Trwa ładowanie...

Turyści zadeptują Grecję. "Punkt krytyczny" blisko

W czerwcu w wielu regionach Grecji najazdu turystów jeszcze aż tak bardzo nie widać. Uderza dopiero u stóp Akropolu. By wejść na najsłynniejsze antyczne wzgórze i obejrzeć kolumny Partenonu, turyści tłoczą się w potwornym ścisku.

W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.

Turyści zadeptują Grecję. "Punkt krytyczny" bliskoŹródło: Joanna Klimowicz
doeg6vf
doeg6vf

Grecja od lat jest jednym z ulubionych wakacyjnych kierunków Polaków, co roku odwiedza ją kilkaset tysięcy rodaków. W tym sezonie jest to zdecydowanie najczęściej wybierany kierunek, jeśli chodzi o wczasy zorganizowane. Co czwarta wycieczka wykupywana w biurach podróży w Polsce to właśnie wyprawa do Grecji - donosi portal Fly4free.

Trudno się dziwić, że tak jest, skoro ceny są bardziej niż zachęcające. Przed wakacjami, czyli jeszcze w połowie czerwca można było znaleźć oferty za 1000-1200 zł za 7 dni, przy czym cena ta obejmowała przelot, zakwaterowanie w 3- lub 4-gwiazdkowym hotelu oraz całodzienne wyżywienie, a bywa że i all inclusive.

Jeśli do tak korzystnej ceny dodamy zabytki klasy zerowej, gwarantowaną słoneczną pogodę i tak malowniczą linię brzegową, że każde później oglądane morze będzie wydawało się nudne, to... decyzja o wyjeździe do Grecji wydaje się "oczywistą oczywistością".

Shutterstock.com
Źródło: Shutterstock.com

Pętelka po Peloponezie

Na Peloponezie początkowo nic nie wskazuje na turystyczny armageddon. W malowniczym kurorcie Lutraki nad Zatoką Koryncką letnie domy ma mnóstwo ateńczyków. Póki co, stoją puste, częściowo zapełniają się tylko na weekendy.
- Grecy nie zaczęli jeszcze sezonu urlopowego, ciasno będzie dopiero w połowie lipca. Ludzie będą leżeć na plaży jak sardynki w puszce - śmieje się pracownik wypożyczalni aut.

Joanna Klimowicz
Źródło: Joanna Klimowicz

Razem z przyjaciółmi wynajmujemy samochód (za 50 euro za dobę) i zachęceni przez Greka z wypożyczalni robimy pętelkę po Peloponezie. Na każdym naszpikowanym historią przystanku spotykamy autokary z turystami, ale tłoku nie ma.

doeg6vf

Na początek - Kanał Koryncki, łączący Morze Jońskie z Morzem Egejskim. Zbyt wąski dla nowoczesnych dużych jednostek, chętnie użytkowany przez mniejsze - rocznie przepływa tędy 11 tysięcy statków. Stanowi też popularny punkt widokowy, wrażenie robią zwłaszcza maleńkie z perspektywy mostu jachty, zdominowane przez pionowe ściany kanału.

Shutterstock.com
Źródło: Shutterstock.com

Najwyżej położony jego punkt znajduje się na wysokości 78 m n.p.m., a licząc od dna morskiego - na wysokości 86,3 m. Długość kanału to 6343 m.

Jedziemy do starożytnego Koryntu, ruin antycznego miasta położonych kilkanaście kilometrów od miasta Korynt. Do zwiedzenia jest tu dorycka świątynia Apollina, pozostałości licznych budowli, jak odeon, fontanna Glauka, świątynie, trybuna, z której przemawiał do Koryntian Paweł z Tarsu; jest muzeum archeologiczne; a wstęp na cały ten obszar kosztuje 8 euro. Nad nim wznosi się góra z fortyfikacją Akrokorynt. W starożytności znajdowała się w tym miejscu świątynia Afrodyty, ośrodek tzw. sakralnego nierządu.

Joanna Klimowicz
Źródło: Joanna Klimowicz

Kolejny ciekawy przystanek to Nemea, gdzie według mitologii Herakles zabił lwa nemejskiego. W dolinie prowadzone są badania archeologiczne w miejscu, gdzie stała świątynia Zeusa oraz wielki stadion na około 30 tysięcy widzów. Przy wjeździe do doliny, po prawej stronie ulokowano współczesny malutki cmentarz, wtulony między winnice i gaje oliwne. Grecy zdobią białe grobowce licznymi zdjęciami swoich bliskich, którzy odeszli.

