Spotkanie z dzikim zwierzęciem w cztery oczy. Jak ujść z życiem
W Krynicy Morskiej dziki są atrakcją turystyczną, film z niedźwiadkami wędrującymi po peronie z innej części Polski był hitem w sieci. Dzikie zwierzęta często traktujemy jak żywe maskotki, ale gdy te poczują się zagrożone, mogą nam wyrządzić krzywdę. Jak uniknąć tragedii?
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.
Na tatrzańskich i bieszczadzkich szlakach można spotkać m.in. kozice, lisy czy sarny i podziwiać je ze spokojem. Gorzej, gdy na naszej drodze stanie wygłodniały lub zraniony niedźwiedź. Wtedy należy zachować zimną krew, powoli odejść tyłem, najlepiej nie odwracając się plecami, bo taki gest może potraktować jak sygnał do ataku.
Co zrobić, gdy zwierzę nadal będzie za nami szło? Najlepiej zrzucić kurtkę i plecak, które mogą odciągnąć jego uwagę, szczególnie jeśli mamy w bagażu jedzenie. Jeśli jednak niedźwiedź niebezpiecznie się zbliży lub zacznie atakować, należy rzucić się na ziemię twarzą do niej, osłaniając jednocześnie głowę rękami. Chęć ataku zwierzak sygnalizuje w różny sposób, może to być ruch uszu, fukanie, porykiwanie, jeżenie futra, ale może również stanąć na tylnych łapach.
Aby uniknąć podobnych sytuacji, trzymajmy się wyznaczonych szlaków turystycznych. Zdaniem leśników zwierzęta dobrze wiedzą, gdzie mogą spotkać ludzi i nie zbliżają się do tych miejsc. Jeśli więc nie będziemy wchodzić niedźwiedziom w drogę, jest znikoma szansa na spotkanie trzeciego stopnia.
Nie podchodźmy zbyt blisko
Zdecydowanie częściej na swojej drodze można spotkać dzika, nie tylko podczas wypraw leśnych. Coraz częściej zwierzęta te zapuszczają się w okolice naszych domostw. Choćby mieszkańcy jednego z gdańskich osiedli mieli swego czasu na podwórku pod swoimi blokami nietypowych lokatorów. Locha i 9 warchlaków upatrzyła sobie miejsce pod świerkiem pomiędzy budynkami. Część mieszkańców była przerażona, a część je dokarmiała. W innym miasteczku, niezwykle popularnym latem, Krynicy Morskiej, dziki są traktowane jako dodatkowa atrakcja. Teraz mieszkańcy Rybnika borykają się z "inwazją" tych zwierząt w kilku dzielnicach.
Jak się zachowywać, gdy zobaczymy te zwierzęta w okolicy? – Najlepiej wtedy powiadomić Straż Miejską. Nie powinno się do dzików podchodzić zbyt blisko czy też próbować je odstraszać. Psy, szczególnie w okresie wiosennym, kiedy lochy prowadzą młode, należy trzymać na smyczy, bowiem w tym okresie locha bez wahania może zaatakować nas lub biegającego psa w obronie swojego potomstwa. Wtedy istnieje realne zagrożenie dla ludzi i zwierząt domowych, które wejdą takiej dziczej matce w drogę! – tłumaczy w rozmowie z Witualną Polską Jerzy Krefft, rzecznik prasowy Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Gdańsku.
Krefft wyjaśnia, że za zapuszczanie się dzików na tereny zamieszkałe przez ludzi odpowiadamy niestety my, ponieważ je dokarmiamy.
– Dokarmianie i wyrzucanie resztek pożywienia – to podstawowe błędy jakie popełnia człowiek, a które przyciągają te inteligentne zwierzęta w okolice tak łatwego do zdobycia żeru – urozmaiconego, smacznego i pożywnego. Ale problem jest nieco bardziej skomplikowany. Dziki, których jest dużo, zaglądają do miast, bo tam np. na trawnikach jest również łatwo dostępny pokarm w postaci różnych pożywnych pędraków. Z czasem oswajają się z regułami "życia" w mieście i trzymają się blisko naszych osiedli. W żadnym wypadku takiej sytuacji nie można uznać za normalną. Miejscem życia dla dzików powinien być las – tłumaczy rzecznik prasowy.
