Rumuńscy grzybiarze znów w natarciu. Leśnicy boją się, że ich spotkają
Obecność rumuńskich grzybiarzy w podkarpackich lasach budziła podejrzenia już w zeszłym roku. Przyjezdni wywozili całe auta grzybów, nie zostawiając Polakom już nic do zbierania. Teraz znów wrócili, a nasi grzybiarze czują ich oddech na plecach.
Niepokojąco liczne grupy rumuńskich grzybiarzy pojawiły się w lasach Beskidu Niskiego już w zeszłym roku. Ich działania w nadleśnictwach Dukla i Rymanów leśnicy określili mianem przemysłowego, co naruszało ustawę o lasach. Zawiadomiono o tym Prokuraturę Rejonową w Krośnie, ale odmówiła ona wszczęcia postępowania.
Rumuńscy grzybiarze wywożą grzyby z Polski
Jak podaje "Gazeta Wyborcza", po przejściu Rumunów, miejscowi grzybiarze nie mieli już po co iść do lasu. Grzyby w hurtowej liczbie codziennie sortowano i pakowano do auta, które wywoziło je z Polski.
– Wiem, że te grzyby jechały do Niemiec, do Francji. Na zbiór przemysłowy grzybów trzeba podpisać umowę z Lasami Państwowymi. Tu nikt takiej umowy nie podpisał – wyjaśnia w rozmowie z gazetą nadleśniczy Zbigniew Żywiec. Rumuni podczas kontroli argumentowali jednak, że są obywatelami Unii Europejskiej, a polskie lasy są ogólnodostępne.
W tym sezonie leśników wspierać ma policja
Pierwsi rumuńscy grzybiarze byli już w tym sezonie widziani w podkarpackich lasach, ale jak twierdzi Paweł Buczyński, rzecznik krośnieńskiej policji, nie było jeszcze zgłoszeń w ich sprawie.
Leśnicy przyznają jednak, że czują obawy przed natknięciem się w lesie na kilkudziesięcioosobową grupę młodych mężczyzn, dlatego ich patrole mają być wspierane przez policjantów.
Źródło: "Gazeta Wyborcza", PAP