Winnice po polsku. Polskie trunki są tak dobre jak te francuskie czy włoskie
Każdy, kto uprawiał enoturystykę - czyli "turystykę winną" - na terenach Polski wie, że krajobrazy starych winnic są piękne, bogactwo smaków winogron ogromne, a serie win krótkie i wyjątkowe. Ten sielankowy obraz zakłócają jednak szpaki.
24.05.2022 | aktual.: 26.05.2022 14:04
Nie musimy pokonywać tysięcy kilometrów, żeby poczuć klimat niewielkich lokalnych winnic. Nie trzeba jechać do Włoch, Francji czy Hiszpanii, aby podziwiać pola winorośli, posłuchać opowieści o tym, jak je przycinać i prowadzić wzwyż, czy - wreszcie - aby dowiedzieć się, z jakich odmian powstaje najlepsze wino. I oczywiście posmakować go! Poznajcie enoturystykę, czyli turystykę miłośników wina.
Historia winnej latorośli w Polsce
Choć polski klimat jest znacznie bardziej surowy niż klimat krajów śródziemnomorskich, a pogoda dużo bardziej kapryśna niż na terenach czeskich Moraw czy węgierskiego Tokaju, to jednak tradycja wyrobu wina na polskich terenach sięga XII wieku.
Początkowo winorośl uprawiano głównie na obszarach południowej Polski, czyli w okolicach Krakowa, Sandomierza, Lublina czy Krosna. Plantacje zlokalizowane były zazwyczaj na zboczach klasztornych wzgórz. Do dzisiaj piękny przykład takiej winnicy możemy zobaczyć na zboczu wzgórza kościoła św. Jakuba w Sandomierzu, gdzie ojcowie dominikanie przy swoim klasztorze od wieków zgłębiają tajniki uprawy winorośli oraz przetwarzania winogron w bardzo wykwintne wina. I chętnie o tym opowiadają.
Badania archeologów mówią, że nawet zbocze Wawelu było na przełomie X i XI wieku porośnięte winną latoroślą. Podobnie jak wzgórze klasztoru w Tyńcu. To dwa najstarsze ślady winiarstwa w Polsce.
Mimo prężnego rozwoju winnic na terenach polskich po XVI wieku dziedzina ta zaczęła podupadać. Po wojnie Polska zniknęła zupełnie z winnej mapy Europy. PRL doprowadziła do upaństwowienia gospodarstw winiarskich, szczególnie na tzw. ziemiach odzyskanych w okolicach Zielonej Góry i na Dolnym Śląsku.
Dopiero w latach 80. XX wieku pojawili się pionierzy przywrócenia w Polsce tradycji winiarstwa. Obecnie na terenie naszego kraju mamy około 600 ha winnic.
Winiarskie regiony w Polsce
Winne zagłębie Polski to zdecydowanie Podkarpacie i Małopolska - obszar, na którym tradycja uprawy wina jest najsilniejsza. W okolicach Rzeszowa działa 110 winnic, a w okolicach Krakowa są 134. Znajdziemy je również w pobliżu Bochni i Tarnowa oraz na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej. Nie brakuje ich oczywiście w malowniczych, słynących z uprawy owoców okolicach Sandomierza (40 winnic), na zboczach Pogórza Karpackiego czy w dolinach Wisłoki i Sanu.
Wiele plantacji znajdziemy w okolicach Jasła i Dębicy, a także Przemyśla i Jarosławia oraz Rzeszowa. Kolejnym regionem od wieków związanym z produkcją wina - głównie dzięki łagodnemu klimatowi - są Dolny Śląsk i zmienia lubuska. Zieloną Górę nazywano nawet stolicą polskiego winiarstwa. W regionie zlokalizowanych jest 36 winnic, a bachusiki - figurki przypominające greckiego boga Bachusa, patrona m.in. winnej latorośli - rozstawione są w 57 punktach miasta.
Warto również wspomnieć o regionie winiarskim nazywanym Małopolskim Przełomem Wisły. Winnice znajdziemy w okolicach Zawichostu, Puław, Janowca, Kazimierza Dolnego czy Opola Lubelskiego oraz na Roztoczu. Przeprawiając się z Kazimierza Dolnego do Janowca, możemy obserwować pokryte winoroślami zbocza zamku.
