Zasada "dowód za narty" wciąż aktualna. Ustrzeż się przed kradzieżą tożsamości
Ryzyko związane z kradzieżą tożsamości wciąż nie dociera do właścicieli wypożyczalni sprzętu narciarskiego. I w tym sezonie nie brakuje miejsc, w których narty wypożyczymy wyłącznie "na dowód". Zostawianie tak ważnego dokumentu na stoku może mieć przykre konsekwencje.
08.01.2020 | aktual.: 27.07.2020 09:09
Kopiowanie, skanowanie, bądź fotografowanie cudzego dowodu tożsamości powinno być surowo zakazane. Dostęp do danych osobowych osoby trzeciej może w bardzo prosty sposób uczynić z niej tzw. "słupa" i posłużyć do zaciągnięcia na nią pożyczki lub kredytu.
Urząd Ochrony Danych Osobowych przestrzega przed nieprzemyślanym udostępnianiem swoich danych: "urzędy czy firmy – np. gdy zawieramy umowę lub załatwiamy urzędową sprawę – mają prawo zażądać wglądu do niego (dowodu osobistego – red.), aby potwierdzić nasze dane. Nie powinny jednak go kopiować, a my godzić się na takie praktyki." – czytamy na portalu "Bankier.pl".
Turyści tłumnie przybywający do popularnych ośrodków narciarskich nie myślą o zagrożeniu, a przedsiębiorcy, mimo obowiązującego RODO, wciąż korzystają z tego rodzaju zabezpieczenia przed kradzieżą sprzętu. Często kierują się też zasadą "bez dowodu nie wypożyczamy sprzętu".
Zobacz także
Zamiast zostawiać dowód osobisty na stoku, turyści powinni być świadomi innych możliwych rozwiązań, ponieważ zgodnie ze stanowiskiem UODO w tej sprawie, nikt - zgodnie z prawem - nie może od nas wymagać, abyśmy zostawili dokument tożsamości. W zamian za to, w ramach zabezpieczenia możemy zaproponować inne rozwiązania, np.:
- pozostawienie kaucji, będącej gwarancją zwrócenia wypożyczonych rzeczy,
- spisanie niezbędnych danych z dokumentu tożsamości (ale nie skanowanie dokumentu),
- zamazanie danych, które wykraczają poza dopuszczalny zakres w sytuacji kserokopii dokumentu.
Źródło: Bankier.pl
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl