Turysta narzekał na Zimbabwe. Miał pecha, że obok stali policjanci
Policja Zimbabwe aresztowała i postawiła przed sądem czeskiego turystę, który w nagranym przez siebie filmie skarżył się, że w kraju, do którego przybył na wakacje są problemy z dostawami wody i energii elektrycznej.
Czech Lucas Slavik przebywał w miasteczku Masvingo w sąsiedztwie ruin Wielkiego Zimbabwe, jednej z największych atrakcji turystycznych kraju.
Narzekał w sieci, teraz ma problem
W sieci udostępnił nagranie, na którym pokazał grupę osób, których krewny został przed chwilą potrącony przez samochód. Przy okazji podzielił się swoimi opiniami na temat Zimbabwe. Zdradził, że kraj doświadcza ciągłych niedoborów wody i prądu, że ceny w są niezwykle wysokie z powodu trudnej sytuacji gospodarczej. Mówił po angielsku, a że w grupie dyskutującej głośno o wypadku byli miejscowi policjanci, to miał pecha. Ci natychmiast zakuli Czecha w kajdanki i oskarżyli o rozpowszechnianie kłamstw. Mężczyzna trafił przed sąd.
Adwokat broniący Czecha argumentował przed sadem, że ustawa, w oparciu o którą sądzony jest jego klient, dawno została uznana za nieobowiązującą i nawet nie widnieje w dzienniku ustaw. Co ciekawe, w czasie rozprawy w budynku sądu zgasło światło, bo w mieście zabrakło prądu. - Czy byłoby kłamstwem, gdyby ktoś teraz stwierdził, że w sądzie nie ma prądu? - od razu sędziego zapytał Knowledge Mabvure, adwokat Czecha.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ceny nad morzem mogą dać po kieszeni. Pluszowa maskotka nawet za 150 zł
Dodał, że ośrodek, w którym przebywał jego klient rzeczywiście pozbawiony był przez kilka dni wody i prądu.
Według doniesień lokalnych mediów "ambasada Republiki Czeskiej w Zimbabwe podejmuje gorączkowe wysiłki, aby uwolnić swojego obywatela" jeszcze przed drugą rozprawą, która została odroczona na ten tydzień.
Zimbabwe od lat zmaga się z niedoborami energii elektrycznej, ale od kilku miesięcy można mówić o niemal całkowitym odcięciu kraju od prądu, ponieważ główne jego źródło, dzielona z Zambią zapora na Jeziorze Karibu, niemal wyschło. W Harare przerwy w dostawie energii elektrycznej trwają nawet 20 godzin.
Nie chcą Zimbabwe jako gospodarza ważnego wydarzenia
Zimbabwe od 17 sierpnia ma być gospodarzem 44. Szczytu Wspólnoty Rozwoju Afryki Południowej (SADC). Prezydent Emmerson Mangowa ma w związku z tym objąć stanowisko przewodniczącego tej organizacji. Rząd zwrócił się do firmy ZESA, dostawcy energii elektrycznej, by w kilku wybranych budynkach w czasie szczytu nie zabrakło prądu. Ale nie wiadomo, czy szczyt w ogóle odbędzie się w tym kraju.
Z powodu nagminnego łamania praw człowieka przez władze Zimbabwe współrządzący w RPA Sojusz Demokratyczny wezwał państwa członkowskie SADC, by odebrały Zimbabwe przewodnictwo, a spotkanie na szczycie przenieść do innego kraju.