Joanna Klimowicz
Źródło: Joanna Klimowicz

Bom oto wstąpił w grób Agamemnona

Mykeny to stanowiska archeologiczne wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Według mitologii, założył je Perseusz, było zamieszkane przez Achajów, około 1100 p.n.e. cytadela została zdobyta przez Dorów. W okresie klasycznym Mykeny, jako jedyne z miast Argolidy, wysłały oddział pod Termopile, na pomoc Spartanom. Po pozostałościach grodu, położonego na wzgórzu z oszałamiającym widokiem na dolinę i morze, można trochę powędrować. Wchodzi się przez potężną Lwią Bramę, ogląda grobowce, pałac, domy, świątynię, teatr. I znowu - tłoku nie ma. W Skarbcu, zwanym też grobem Agamemnona (mitycznego króla Myken, zdobywcy Troi) jesteśmy całkiem sami. K. może swobodnie deklamować wieszcza Słowackiego: "Niech fantastycznie lutnia nastrojona wtóruje myśli posępnej i ciemnej. Bom oto wstąpił w grób Agamemnona i siedzę cichy w kopule podziemnej".

Shutterstock.com
Źródło: Shutterstock.com

Bilet wstępu (12 euro) obejmuje także muzeum, w którym znajduje się kopia pośmiertnej maski Agamemnona (oryginał - w muzeum archeologicznym w Atenach). Oraz wiele kosztowności, świadczących o tym, jak bardzo kapała złotem mykeńska cytadela w czasach świetności. Jednak duża część złotego skarbu zaginęła, a reszta jest właśnie zdeponowana w muzeum ateńskim.

doeg6vf

Dwa kolejne urokliwe miejsca, które warto odwiedzić, to wioseczka rybacka Tolo, słynąca z ryb i owoców morza, serwowanych na tarasach restauracji zawieszonych nad morzem oraz miejscowość Nauplion (znana też pod grecką nazwą Nafplion) nad Zatoką Argolidzką. I uważana za najpiękniejsze miasto Peloponezu, z czym trudno polemizować.

Shutterstock.com
Źródło: Shutterstock.com

Mocne argumenty "za" to: górująca nad miastem wzniesiona na stromej skale forteca Palamidi; strzegąca wejścia do portu twierdza Bourtzi z XVII wieku zajmująca całą malutką wyspę, a nade wszystko wąskie uliczki Starego Miasta z zaskakującymi kamieniczkami czy drewnianymi domami zdobionymi kutymi balkonami i finezyjnymi okiennicami, kościółkami czy meczetami. Jeszcze więcej bajkowej aury dodają miastu wszechobecne palmy daktylowe.

doeg6vf

W drodze powrotnej do Lutraki warto zahaczyć o wykopaliska w Epidauros, z sanktuarium Asklepiosa i najlepiej zachowanym greckim teatrem antycznym na 14 tysięcy widzów.

Shutterstock.com
Źródło: Shutterstock.com

Przewodniki podają, że widownia teatru jest swoistym fenomenem akustycznym - rozmowa czy moneta rzucona na scenę w jej centralnym punkcie są dobrze słyszalne na całej widowni, bez względu na miejsce zajmowane przez widza.
Widoki w drodze powrotnej drogą nad Zatoką Sarońską zapierają dech w piersiach. W naszym tymczasowym "domu", czyli w kurorcie Lutraki, słynącym ze świetnej wody, atmosfera też jeszcze senna, kojąca. Wieczorem w rodzinnej tawernie "Pita Best" na rogu promenady biesiadujemy sami, nie licząc przemiłych gospodarzy, którzy nie żałują dolewanego wina.

doeg6vf

Ofiara własnego sukcesu

Zachęceni nieśpiesznym, na luzie zwiedzaniem Peloponezu, decydujemy się na Ateny. Z Lutraki można do nich dojechać kilkoma autobusami, przy czym pracownica kasy uprzedza, że dwa pierwsze, poranne, są zawsze najbardziej zatłoczone, można się nie wbić. Najlepiej wysiąść w Atenach na przystanku Metaxourgeio, wtedy na piechotę dojdziemy do Akropolu w 20 minut. Trzeba pamiętać o tym, że drogę powrotną należy zaplanować wcześniej, tzn. kupić bilet powrotny i gdy dotrze się do głównego dworca autobusowego Kifisos (jednego z dwóch największych terminali), położonego w przemysłowej dzielnicy Aten, potwierdzić ten bilet w kasie.

