Zamek. Krzyżtopór. Polski magnat wybudował go przed powstaniem Wersalu
Zamek Krzyżtopór uznawany jest za jedną z najciekawszych budowli tego typu. Nazwa zamku w Ujeździe to zbitek dwóch słów: krzyż i topór. Kryje w sobie wiele tajemnic, które zdecydowanie są warte odkrycia.
11.10.2019 | aktual.: 19.01.2022 09:41
Zagubiona wśród opatowskich pól w województwie świętokrzyskim, choć doskonale widoczna na płaskim, niezadrzewionym terenie, wydaje się niedostępna. Autobusy dojeżdżają tu rzadko i tylko z pobliskich miejscowości, a w okolicy brakuje miejsc, które ściągałyby gości. Wyjątkiem jest leżący 40 km na wschód Sandomierz. Malownicze miasteczko jest chętnie odwiedzane przez turystów, których liczba w ostatnich latach wyraźnie wzrosła - m.in. za sprawą serialu "Ojciec Mateusz".
Będąc w Sandomierzu warto poświęcić kilka godzin na wycieczkę do zbudowanego w XVII w. przez Krzysztofa Ossolińskiego zamku Krzyżtopór. Magnacki warowny pałac zachwyca bowiem architekturą, rozbudza wyobraźnię niezwykłą formą i fascynuje swoją historią, która przez lata obrosła w wiele legend.
Przodek Wersalu
Bryła zamku zajmowała pierwotnie powierzchnię 1,3 hektara. Zbudowany na planie pięcioboku pałac wyznaczały przeszło 600-metrowej długości mury. Te liczby, choć imponujące, niewiele mówią o rozmiarach budowli. W przeciwieństwie do informacji, że zamek w Ujeździe był największym tego typu obiektem w Europie przed zbudowaniem Wersalu.
Jednak nie tylko jego wielkość robi wrażenie. Zbudowana w XVII w. magnacka siedziba to tzw. palazzo in fortezza, czyli pałac obronny - typ budowli bardzo rzadko spotykany w naszym kraju. Prawdopodobnie fundator zamku konsultował jego projekt z włoskimi architektami, gdyż budowla nawiązuje stylem do tamtejszej architektury. Zwraca uwagę zwłaszcza podobieństwo do florenckiego Palazzo Pitti.
Zamkowa symbolika
Dzięki wyłączności na dostawy dla polskiego wojska, Krzysztof Ossoliński dorobił się ogromnej fortuny. Nie musiał więc oszczędzać na budowie swojej siedziby. Przeciwnie - chciał, by jego pałac przyćmiewał wszystkie ówczesne magnackie siedziby. Postawił na imponujące rozmiary budowli i niezwykły styl. Zbudowany na planie pentagramu zamek, łączy w sobie mroczną tajemniczość baroku, ze strzelistą lekkością renesansu. W nietypowym dla ówczesnej Polski, pięcioramiennym planie zamku badacze dopatrują się ukrytej przez Ossolińskiego symboliki. Niektórzy określają Krzyżtopór zamkiem humanistycznym, nawiązującym kształtem do człowieka, uznawanego za istotę doskonałą. Inni odnajdują w nim idee kabalistyczne, nawiązujące do drzewa życia.
Symboliczny kształt bryły zamku, a także niemal magiczne nazwy bastionów np. "Oto dla Ciebie", mogą też sugerować, że fundator Krzyżtoporu chciał, by jego siedzibę chroniły czarodziejskie moce. Według innej teorii zamek w Ujeździe nawiązuje do kalendarza. Cztery wieże, które pierwotnie zostały zaprojektowane, odpowiadają czterem porom roku, dwanaście dużych sal - po jednej na każdy miesiąc. Pięćdziesiąt dwa tygodnie znalazły swoje odbicie w mniejszych pokojach zamkowych, a 365 dni w roku - liczbie pałacowych okien.
Krzyż i Topór
Nazwa fortecy w Ujeździe, to zbitek dwóch słów: krzyż i topór. Wyobrażające je płaskorzeźby stanowiły główną dekorację zamkowej bramy. Nietrudno wyjaśnić skąd w nazwie wziął się topór. To herb rodu rodziny Ossolińskich. Z kolei krzyż miał być wyraźnym znakiem kontrreformacyjnych poglądów fundatora. Mimo zainteresowania kabałą, numerologią i astrologią, Krzysztof Ossoliński, był zagorzałym katolikiem.
Dawniej nad bramą wjazdową znajdowała się tablica z napisem: "Krzyż obrona, krzyż podpora, dziadki naszego Topora, która jednak nie zachowała się do naszych czasów".
W nazwie zamku - zdawałoby się dosłownej - kryje się jednak pewien sekret. Dawniej siedziba Ossolińskiego, zwana była Krzysztoporem, czyli zamkiem Krzysztofa herbu Topór.
