to właśnie plaża jest miejscem, w którym mogą pochwalić się swoją sylwetką. Natomiast ulica Monte Cassino (red. popularny Monciak) czy lokalne restauracje, nie są odpowiednie do eksponowania nagości – mówi Wirtualnej Polsce Marta Łukowska ze Stowarzyszenia Turystycznego Sopot.

Obraz
© PAP

Półnagie turystki i panowie z gołymi klatami to obraz, który można zobaczyć praktycznie w każdym zakątku miasta: w sklepach, restauracjach czy na ławkach w parku. I choć kurort rządzi się swoimi prawami, to jedzenie obiadu i patrzenie na brzuszek sąsiada czy piersi jego współtowarzyszki, to niekoniecznie smaczny widok. To krępujące dla innych turystów, jak i mieszkańców, którzy przecież nie są na wakacjach. Gdzie jest granica dobrego smaku?

- Zarówno w Sopocie, jak i zagranicznych, nadmorskich kurortach bez górnej części garderoby nie zostaniemy wpuszczeni nawet do hotelowej restauracji. Wychodząc na obiad czy kolację musimy pamiętać, że strój, w jakim wychodzimy, świadczy o kulturze i szacunku zarówno do obsługi lokalu jak i pozostałych gości – komentuje Łukowska. - Moim zdaniem opuszczając plażę, zarówno panie jak i panowie powinni zasłonić górną część ciała, zakładając chociaż tunikę czy t-shirt. Rozumiemy trendy modowe, ale czym innym jest krótki top, a czym innym stanik.

Akcja skutkuje?

Najbardziej na sytuację narzekają restauratorzy. To na ich prośbę w mieście prowadzona jest specjalna kampania uświadamiająca problem nagości w miejscach publicznych. Zabawne plakaty i naklejki zostały rozwieszone w restauracjach i lokalach gastronomicznych. - Zastosowana grafika budzi uśmiech wśród przechodniów i mamy nadzieję, że pobudza ich także do refleksji na temat ubioru w swoim otoczeniu - dodaje Łukowska. - Biorąc pod uwagę lata ubiegłe, wydaje nam się, że golasy na ulicę wychodzą coraz rzadziej. Wierzymy, że jest to zasługa naszej kampanii, a nie pogody za oknem.

Pytam turystów, czy widzieli plakaty i co o nich myślą. - Fajna akcja. Ja nie jestem takim typowym golasem, ale widziałam, jak jeden pan po zobaczeniu plakatu ubrał koszulkę, więc to chyba działa - odpowiada wczasowiczka ze Śląska.

Co na to policja?

Co ciekawe, nie ma przepisu, który mówiłby, że zabrania się chodzenia bez koszulki, ale może to być traktowane w kategorii nieobyczajnego wybryku, a za ten grozi mandat w wysokości 100 zł. A za powodowanie zgorszenia można zapłacić nawet 500 zł. Sopocka policja przyznaje jednak, że za chodzenie z gołą klatą mandatów nie wystawia. – W takiej sytuacji raczej pouczamy i prosimy o ubranie się – mówi WP aspirant sztabowy Tomasz Wąsewicz.

Zobacz także
Komentarze (542)