Mniejsze winnice znajdują się też w okolicach Bydgoszczy, Łodzi, Poznania, Szczecina, a nawet Gdańska i Białegostoku. Jak podaje branżowy portal winogrodnicy.pl, obecnie w Polsce działa około 530 winnic.
Jak wygląda wizyta w winnicy?
Nic dziwnego, że lokalna enoturystyka rośnie w siłę. Grono osób, które pragną odwiedzać winnice, spędzać czas w otoczeniu nieskażonej przyrody, a także poznawać nietuzinkowych ludzi, miejsca i tradycje, stale rośnie.
Jak wyglądają odwiedziny w winnicy? Wszystko zależy od pory roku. Program minimum to zwiedzanie upraw połączone z "gawędą" właściciela lub pracownika winnicy plus degustacja win. Ta opcja jest dostępna właściwie przez cały rok, choć ze zrozumiałych względów najlepiej sprawdza się latem i jesienią.
Czytaj także: Fala upałów w Hiszpanii. Tak gorąco nie było od lat
Program dla zaawansowanych zakłada pełne zaangażowanie turystów w proces wytwarzania wina - począwszy od zbierania owoców, poprzez ich segregowanie, odszypułkowanie, przygotowanie miazgi do fermentacji, aż po zlewanie tzw. moszczu. Tu szczyt odwiedzin przypada na miesiące jesienne (wrzesień i październik). Oczywiście obowiązkowym punktem takiej wizyty jest degustacja wina, a także możliwość zakupienia lokalnych trunków w atrakcyjnych cenach.
W zależności od winnicy wizyta turystów może trwać od kilku godzin do kilku dni. Niektóre oferują noclegi w pensjonatach w stylu slow life, z okien których roztaczają się malownicze widoki na winnice, a kuchnia serwuje lokalne przysmaki. Inne udostępniają tereny, na których można postawić własny namiot lub kamper.
Raczej nie powinniśmy liczyć jako turyści na to, że właściciele winnicy dopuszczą nas do trudnej sztuki przycinania winorośli. Jest to czynność wykonywana nawet cztery razy do roku, od której w dużej mierze zależą rozmiary zbiorów i wielkość owoców. Wymaga wprawy i dobrego oka, więc ten element opieki nad plantacją pozostaje sztuką dla wtajemniczonych.
Szpaki największym wrogiem winiarzy
Jak opowiadają nam polscy winiarze -odwiedziliśmy m.in. winnicę Knapów w Krzczonowicach, winnicę św. Jakuba w Sandomierzu, rozmawialiśmy z uczestnikami festiwalu Winiarze i przyjaciele na Dolnym Śląsku - największymi wrogami polskich winnic są dobrze wszystkim znane szpaki.
- Gdy tylko owoce zaczynają dojrzewać, możemy się przekonać, jak bardzo inteligentne są to ptaki - opowiada nam Maria Wajnar, która specjalizuje się w uprawie ciemnych odmian winogron.
- W naszej winnicy przykrywamy wtedy rzędy winorośli gęstą siatką, którą musimy mocować do ziemi od spodu, a i tak te sprytne stworzenia podpełzają pod tkaninę i wyjadają wszystko to, co jest w zasięgu ich dziobów. Biada nam, jeśli spóźnimy się z rozpostarciem siatki o dzień lub dwa. Potrafią w kilka godzin zrobić takie spustoszenie, że straty są nie do odrobienia. Można powiedzieć, że nasza jesień, to nieustanna walka ze szpakami, które są bardzo konsekwentne w tej "wojnie podjazdowej" - tłumaczy.
Wina nie tylko z winogron
Skoro zajmujemy się polskimi winnicami, to musimy pamiętać, że nasz kraj ma także piękne tradycje produkcji win z owoców innych niż winogrona, które niesłusznie przez niektórych kojarzone są z tanimi i dość podłymi trunkami.
Dobre winnice wytwarzają wyborne wina z porzeczek, wiśni, a nawet czereśni, malin czy agrestu. Znawcy tematu doceniają wina z domieszką gruszek lub moreli. Tu prym wiodą winiarnie ulokowane na terenie Roztocza i Zamojszczyzny, ale to temat na zupełnie osobną historię, do której pewnie kiedyś wrócimy.