Turysta podszedł do płotu nad Bałtykiem. Tego się nie spodziewał
Niemieckiego turystę wypoczywającego na polskim wybrzeżu spotkała nieprzyjemna niespodzianka. Mężczyzna wszedł na pas drogi granicznej, co poskutkowało mandatem.
Ciekawski turysta z Niemiec został ukarany mandatem za wejście na pas drogi granicznej, jak informuje Warmińsko-Mazurska Straż Graniczna.
Turysta z Niemiec zapłacił za ciekawość
"Wczoraj patrol z Placówki Straży Granicznej w Braniewie stwierdził, że na pas drogi granicznej wszedł mężczyzna. Ciekawskim turystą okazał się obywatel Niemiec" - czytamy w komunikacie.
Urządzenia monitorujące granicę państwową zarejestrowały turystę w rejonie Zalewu Wiślanego. 53-latek tłumaczył funkcjonariuszom SG, że chciał koniecznie zobaczyć jak wygląda granica polsko-rosyjska. Ciekawski turysta z Niemiec został ukarany 100 zł mandatem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Halo Polacy". Mieszka w kraju uchodzącym za niebezpieczny. "Brak komfortu psychicznego"
Funkcjonariusze apelują o zwracanie uwagi na tablice informacyjne i oznaczenia granicy państwa w czasie turystycznych wycieczek.
"Tym razem do przekroczenia granicy państwowej wbrew przepisom nie doszło, ale pamiętajmy, że za wejście na pas drogi granicznej również grozi mandat karny w wysokości do 500 zł" - przypomina Warmińsko-Mazurska Straż Graniczna.
Mandaty na granicach
W zeszłym roku pisaliśmy, że czworo turystów zostało przyłapanych w rejonie pasa drogi granicznej w Horuńcu-Zdroju przy granicy z Ukrainą. Dwoje z nich nielegalnie przekroczyło granicę państwa, by zrobić sobie selfie. Grupa została ukarana mandatami. Było to pierwsze tego typu zdarzenie odnotowane przez Bieszczadzki Oddział Straży Granicznej w Przemyślu.
Podobne zdarzenie miało miejsce na granicy polsko-białoruskiej. Funkcjonariusze Straży Granicznej w Krynkach zauważyli, że na pasie drogi granicznej widoczne są ślady butów. Po krótkim dochodzeniu udało się odnaleźć osoby, które złamały zakaz i zbliżyły się do polsko-białoruskiej granicy.
"Pas drogi granicznej w tym celu jest zaorany, żeby każdy, kto nań wejdzie, zostawił ślady. I właśnie dlatego nie należy po nim chodzić. Każdy ślad to alarm na placówce. A znaki graniczne to nie miś na Krupówkach" - zareagowała wówczas na sytuacje Straż Graniczna na Twitterze.