Shutterstock.com
Źródło: Shutterstock.com

Jesteśmy u stóp Akropolu, kupujemy bilety wstępu (w cenie 30 euro jest zwiedzanie wszystkich dostępnych atrakcji) i kierujemy się do Partenonu - świątyni bogini Ateny, patronki miasta, wzniesionej na wapiennym wzgórzu w latach 447-432 p.n.e. Trzeba minąć budowlę wejściową, tzw. Propyleje, z wąskim gardłem wejścia. Turyści z całego świata drepczą pod górę w żółwim tempie, tłoczą się w potwornym ścisku, a nad morzem głów chwieją się selfie-sticki.

Joanna Klimowicz
Źródło: Joanna Klimowicz

Na Akropolu ateńskim zdecydowanie widać, że Grecja ma problem z nadmiarem turystów. W czerwcu "Guardian" donosił, że w tym sezonie letnim spodziewa się rekordowej liczby 32 milionów gości i rosną obawy, że nie poradzi sobie z taką ich ilością. Z jednej strony - turystyka to gałąź przemysłu, która pomogła powstrzymać katastrofę gospodarczą, bo przecież jeszcze parę lat temu kraj walczył z bankructwem. Grecja zrobiła wiele, by poprawić jakość usług, teraz szacuje się, że co najmniej jeden na pięciu obywateli pracuje w branży turystycznej. Z drugiej strony - kraj padł ofiarą własnego sukcesu. W ciągu ostatnich trzech lat liczba turystów regularnie zwiększa się co roku o dwa miliony, a infrastruktura jest kompletnie do tego nieprzystosowana.

doeg6vf

Alarm na Santorini

Według "Guardiana" ekolog Nikos Chrysogelos twierdzi stanowczo, że Grecja takiej inwazji nie podoła. Zwłaszcza małe wyspy, z małymi lokalnymi społecznościami, które przyjmują miliony turystów w ciągu kilku miesięcy. Takie jak pocztówkowe, niebiesko-białe Santorini, do którego ciągną turyści zwłaszcza z Azji, często po to, by wziąć ślub w scenerii kredowobiałych domków, na tle pomarańczowego zachodu słońca.

Burmistrz Santorini Nikos Zorzos musiał ograniczyć do 8 tys. osób dzienną liczbę pasażerów wielkich statków wycieczkowych, przybijających do brzegu. Lokalni urzędnicy są przerażeni boomem. Na wyspie, która ma zaledwie 76 km kw. i którą stale zamieszkuje 15 tys. osób, w zeszłym roku odnotowano ponad 5,5 miliona noclegów. Gwałtownie skoczył poziom zużycia energii i wody.

Shutterstock.com
Źródło: Shutterstock.com

- Zbudowaliśmy wiele zakładów odsalania i jesteśmy w trakcie budowy największego w Grecji, ale i to może nie wystarczyć - alarmuje burmistrz. I dodaje, że wyspa powoli osiąga "punkt krytyczny".

doeg6vf

Portal Fly4free cytuje też greckiego polityka Nikosa Chrysogelosa, który nawołuje do opracowania racjonalnej strategii rozwoju turystyki. Oraz Grecką Narodową Organizację Turystyczną, która zdając sobie sprawę z problemu, próbuje sprawić, by Grecja stała się dla turystów kierunkiem całorocznym. Eksperci z organizacji przekonują, że liczba odwiedzających mocno waha się w zależności od pory roku, a w tzw. niskim sezonie nie ma tłumów. To też jakaś wskazówka dla turystów - jeśli nie lubisz tłumów, to rozważ wyjazd do Grecji wczesną wiosną, jesienią albo nawet zimą (by trochę uciec od polskich chłodów).

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Zobacz też: Czy morskie olbrzymy wciąż rosną?

icon info

W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.

doeg6vf
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
doeg6vf

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj