Zaczęło się. Ruszył najbardziej niesamowity redyk w Polsce
Redyki są prawdziwym hitem jesieni w górach - tłumy turystów zjadą w najbliższy weekend do Szczawnicy, żeby zobaczyć ten najbardziej znany. Ale mniejszych i większych redyków jest dużo więcej. W tym tygodniu ze swoimi owcami wyruszył także baca Klimowski. Ich przemarsz będzie trwać aż kilka dni.
Owce z Beskidu Niskiego wyruszyły we wtorek 7 października w 180-kilometrową wędrówkę na Podhale. To najdłuższy redyk tej jesieni, który zakończy się 12 października w Nowym Targu.
Redyk bacy Klimowskiego
Jesienny redyk bacy Józefa Klimowskiego to jedno z najbardziej malowniczych wydarzeń w Małopolsce. Przemarsz rozpoczął się w Czarnem w gminie Sękowa, by przemierzyć 180 km przez Beskid Niski i Podhale.
Stado, liczące 1200 owiec, wyruszyło o świcie, a już wczesnym popołudniem dotarło do Ropków. Kolejne dni to przemarsz przez Beskid Sądecki, aż do Podhala.
Niesamowite, co działo się w Kluszkowcach. "Dosłownie morze owiec"
Baca Józef Klimowski, znany w świecie pasterstwa, od ponad czterech dekad pielęgnuje tradycje przekazywane z pokolenia na pokolenie. W ubiegłym roku redyk przyciągnął setki mieszkańców i turystów, którzy witali stado na trasie.
Józef Klimowski dba o rodzinne tradycje
Józef Klimowski od lat prowadzi bacówkę w Czarnem. Jak czytamy na visitmalopolska.pl, od dzieciństwa związany jest z pasterstwem. Wakacje spędzał na bacówce ojca, który wypasał owce w Sudetach i Bieszczadach. Z czasem postanowił samodzielnie prowadzić własną bacówkę.
Od połowy lat 80. XX wieku Klimowski działa w Beskidzie Niskim. Jego bacówka znajduje się w wiosce Czarne, znanej z historii wysiedleń podczas Akcji "Wisła". To miejsce stało się ważnym punktem na mapie pasterstwa w Małopolsce.
Czytaj także: Wybrałam się na redyk. Kompletnie mnie zaskoczył
Koniec sezonu to dla bacówki Klimowskiego tradycyjna wyprawa z owcami, która stała się nieodłącznym elementem lokalnej kultury. Klimowski znany jest z dbałości o tradycję i sprawnego zarządzania bacówką.
W bacówce w Czarnem powstają sery według dawnych receptur, w tym oscypek, wpisany na listę unijną.
- Redyki to coś znacznie więcej niż tylko efektowne wydarzenie turystyczne – to żywa tradycja, która wciąż łączy górali, turystów i miłośników natury - mówi Karol Wiak z Nocowanie.pl. - Wędrowne stada owiec, zapach dymu z bacówki i dźwięk dzwonków niosący się po dolinach to kwintesencja jesieni w Małopolsce. Redyk bacy Józefa Klimowskiego jest szczególny, bo pokazuje, jak głęboko zakorzenione jest pasterstwo w kulturze Beskidu Niskiego i Podhala - dodaje.
Ekspert dodaje, że dla turystów to doskonała okazja, by zobaczyć tradycję w naturalnej formie – bez inscenizacji, bez pośpiechu, w rytmie gór. - Po całym dniu na trasie redyku można zatrzymać się w jednej z bacówek, spróbować prawdziwego oscypka i poczuć klimat dawnego pasterstwa, które wciąż ma się dobrze - kończy.