Żyć skromnie, by w podróży opływać w luksusy. 23‑latka znalazła świetny sposób
Dla Bridie Wilkins priorytetem jest podróżowanie. Ale nie takie zwyczajne przemieszczanie się po świecie i docieranie do nowych ciekawych zakątków. 23-latka zwiedza świat w iście bizantyjskim stylu. Skąd na to bierze pieniądze? Na co dzień konsekwentnie oszczędza, by kilka razy do roku ruszyć w drogę i zasmakować luksusu.
03.11.2017 | aktual.: 04.11.2017 09:48
Bridie Wilkins odwiedziła do tej pory 19 krajów, ale już dziś ma mnóstwo planów na kolejne wyprawy. Każdą jej podróż poprzedzają pieczołowite przygotowania. Kobieta uważnie przegląda m.in. oferty hoteli i ośrodków wypoczynkowych, a potem zwykle wybiera... ten najbardziej luksusowy. Zakwaterowania w placówkach, w których rezerwacji dokonuje Bridie, nie powstydziliby się najwięksi celebryci.
Wśród miejsc, które do tej pory odwiedziła, znajdują się m.in.: Bali (spędzała tam czas w luksusowym ośrodku Anantara Uluwatu), Malediwy (zakwaterowanie w ośrodku Velassaru, gdzie wszystko przypomina raj na ziemi) czy włoskie Seiano w pobliżu Sorrento, nad słynącą z zapierających dech w piersiach widoków Zatoką Neapolitańską (nocowała tu w 5-gwiazdkowym hotelu położonym tuż nad brzegiem morza). Kiedy pojechała do Rzymu, wolny czas spędzała w pensjonacie Le Quattro Dame Suites, a gdy przebywała w Paryżu, zarezerwowała apartament w hotelu Radisson Blu Le Metropolitan, gdzie miała do swojej dyspozycji łóżko z baldachimem oraz telewizor na całą ścianę.
Skąd 23-latka bierze fundusze na te wszystkie bajeczne wojaże? Słowo-klucz to oszczędzanie. Mieszkająca na co dzień w Londynie Bridie stara się wydawać tak mało pieniędzy, jak to tylko możliwe. Kupuje najtańsze jedzenie. Nie jada na mieście. Zaopatruje się w gotowe potrawy, nierzadko też jedzenie w puszkach. To wszystko uzupełnia dużymi ilościami warzyw i owoców.
Niemałe oszczędności przynosi jej również ograniczenie wydatków na komunikację miejską, która w Londynie jest wyjątkowo kosztowna. Pomiędzy domem a miejscem pracy Bridie porusza się najczęściej pieszo. Podróżniczka niemal całkowicie zrezygnowała z nocnych imprez, które kiedyś uwielbiała, a pochłaniały sporą część jej budżetu.
Kobieta, która pracuje dla magazynu mody, każdego tygodnia wydaje na jedzenie ok. 15 funtów, a 5-10 funtów na dojazdy. Do tego dochodzą rachunki za telefon oraz czynsz za mieszkanie. Dzięki radykalnym cięciom każdego miesiąca udaje się jej zaoszczędzić ok. 600 funtów (blisko 3 tys. zł).
Wiele osób pyta ją, czy warto ponosić tak wiele wyrzeczeń, by móc raz na jakiś czas wyjechac w podróż. Brytyjka nie ma najmniejszych wątpliwości - twierdzi, że żyje, by podróżować. Poznawanie świata stało się sensem jej życia, a jedzenie konserw rybnych nie wydaje się wygórowaną ceną za możliwość realizowania największej pasji.
- Podróżowanie zmieniło w moim życiu wszystko. Kocham możliwość podziwiania nowych zakątków świata. To uczyniło mnie bardziej kompletną osobą – powiedziała Bridie w wywiadzie dla "Daily Mail".
Dziś całe jej życie kręci się właśnie wokół wycieczek. Nawet w dni wolne od pracy, kiedy przebywa w domu, poświęca temu zagadnieniu sporo czasu. Zajmuje się wtedy poszukiwaniem kolejnych kierunków oraz rezerwacjami lotów czy hoteli. Bridie Wilkins preferuje wprawdzie luksusowe wakacje, ale stara się, by wszystko odbywało się możliwie najniższym kosztem. Dlatego rezerwacji dokonuje z dużym wyprzedzeniem. Wspomina, że w ten sposób za śmieszne pieniądze udało się jej pojechać na Malediwy. Kiedy jednak jest już na miejscu, nie odmawia sobie drogich przyjemności.
Mimo młodego wieku Bridie ma już za sobą wielkie podróżnicze doświadczenia, a wiele wciąż przed nią. Jej najbliższe plany obejmują Kopenhagę i Los Angeles. Oba te miasta zamierza zobaczyć jeszcze w tym roku. Na początku przyszłego roku wybiera się natomiast do Meksyku.