Zgłoszenie brzmiało dramatycznie. "Żądali żeby ich zwieźć, bo jest ciemno"
Głupota turystów, którzy utknęli 26 grudnia na Włosienicy w rejonie Morskiego Oka, niektórych przeraża. Spanikowani nadejściem zmierzchu ludzie dzwonili po służby z prośbą o pomoc, a nawet żądali, by ktoś przyjechał ich zabrać. Pojechaliśmy na miejsce sprawdzić, co myślą o tym służby i turyści.
27.12.2017 | aktual.: 27.12.2017 19:07
To, że zimą zmrok zapada ok. godz. 15.30 nie powinno być dla nikogo niespodzianką. A jednak! Grupa ponad 40 turystów wydawała się bardzo zaskoczona kiedy okazało się, że jest zbyt ciemno, by mogli sami zejść ze szlaku. Informowaliśmy o tym w serwisie WP Wiadomości. Wśród turystów byli zarówno Polacy jak i obcokrajowcy, dorośli i dzieci. - Do mnie dzwoniła osoba wieku ok. 20-25 lat, zażądała żeby ich zwieźć, bo jest ciemno i boją się zejść - mówi Wirtualnej Polsce Edward Wlazło, komendant straży TPN. - My udzielamy pomocy, od tego jesteśmy, ale nie chcemy robić za taksówkę. Bo w tym czasie może ktoś rzeczywiście potrzebować pomocy, a służby będą odesłane do tak banalnej sytuacji jak wspomniana.
Jak przyznaje rzecznik zakopiańskiej policji, zgłoszenie, które do nich trafiło było dość dramatyczne, dlatego musieli interweniować. - To szlak tatrzański, ale niezbyt wymagający, bo to asfaltowa droga - mimo to zimą na szlaku trzeba być przygotowanym choć w minimalnym stopniu. Mieć latarkę i odpowiednie buty - dodaje mł. asp. Krzysztof Waksmundzki, rzecznik prasowy zakopiańskiej policji. - A decyzję o wyjściu nad Morskie Oko trzeba podejmować wcześnie rano.
Internauci nie mają litości dla turystów i od wczoraj produkują zabawne memy na temat tego zdarzenia. "Gdzie oni się uchowali?" - zastanawiają się w komentarzach. Wiele osób mówi już o świątecznej tradycji, bo w ubiegłych latach podobne zajścia miały miejsce pod koniec grudnia. W sieci pojawiły się więc żartobliwe plakaty reklamujące "tatrzańską sagę".
Tatrzański Park Narodowy ma dość i na Facebooku opublikował komunikat w tej sprawie. "Coraz więcej osób spędza święta pod Tatrami, sporo wybiera się na tatrzańskie szlaki. Niestety często są niewłaściwie wyekwipowani, nie mają doświadczenia górskiego. Nie są również świadomi niebezpieczeństw, które sami na siebie ściągają. W ostatnich dniach nasi pracownicy spotykali w górach turystów w butach typu adidas, którzy kierowali się w stronę Czerwonych Wierchów i Giewontu" - czytamy z przerażeniem.
– Ludzie czasami nie myślą. Wydaje im się, że wyprawa nad Morskie Oko, to tak jak przejście się po Krupówkach – komentuje w rozmowie z WP Zofia Szwajnos z Tygodnika Podhalańskiego, która była obecna podczas sprowadzenia turystów ze szlaku. – Niestety, taka sytuacja, kiedy liczna grupa turystów wzywa pomoc, wydarzyła się już po raz trzeci. Ta ostatnia skontaktowała się z policją i strażą, licząc na to, że ktoś ich stamtąd zabierze. A te służby nie do takich celów zostały powołane. W mojej ocenie to są nieodpowiedzialni ludzie, którzy kompletnie nie byli przygotowani na wyjście w góry. Takie osoby nie zdają sobie sprawy, na co się piszą.