Tłumy na stokach i w zakopiańskim szpitalu. "Coś strasznego"
Ferie zimowe to czas kiedy na stokach jest najwięcej narciarzy. Co za tym idzie, wzrasta też liczba wypadków i doznawanych urazów. W efekcie SOR zakopiańskiego szpitala pęka w szwach.
Ferie przyciągnęły na Podhale tłumy turystów. Znakomite warunki narciarskie powodują, że w wielu miejscach narciarzy jest naprawdę dużo. Co więcej, zimowy wypoczynek rozpoczynają właśnie uczniowie z województwa mazowieckiego, więc prawdziwa kulminacja - zdaniem wielu - ma dopiero nastąpić.
Jak się okazuje, kontuzjowani miłośnicy białego szaleństwa muszą uzbroić się w cierpliwość, bo zakopiański SOR przeżywa prawdziwe oblężenie.
- Praktycznie obserwujemy więcej osób od kilku tygodni. Dużo ludzi przyjeżdża do Zakopanego już od świąt i sylwestra. Sezon mamy nieustanny od ostatnich tygodni. Średnio dziennie przyjmujemy 50-70 osób na SOR ortopedycznym. W najbliższym czasie, co pokazuje doświadczenie, spodziewamy się, że pacjentów będzie więcej, ponad 100 osób dziennie. Dotyczy to okresu ferii warszawskich. Wtedy jest najwięcej ludzi, a co za tym idzie także i pacjentów - mówi w rozmowie z "Gazetą Krakowską" Anna Orzechowska, kierująca oddziałem ratunkowym w Zakopanem.
Zobacz także: Dokąd na narty w Polsce? Tam poszusujesz na stokach
Zakopiański SOR oblężony. Nawet kilka godzin czekania
Ze względu na wysoką liczbę pacjentów czas oczekiwania na przyjęcia to nawet kilka godzin. - Trzeba tam swoje odstać. Ja ostatnio musiałam tego doświadczyć, gdy córka skręciła sobie nogę w czasie jazdy na nartach. Spędziłam w szpitalu pięć godzin. Myślałam, że się nie doczekam na wizytę u lekarza, a potem na prześwietlenie nogi. Coś strasznego - tłumaczy w rozmowie z "GK" pani Magda.
Jednak jak tłumaczy Anna Orzechowska, długie oczekiwanie dotyczy przede wszystkim osób z niewielkimi i niegroźnymi urazami. Te przywożone przez TOPR czy będące w stanie zagrożenia życia są zaopatrywani w pierwszej kolejności.
Ponad 500 wypadków na trzech stokach
Z danych zakopiańskiej placówki wynika, że urazy, z którymi zgłaszają się narciarze, najczęściej dotyczą nóg. W przypadku snowboardzistów to raczej złamania rąk czy wybite barki.
Jak informuje TOPR, od początku grudnia do połowy stycznia na stokach, które zabezpiecza (Kasprowy Wierch, Kotelnica Białczańska oraz z górna Gubałówka) doszło do niemal 500 wypadków.
Źródło: "Gazeta Krakowska"