W Sopocie mieszkańcom żyje się najlepiej w Polsce. Sprawdziliśmy, czy to prawda
Piękna, stara architektura, bogata oferta kulturalna, uzdrowiskowy mikroklimat - mieszkańcy wymieniają atuty Sopotu. Ale każda moneta ma dwie strony. Jak się żyje w mieście, które uznane zostało za najlepsze w Polsce, jeśli chodzi o jakość życia? Postanowiliśmy to sprawdzić.
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.
Tygodnik "Polityka" wraz z Akademią Górniczo-Hutniczą w Krakowie przygotował ranking jakości życia w miastach. Pierwsze miejsce zdobył Sopot. W raporcie wzięto pod uwagę dziesięć obszarów wpływających na jakość życia: edukację, pracę, mieszkania, środowisko, zdrowie, bezpieczeństwo, społeczność, czas wolny, samorząd oraz transport i łączność. Nie we wszystkich tych kategoriach sopocki kurort był wysoko.
Bezapelacyjnie na pierwszym miejscu Sopot plasuje się w kategoriach: edukacja, środowisko, społeczność i czas wolny. Miasta ze słynnym "Monciakiem" zabrakło w czołówce, gdy oceniano zdrowie, bezpieczeństwo, samorząd i mieszkania.
Małe miasto, wszędzie blisko
Sopot jest najmniejszym miastem na prawach powiatu w Polsce, mieszka tu ok. 37 tys. mieszkańców, ma status miasta uzdrowiskowego, najdłuższe molo w Polsce i słynną ul. Monte Cassino, popularnie nazywaną "Monciakiem". Na przestrzeni lat zainwestowano duże środki w inwestycje wizerunkowe, zbudowano przystań jachtową, centrum przy dworcu, przebudowano Plac Przyjaciół Sopotu w Dolnym Sopocie, zbudowano nowy Dom Zdrojowy, a także halę widowiskowo-sportową Ergo Arena na granicy Gdańska z Sopotem. Latem jest bardzo oblegany przez turystów. Z danych z 2016 r. wynika, że molo w sezonie letnim odwiedziło prawie milion urlopowiczów.
– To małe miasto, wszędzie dojdziesz na piechotę, a gdy już to robisz, możesz zachwycać się piękną, starą architekturą – mówi pani Monika, sopocianka od 40 lat. – Myślę też, że Sopot pielęgnuje poczucie wyjątkowości i zapewnia dobrą ofertę kulturalną. A do tego dzięki dobrze funkcjonującej komunikacji miejskiej, możesz łatwo się przemieścić do Gdyni czy Gdańska. Jest również dobrze rozwinięta infrastruktura rowerowa – wymienia.
O pięknych krajobrazach spacerowych (nad morzem, ale również w lesie) a także mikroklimacie uzdrowiskowym mówi pani Magda, młoda mama, również mieszkanka Sopotu. I również podkreśla, że wszędzie jest blisko.
– Komunikacja miejska, sklepy, siłownia, szkoły, rozrywka wszystko to jest na wyciągnięcie ręki. A do tego Sopot tętni życiem praktycznie cały rok. Można powiedzieć, że to Las Vegas Polski. Wiele osób przyjeżdża do Sopotu na imprezę, bo jest po prostu prestiżowy – podkreśla pani Magda, która wśród zalet wymienia również imprezy w plenerze (np. sąsiedzkie grillowanie) i sporo placów zabaw. Na jej liście plusów pojawia się również Karta Sopocka, która umożliwia wiele zniżek do różnych instytucji czy lokali. Chwali również działania i projekty zrealizowane z budżetu obywatelskiego. Choć po chwili pani Magda zauważa, że Sopot to miasto wiecznej imprezy, ale też denerwuje ją wiecznie piwkująca młodzież pod jej blokiem.
Turyści. Bywają uciążliwi
Sopocianie dobrze wiedzą, że w sezonie centrum lepiej omijać szerokim łukiem.
– Głośno, tłumy turystów i pełno rozwydrzonych wyrostków. Kiedy mieszkaliśmy przy ul. Monte Cassino nie dało się spać. Poza tym, wtedy miasto jest mało przyjazne mieszkańcom. Przejście latem przez "Monciak" to męka – opowiada pani Monika.
– Głośne imprezy, zniszczenia klatek, wind, brak miejsc parkingowych, zajmowanych przez samochody turystów, powoduje, że często mieszkając w sopockiej kamienicy czy bloku, czujemy się jak w hotelowcu. Jesteśmy gośćmi, coraz częściej nieproszonymi we własnych domach, we własnym mieście. I musimy słono płacić za to, że anonimowy "inwestor" najczęściej spoza Sopotu "zainwestował" w mieszkanie i zarabia jak właściciel hotelu lub więcej, gdyż świadomie i celowo rezygnuje z koniecznych zgłoszeń, opłaty uzdrowiskowej itp. Płaci czynsz taki sam jak stały mieszkaniec. Do tego jeszcze dochodzi problem tzw. dzikiego najmu krótkoterminowego, który łączy się z nieposzanowaniem miru domowego stałych mieszkańców – skarży się pani Aleksandra, mieszkanka Sopotu, z żalem stwierdzając, że to jej miasto z urodzenia i wyboru.
– Ale czy takiego samego wyboru dokonają moje dwie nastoletnie córki ? Niestety, raczej nie. Ilu sopocian chce zmienić miejsce zamieszkania i planuje migrację w ciągu najbliższych lat? – zastanawia się pani Ola. – Najczęściej migrują z Sopotu ludzie młodzi, którzy nie widzą dla siebie możliwości rozwoju w kurorcie. Brak atrakcyjnych miejsc pracy, najdroższe ceny nieruchomości na rynku pierwotnym i wtórnym w Polsce, przy czym dotyczy to także kosztów utrzymania – czynsze należą do najwyższych w Trójmieście.
"Miasto starych ludzi"
Mieszkańcy zauważają, że ich miasto się wyludnia i staje się "miastem starych ludzi".
– To połączenie akademika z domem starców – słyszę od wieloletniej mieszkanki kurortu, pani Agnieszki.
Nieco bardziej waży słowa pani Monika, która zauważa, że jej miasto coraz bardziej się starzeje. A o seniorów w jej opinii nie dba się wystarczająco. Władze miasta nie podejmują również skutecznych działań, aby nakłonić młodych ludzi do wybrania kurortu na miejsce do życia.
– Miasto za mało robi, aby zachęcić młode rodziny do przeprowadzania się do Sopotu. Jest tu po prostu drogo. Nie chodzi mi tylko o cenę mieszkań, ale też normalne zakupy – dodaje. – Brak tu dobrej oferty handlowej. Po przemysłowe rzeczy trzeba jeździć do Gdańska lub Gdyni. Nawet kupno butów to czasem problem – zauważa pani Monika.
Szpital – temat podnoszony od dekad
Zdrowie to ta kategoria, w której Sopot znalazł się poza podium. Mieszkańcy zwracają uwagę na problem braku szpitala w ich mieście.
– To temat powracający od wielu dekad. Ba, nawet nasze pogotowie nie przyjmie cię z urazem. Nie mamy również dyżurującego chirurga – zauważa pani Monika.
Do listy zażaleń pani Magda dodaje, że pogotowie mogłoby działać znacznie lepiej. – Jeszcze nigdy nie udzielono mi na pogotowiu pomocy, bo albo nie ma lekarza, albo gdzieś wyjechał, nie wspominając o nagłych przypadkach w nocy. Nie ma tu również dyżuru pediatrycznego – zauważa młoda mama.
Wielkie inwestycje – niewykorzystane
Moi rozmówcy zgodnie zwracają również uwagę na niedostateczne wykorzystanie przestrzeni handlowej na dworcu i lobbowanie deweloperów, budujących apartamenty dla turystów, które poza sezonem świecą pustkami.
– Kompleks Sopot Centrum to ogromne, ziejące pustką przestrzenie – podkreśla pani Ola.
– Myślałam, że przestrzeń handlowa zostanie wykorzystana lepiej – słyszę od pani Moniki.
Pani Ola zwraca również uwagę na tendencję "plombowania" miasta. – Powstają nowe apartamentowce, na każdym skrawku pustej działki, często pomiędzy zabytkowymi kamienicami. Większość z nich poza sezonem stoi pusta. Witalność miasta spada wraz z budową każdego takiego budynku. Koncepcja rozwoju przestrzennego i powstawanie nowych inwestycji infrastrukturalnych są nastawione wyłącznie na turystów i paradoksalnie staje się przyczyną dalszej migracji sopocian do Gdańska i Gdyni. Proces wyludniania Sopotu trwa od kilkunastu lat i oddziałuje na całe miasto, na nasze życie zawodowe i rodzinne. Najsmutniejsze jest to, iż odbiera się nam, sopocianom, którzy dostrzegają ten problem głos – mówi ze smutkiem pani Ola.
Rozmawiając z mieszkańcami reprezentującymi różne grupy społeczne, w różnym wieku i mającymi inne potrzeby, można odnieść wrażenie, że ich opinie pokrywają się z wynikami opublikowanego rankingu. Ale przecież raport raportem, a życie życiem. Całkiem sporo rzeczy się udało. I pewnie wiele można jeszcze poprawić, ulepszyć, zmienić.
Jedna z moich rozmówczyń, pani Monika stwierdziła, że nie wyobraża sobie życia w innym w mieście. A wy co myślicie o perle Bałtyku?
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Zobacz też: Najmodniejszy kurort w Polsce. Dwa oblicza Sopotu
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.