"Zapomnieli" się ubrać. Nieodpowiedzialni turyści na Śnieżce
Chcieli wejść w spodenkach na Śnieżkę. Hipotermia dopadła ich na podejściu pod szczyt, na tzw. zakosach. Ratownicy GOPR udzielili im pomocy i znieśli ich ze szczytu. Do tragedii było bardzo blisko.
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.
– Musieliśmy ich znosić na plecach ze Śnieżki. Nietrudno sobie wyobrazić, jak blisko było tragedii – powiedział w Radiu Wrocław naczelnik Karkonoskiej Grupy GOPR Sławomir Czubak.
Naczelnik karkonoskich ratowników zwrócił uwagę, że ryzykowne jest zwoływanie w mediach społecznościowych grup ludzi, którzy chcą zdobywać góry bez ubrań czy boso. Takie akcje powinny odbywać się z zabezpieczeniem, z przygotowanymi miejscami do ewakuacji, bo w przeciwnym razie o narażenie ludzi na utratę życia i zdrowia jest bardzo łatwo.
W mediach mówi się, że grupa siedmiu osób ubrana jedynie w spodenki lub spodenki i topy, to Icemani. Ich guru jest Wim Hoff, mieszkający w Przesiece rekordzista świata w znoszeniu zimna. Osoby te były kompletnie nieprzygotowane na taką wyprawę, w plecakach nie miały nawet odzieży.
Tymczasem inna grupa zapowiada na 8 grudnia próbę zdobycia Śnieżki w samej bieliźnie. Chcą bić rekord Polski i zebrać pieniądze na szczytny cel.
Pod artykułem o ostatniej akcji ratunkowej wypowiedział się internauta, który przedstawił się jako Michał, fotograf. Napisał, że podane informacje są nieprawdziwe, a w dodatku przedstawione zostały w skandaliczny sposób. Mężczyzna potwierdza, że był na miejscu i uwiecznił całe wydarzenie.
Z jego posta wynika, że w Karkonosze przyjechała grupa ponad 30 osób z różnych zakątków świata, po to, aby "przyjąć nauki" u Wima Hoffa. To ponoć cykl wielu tygodni szkoleń i spotkań, nie tylko w Polsce.
– Na zakończenie nauk podjęto próbę zdobycia Śnieżki w ekstremalny sposób. Bez ubrań, próbując metod nauczania swojego mistrza. Uczestnicy mieli buty, nakładki z kolcami (jeśli ktoś był bez, dostał jedną sztukę od innego uczestnika), czapki, rękawiczki i zapas ubrań w plecaku. Nie jest prawdą, że w plecakach nie mieli nawet odzieży – opisuje zdarzenie pan Michał.
Z jego relacji wynika, że tuż za schroniskiem Dom Śląski doszło do załamania pogody, cała akcja została przerwana, a ludzie pomagając sobie wrócili do placówki.
– W mojej ocenie zawiedli instruktorzy, którzy zbyt późno podjęli decyzję o odwrocie. Na miejsce zostali wezwani ratownicy, którzy udzielili pomocy kilku osobom, z czego cztery zostały zwiezione samochodem na dół, do Karpacza – pisze fotograf, przedstawiając inną wersję wydarzeń.
Bez względu na to, jaki był dokładny przebieg wydarzeń, wchodzenie na szczyt w samej bieliźnie jest skrajną nieodpowiedzialnością.
Źródło: Radio Wrocław
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Zobacz też: Nagranie niedźwiadka podbiło sieć. Są kontrowersje
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.