Zamkowe fatum
Mimo pięknego motta i bogatej symboliki, która niczym magia mogła chronić magnacką budowlę, zamek nigdy nie przynosił szczęścia swoim lokatorom. Krzysztof Ossoliński rozpoczął budowę obiektu w 1627 r. Gmach ukończono 17 lat później. Wiele wskazuje na to, że nie wszystkie pomieszczenia były już w tym okresie umeblowane i wykończone. Być może fundator wcale nie dożył tej chwili. Zmarł bowiem w 1645 r., niespełna rok po zakończeniu budowy.
Rodową siedzibę odziedziczył syn fundatora - Krzysztof Baldwin Ossoliński. Cieszył się jednak zamkiem niewiele dłużej niż ojciec. Zginął cztery lata później w bitwie pod Zborowem. W kolejnych latach budowla została przejęta przez Szwedów. Po "potopie" budowla zmieniała właścicieli i szybko popadła w ruinę. Nowych lokatorów nie było stać na renowację wielkiej fortecy. Świetność Krzyżtoporowi próbował przywrócić Michał Jan Pac, ale kolejny właściciel też nie miał szczęścia - po klęsce konferencji barskiej musiał opuścić nie tylko zamek, ale także kraj. W XX w. kompleks dawał schronienie polskim żołnierzom, a potem został przejęty przez Armię Czerwoną, która przyczyniła się dalszego jego zrujnowania.
Architektoniczne ciekawostki
Do wzniesienia budowli tej rozmiarów, co zamek w Krzysztoporze, musiano użyć gigantycznej ilości materiałów. 11 ton miejscowego piaskowca, 200 tys. cegieł i 30 tys. dachówek, naprawdę robią wrażenie. Nie mniejsze wywołują jednak inne materiały budowlane. Ponoć, dla uzyskania wodoodporności, zaprawę murarską mieszano z białkiem kurzych jaj. Jeśli wierzyć podaniom - wykorzystano ich ponad milion.
Dziś o dawnej świetności zamku świadczy przede wszystkim rozmiar budowli i zachowane w 90 proc. mury. Forteca jest pusta. Nie ma śladu po niezwykłych rozwiązaniach architektonicznych, które tu zastosowano. Nie ma nawet pewności, czy faktycznie istniały. Ponoć strop sali jadalnej wykonany był ze szkła. Jedna z wersji tej historii głosi, że szklany sufit stanowił dno gigantycznego akwarium, w którym pływały egzotyczne ryby. Biesiadujący goście mogli je podziwiać unosząc głowę.
Zgodnie z inną teorią "akwarium" stanowiła właśnie sala jadalna, a "okazami" podziwianymi z górnego piętra, byli zebrani w niej goście. Znacznie mniej prawdopodobne do szklanego sufitu wydaje się istnienie korytarza do Ossolina. Rodowa wieś Ossolińskich, dziś malutka mała wioska, w której wciąż można zobaczyć ruiny dawnego zamku, znajduje się jednak ponad 20 km od Ujazdu. Jest więc wątpliwe, by obie budowle udało się połączyć tunelem. Jednak do dziś zachowały się o nim legendy.
Prawdziwy zamek musi mieć swojego ducha. Krzyżtopór nie jest tu wyjątkiem. Jest tu widywana m.in. postać czarnego husarza. Czarnym charakterem wśród zamkowych zjaw jest daleka krewna rodziny, skazana na śmierć ze względu na swojego psa. Pupil damy miał ponoć rozpoznawać złych ludzi i wskazywać ich głośnym szczekaniem. Za jego sprawą do lochów trafiłow wielu niewinnych ludzi. W końcu młody szlachcic, który odwiedził zamek, uznał, że pies i jego właścicielka uczynili dość szkód i nakazał obciąć damie głowę.
Malowniczy plan filmowy
Piękne i dobrze zachowane mury zamku Krzyżtopór od lat rozpalają wyobraźnię filmowców. Kiedy więc trafimy do niezwykłej fortecy może wydać nam się znajoma. To tu Daniel Olbrychski i Andrzej Seweryn, jako cześniak i rejent bawili nas w adaptacji "Zemsty" z 2013 r. W malowniczych murach powstały też niektóre sceny do pięknego filmu dla młodzieży "Przyjaciele wesołego diabła".
Zamek Krzyżtopór gościł też ekipę serialu "Gabriel". Fani serialu "Ojciec Mateusz" również z pewnością rozpoznają charakterystyczne mury budowli. Na ekranie nie widać jednak tego co najważniejsze - niezwykłej magii tego miejsca. Tą trzeba poczuć na własnej skórze.
Zobacz także
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl