Co roku w sezonie turystycznym powraca ten sam problem, z którym zmagają się m.in. Lasy Państwowe. Polacy parkują, jak chcą, nie zwracając uwagi na znaki. Blokują tym samym dojazd, np. służb ratunkowych, a także niszczą przyrodę.
Każdy z pewnością kojarzy nieznośny żółty pyłek, który wiosną osadza się na wszystkim: na samochodach, oknach, kałużach czy suszącym się na balkonie praniu. Skąd się bierze? Sprawę postanowili przybliżyć leśnicy.
Lasy Państwowe podzieliły się w swoich mediach społecznościowych niezwykłymi zdjęciami. Widać na nich drzewo, które leśnicy nazywają tajemniczo "czarcią miotłą".
Lasy Państwowe w swoich mediach społecznościowych zwróciły uwagę na spory problem, jakim są owady liściożerne. Pojawiają się one czasem w takich ilościach, że żerując na drzewach, mogą doprowadzić do zamarcia całych fragmentów lasu.
Leśnicy zakasali rękawy i ruszyli do pracy. Na Podkarpaciu właśnie trwa coroczne smarowanie sadzonek. Ma to pomóc w ochronieniu ich przed zwierzyną. Na czym polega?
Na profilu Nadleśnictwa Skrwilno na Facebooku pojawił się apel leśników do kierowców. Aby przemówić do wyobraźni odbiorców, pokazao dość drastyczne zdjęcia. "Nie ma żadnego tłumaczenia" - komentują rozjuszeni internauci.
Obecność rumuńskich grzybiarzy w podkarpackich lasach budziła podejrzenia już w zeszłym roku. Przyjezdni wywozili całe auta grzybów, nie zostawiając Polakom już nic do zbierania. Teraz znów wrócili, a nasi grzybiarze czują ich oddech na plecach.
Potrafią uprzykrzyć spacery po lesie czy wieczornego grilla nad jeziorem. Niestety są nieodłącznym elementem lata w Polsce, o czym szczególnie boleśnie przekonują się co roku leśnicy. "Trudno wypełniać dokumenty albo klikać na rejestratorze i jednocześnie odganiać się od komarów" - piszą w najnowszym poście i pokazują zdjęcie, które mówi wszystko.