Z Chicago pod palmy. Amerykańska Polonia zmienia adres na Florydę
Polaków w USA zna każdy. Mają swoje miasta, dzielnice, sklepy. Kiedyś masowo wyprowadzali się z Chicago czy Nowego Jorku. Teraz wśród amerykańskiej Polonii widać nowy trend - wiele osób przeprowadza się na Florydę. - Jest taki boom, że brakuje mebli i materiałów budowlanych - mówi w rozmowie z WP Iwona z Chicago.
Ameryka po polsku
W Stanach Zjednoczonych mieszka blisko 10 mln osób polskiego pochodzenia - to największa koncentracja Polaków poza granicami Polski. Najliczniejsze skupiska Polonii mieszczą się w północno-wschodniej części USA: w Chicago, Nowym Jorku, w New Jersey i Connecticut.
W czasie głównych fal emigracji do USA w XIX i XX wieku, Polacy osiedlali się w stosunkowo niedalekiej odległości od portu w Nowym Jorku, do którego zawijały statki z Europy. Później, kiedy powszechniejsze stały się połączenia lotnicze, przyjezdni z Polski przeważnie dołączali do swoich krewnych, którzy wyemigrowali wcześniej.
Przed czasami internetu i łatwego dostępu do nauki języków obcych na obczyźnie lepiej było liczyć na swoich. Krajanie wspierali się w trudnych początkach za granicą - przenocowali, nakarmili, pomogli znaleźć pierwszą pracę. Tak rosły skupiska Polaków i dzięki temu mają oni dziś w Stanach swoje dzielnice, jak nowojorski Greenpoint, albo miejscowości, jak New Britain w stanie Connecticut.
Na mapie można znaleźć wiele wsi i miasteczek o polsko brzmiących nazwach, jak Warsaw w stanie Nowy Jork czy Tarnov w stanie Nebraska. Tam, gdzie jest dużo Polonii, są sklepy z wyłącznie polskimi produktami, polscy lekarze, prawnicy, banki i kościoły. Wbrew krążącej opinii, że na emigracji lepiej unikać rodaków, Polacy wciąż lubią trzymać się razem. I jak zmieniają adres, to również gromadnie.
Pandemiczne przeprowadzki
Pandemia koronawirusa sprawiła, że amerykańskie społeczeństwo, od zawsze bardzo mobilne, jeszcze chętniej zmienia miejsce zamieszkania. Obawa przed dużymi skupiskami ludzi oraz możliwość zdalnej pracy i nauki wyciąga Amerykanów z dużych miast na prowincję, gdzie życie toczy się spokojniej, a przestrzeni jest więcej. Mimo kryzysu, wiele osób decyduje się na zakup ziemi lub domów w celu bezpiecznego ulokowania kapitału. Niektórzy wykorzystują pandemię, żeby przenieść się tam, gdzie jest cieplej.
Wszystkie te potrzeby zaspokaja Floryda. Leży w tych samych strefach czasowych, co Nowy Jork i Chicago, przez cały rok jest tam ciepło, krajobrazy jak na Karaibach, a podatki niskie. W czasie pandemii nastawiona na turystów i inwestorów Floryda stawiała dość łagodne wymagania, jeśli chodzi o bezpieczeństwo sanitarne - żadnych obowiązkowych testów czy kwarantanny po przylocie. Nic dziwnego, że spragnieni podróży Amerykanie w ostatnich miesiącach często wypoczywali właśnie tam, a wielu z nich postanowiło się tam przenieść na stałe. W tym liczni przedstawiciele Polonii.
Renata z New Jersey kupiła dom na Florydzie. - Mieliśmy z mężem trochę oszczędności i szukaliśmy małego domu na wynajem. Przeglądaliśmy ogłoszenia w internecie i spodobał nam się domek w Pensacoli, choć nie znaliśmy tej okolicy i nie ma tam wielu Polaków. Kupiliśmy dom na podstawie zdjęć z ogłoszenia, a pojechaliśmy go obejrzeć dopiero po pół roku. Pensacola bardzo nam się spodobała, na tyle, że poza tym pierwszym domkiem na wynajem zaczęliśmy szukać czegoś dla siebie, najpierw na wakacje, a docelowo do zamieszkania - opowiada w rozmowie z WP Renata.
Jak opowiada, zawsze chciała mieszkać blisko wody, a ceny nieruchomości na Florydzie są znacznie przystępniejsze niż np. w New Jersey. - Agent nieruchomości pokazał nam dom nad samą zatoką. To właśnie widok najbardziej mnie urzekł - palmy, ocean, skaczące delfiny. Zdecydowaliśmy się na zakup przede wszystkim z powodu działki. Prowadzimy firmę budowlaną, więc w miejscu dotychczasowego domu planujemy zbudować nowy. Za rok zamierzamy przenieść się tu z rodziną. Firmę również chcemy częściowo przenieść - zlecenia budowlane będziemy realizować i na Florydzie, i w New Jersey.
Floryda - cieplej, taniej i bezpieczniej
Na zakup nieruchomości na Florydzie decyduje się coraz więcej Polaków z Chicago. Miasto będące jednym z największych skupisk Polonii na świecie w ciągu ostatniego roku stanęło przed wieloma wyzwaniami. Opustoszałe z powodu pandemii centrum miasta, zamieszki na tle rasowym i ekonomicznym, znaczny wzrost przestępczości (w tym wzrost liczby morderstw o ponad 50 proc. w 2020 r.). Poza troską o zdrowie coraz więcej mieszkających tu Polaków zwyczajnie martwi się o swoje bezpieczeństwo. Możliwość zdalnej pracy i nauki zachęca ich do zmiany adresu, a skoro już przeprowadzka, to czemu nie w stronę słońca?
Iwona z Chicago śmieje się, że wszyscy rzucili się na Florydę. - Jest taki boom, że w sklepach brakuje mebli, czas oczekiwania to kilka miesięcy - opowiada nam.
Potwierdza to Renata, która mówi, że długo czekać trzeba także na materiały budowlane, w dodatku miejscowi sprzedawcy nie są chętni do cenowych negocjacji. - Na Florydzie ludzie mają południową mentalność - mówi Renata. - Tu wszystko toczy się w swoim tempie, bez pośpiechu, bez presji. Jeśli ktoś chce się tu przeprowadzić, trzeba to zaakceptować.
Marzena z New Jersey cieszy się, że wartość działki koło Saint Augustine, którą kupiła w zeszłym roku, wzrosła już o 30 proc., a podatek od nieruchomości jest trzykrotnie niższy. - Czysty zysk, w dodatku przyjemne miejsce na emeryturę - dodaje.