Wejherowo. Leśnicy spotkali rysia. "Nie wierzyłem w to, co zobaczyliśmy"

Na trop rysia natrafili leśniczy Patryk Wenta wraz z podleśniczym Marcinem Dudkiewiczem z leśnictwa Lisewo.

Jak przypuszczają leśnicy, drapieżnik jest jednym z wypuszczonych z Dzikiej Zagrody w Jabłonowie i prawdopodobnie tym samym, który pojawił się wcześniej na terenie nadleśnictw Strzebielino i Choczewo.

Leśniczy Patryk Wenta wyjaśnił, że od kilku dni słyszał, że w okolicy widywany był ryś. W końcu udało mu się go spotkać, a nawet sfotografować.

"Po opadach śniegu postanowiłem wraz z podleśniczym poszukać jego tropów w naszym lesie. Nagle zza pagórka zauważyliśmy ruszające się pędzelki, podchodząc bliżej okazało się, że nakryliśmy rysia we własnej osobie i to podczas porannej toalety. Sam nie wierzyłem w to, co zobaczyliśmy" - czytamy w poście na Facebooku Lasów Państwowych.

Internauci potwierdzają, że też się natknęli na dzikiego przybysza. "Cudny widoczek" - piszą.

Ryś euroazjatycki (Lynx) jest jednym z największych drapieżników Europy, w Polsce jest pod ochroną. Do bytowania potrzebuje rozległych obszarów leśnych. Dobrze czuje się na mokradłach, bagnach i terenach poprzecinanych rzekami czy jeziorami. Cechą charakterystyczną tych dzikich kotów są pędzelki czarnych, sztywnych włosów na uszach. Skupiają one fale dźwiękowe i umożliwiają szybką lokalizację dźwięku. Rysia charakteryzuje także doskonały wzrok. Dla przykładu, sarnę widzi z odległości 500 m, a mysz z 75 m.

Ale to nie koniec wyjątkowych cech rysia. Jego organem dotykowym są wibrysy, czyli szczecinowate włosy na pysku, policzkach i nad oczami, połączone z nerwami czuciowymi, które prawdopodobnie ułatwiają precyzyjne chwytanie ofiary i zlokalizowania miejsca na ciele w celu szybkiego uśmiercenia.

Uważa się, że rysie wędrują nawet do 50 km dziennie i świetnie pływają. Ale, co ciekawe, najwięcej czasu spędzają na spaniu.

W sumie w Polsce żyje ok. 200 osobników, ale od lat prowadzone są próby zwiększenia populacji tego zwierzęcia.

Źródło: Lasy Państwowe