Turystce zebrało się na żarty na lotnisku. Szybko pożałowała
- Mam w bagażu jakąś bombę i jakieś narkotyki - powiedziała 54-letnia turystka i szybko tego pożałowała. Taka wypowiedź udaremniła jej planowaną podróż.
26.04.2024 | aktual.: 26.04.2024 14:37
Wszyscy, którzy często podróżują, wiedzą, że lotnisko nie jest odpowiednim miejscem na żarty. Przekonała się o tym także turystka, która miała wylecieć na urlop do Egiptu. Niestety jej podróż zakończyła się wyjątkowo szybko.
Incydent na lotnisku
Rzecznik komendanta Nadwiślańskiego Oddziału Straży Granicznej kpt. SG Dagmara Bielec przekazała, że do incydentu z udziałem kobiety doszło w czwartek 25 kwietnia br. na lotnisku im. Fryderyka Chopina w Warszawie.
- Według oświadczenia dokonującego odprawy pracownika obsługi naziemnej jedna z podróżnych na pytanie, czy ma w bagażu jakiekolwiek niebezpieczne rzeczy, odpowiedziała: mam w bagażu jakąś bombę i jakieś narkotyki. Po chwili dodała, że był to tylko głupi żart - powiedziała Dagmara Bielec.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Turystka poniosła konsekwencje
Pasażerka wraz z walizką została poddana kontroli bezpieczeństwa w pomieszczeniu do prześwietlania bagażu pod kątem posiadania niebezpiecznych przedmiotów i narkotyków. Jak się okazało, nic takiego nie znaleziono.
W związku z tym, że 54-latka wprowadziła fałszywy alarm na warszawskim lotnisku Chopina, została ukarana mandatem karnym w wysokości 500 zł. Turystka przyjęła kwit karny i przeprosiła za całą sytuację. Jednak kara finansowa nie była najgorsza. Decyzją przewoźnika kobieta została wycofana z rejsu i tym samym nie poleciała na planowany urlop do Egiptu.
Źródło: PAP/Nadwiślański Oddział Straży Granicznej