Spotkanie w lesie
Mogą się zdarzyć również inne sytuacje, gdy to my jesteśmy intruzami w jego naturalnym środowisku i podczas spaceru bądź wyprawy do lasu możemy napotkać nagle na swojej drodze odyńca lub, co gorsza, stanąć z nim oko w oko.
– Spotkanie dzika w lesie wcale nie musi być groźne, oczywiście pod warunkiem zachowania odpowiednich środków ostrożności. Przede wszystkim pod żadnym pozorem nie można zbliżać się do zwierzęcia. Atakuje, kiedy czuje się zagrożone, wystarczy więc nie podchodzić zbyt blisko i nie próbować go przestraszyć. Obchodzimy go szerokim łukiem. Ucieczka może sprowokować zwierzę do ataku, a biegnie on z prędkością nawet kilku metrów na sekundę.
– Osobiście nigdy nie odwracam się do dzika plecami, bo nawet najłagodniejszy osobnik może zaatakować. Nigdy nie jesteśmy w stanie przewidzieć jego zamiarów. Z żadnym dzikim zwierzęciem nie należy się spoufalać. To jest kwestia dystansu, który należy zachowywać. Nawet mały zając potrafi podrapać do krwi – mówił w rozmowie z WP Robert Schultka z Nadleśnictwa Gdańsk.
Przeganiają intruzów na swój sposób
Warto również pamiętać, że w okresie od stycznia do maja lochy rodzą małe, opiekują się nimi i mogą być wyczulone na zagrożenie z naszej strony, a także ze strony naszych czworonożnych pupili, których szczekanie może zostać odebrane przez lochę jako atak. Najlepiej zatem w tym czasie unikać spacerów do lasu, ale jeśli już się do niego udajemy, poruszajmy się wyłącznie głównymi ścieżkami. Pamiętajmy również o tym, żeby nie zapuszczać się po zmroku w zarośla i łąki oraz unikać chodzenia przez las "na skróty", a także żeby nie dotykać ani nie zaczepiać warchlaków, ponieważ gdzieś tam kryje się matka, która nasze zachowanie może zinterpretować negatywnie.
– Dzicze matki w okresie tzw. prowadzenia potomstwa są groźne – dodaje Jerzy Krefft. – Poza tym okresem dziki wykorzystują swoją przewagę liczebną, siłę i inteligencję żeby "łagodnie" przeganiać intruzów, którzy wchodzą im w drogę. Rozdrażnione stają się mniej przyjemne, ale nadal niezbyt groźne. Kiedy odpoczywają w gromadzie gdzieś obok domów, nieproszony gość – pies – może być potraktowany nieco agresywniej. Z całą pewnością groźna jest locha prowadząca młode i to trzeba podkreślić.
Co jednak zrobić w sytuacji, gdy dzik biegnie wprost na nas i chce nas zaatakować? W takim momencie, choć do śmiechu nam wcale nie jest, można przywołać słowa wiersza Jana Brzechwy: "kto spotyka w lesie dzika, ten na drzewo zaraz zmyka". Leśnicy potwierdzają, że wspinaczka na drzewo lub chwycenie zwisającej gałęzi to najlepszy sposób uniknięcia ataku.
Ale gdy nie mamy takiej możliwości, to pozostaje nam podnieść wysoko ręce i głośno krzyczeć.
– Sam wielokrotnie byłem w podobnej sytuacji i jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się, żeby dzik zrobił mi krzywdę, kiedy stosowałem się do tych zasad – zaleca Schultka.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Zobacz też: Mieszkańcy Cyganówki protestują. Nie chcą pozwolić na odstrzał zdrowych zwierząt
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.