Turystka zjechała z Kasprowego. "Janusze i Dżesiki poprzyjeżdżali"
Okres świąteczno-noworoczny ściąga w Tatry tłumy, a wśród nich często wiele osób, które o górach mają niewielkie pojęcie. Pokaz braku wiedzy i zdrowego rozsądku dali turyści, którzy wybrali się na Kasprowy Wierch. Do sieci trafiło wideo z turystką, która zjeżdża z ogromną prędkością, podcinając inną kobietę.
Do najpopularniejszych miejsc w Tatrach, niezależnie od pory roku, należą Morskie Oko i Kasprowy Wierch. Oba miejsca są łatwo dostępne i można się tam wybrać nawet z wózkiem, więc dociera tam też największy procent tzw. "niedzielnych turystów".
Niebezpieczna zabawa na Kasprowym
Często trafiają na szlak nad Morskie Oko nieprzygotowani - zaskoczeni szybko zapadającym zmrokiem, w nieodpowiednim obuwiu czy zbyt cienko ubrani. Podobnie jest z Kasprowym Wierchem, który kusi przepięknym widokiem. Na szczyt można wjechać kolejką, a u góry schronić się w budynku, więc dla wielu turystów to punkt obowiązkowy. Niestety i tam nie brakuje dziwnych i niebezpiecznych sytuacji.
Do sieci trafiło wideo, na którym widać turystkę zjeżdżającą dla zabawy na pupie. Krótkie nagranie pokazuje, jak kobieta szybko nabiera prędkości i traci panowanie nad swoim ciałem, wpadając na inną turystkę. Pod wideo są dziesiątki komentarzy, a internauci nie zostawiają na kobiecie suchej nitki.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Da się nie mieć mózgu? Da się!", "Zero wyobraźni. Jeszcze lepsi są ci, co zjeżdżają na reklamówkach po szlaku", "Ludzie nie mają wyobraźni i to jest choroba naszych czasów", "Jak zwykle Janusze i Dżesiki z jorkiem na rękach poprzyjeżdżali" - czytamy.
- Takie osoby stwarzają przede wszystkim zagrożenie dla innych - przyznaje Marcin Strączek-Helios, leśniczy obwodu ochronnego Kuźnice. - Szybko nabierają prędkości i są dużym niebezpieczeństwem dla każdego, kto znajdzie się na ich drodze. A tych osób na Kasprowym potrafi był naprawdę sporo. W słoneczne dni na szczycie może przebywać od kilkudziesięciu do nawet kilkuset osób - podkreśla.
Leśniczy dodaje, że nieodpowiedzialni turyści zazwyczaj wyhamowują na śniegu, ale po drodze mogą zahaczyć o skały, więc zabawa szybko i dla nich samych może skończyć się tragedią.
- Turystów, którzy wpadają na pomysł takiej niebezpiecznej zabawy jest niestety sporo - przyznaje Strączek-Helios.
Dodaje, że, warto przytoczyć historię sprzed niespełna 20 lat, gdy dziecko nie przeżyło upadku z Kasprowego. W marcu 2005 r. 6-latek spacerował z rodziną w okolicy Obserwatorium Meteorologicznego. Najprawdopodobniej poślizgnął się na oblodzonym szlaku i przeleciał przez rozwieszone tam liny zabezpieczające. Nie był to pierwszy tego typu przypadek w rejonie Kasprowego Wierchu. Kilka lat wcześniej w identycznych okolicznościach zginął dziewięciolatek.