Long Walk - przez Dziki Wschód w hołdzie bohaterom

Jakucja, czyli Republika Sacha to wschodnia część Syberii, będąca częścią Federacji Rosyjskiej. Właśnie tu, w położonym na wiecznej zmarzlinie Jakucku, trzech Polaków rozpoczęło wyprawę śladami uciekinierów z sowieckiego łagru. Jak to się stało, że postanowili pokonać trasę liczącą 8 tys. km, wiodącą przez najbardziej niegościnne zakątki naszej planety?

Obraz
Źródło zdjęć: © Tomasz Grzywaczewski

Jakucja, czyli Republika Sacha to wschodnia część Syberii, należąca do Federacji Rosyjskiej. Jest największą na świecie jednostką administracyjną, której powierzchnia (nieco ponad 3 mln km kw.) jest mniejsza jedynie od takich krajów jak Indie, Australia, Brazylia, ChRL, USA i Kanada. Właśnie tu, w położonym na wiecznej zmarzlinie Jakucku, trzech Polaków rozpoczęło wyprawę śladami uciekinierów z sowieckiego łagru. Dowiedzieliśmy się, jak to się stało, że postanowili pokonać trasę liczącą 8 tys. km, wiodącą przez najbardziej niegościnne zakątki naszej planety. Tomasz Grzywaczewski zdradził nam też kilka szczegółów dotyczących tego, jak traktuje się Polaków na Syberii i jaki los czeka łagry - świadków okrucieństwa stalinizmu.

Wszystko zaczęło się od książki, którą Tomasz Grzywaczewski, prawnik i reporter, dostał w prezencie od ojca. Lektura bestselerowego „Długiego Marszu” Sławomira Rawicza skłoniła go do zorganizowania wyprawy Long Walk Plus Expedition. Jej trasa została zaplanowana na podstawie prawdziwej historii z 1941 r., której bohaterem okazał się Witold Gliński. Rawicz, przywłaszczając sobie tożsamość innej osoby, opisał ucieczkę grupy więźniów pod przywództwem Polaka z radzieckiego łagru. Dotarli oni pieszo z okolic Jakucka do Kalkuty. Grzywaczewski, wraz z Bartoszem Malinowskim i operatorem Filipem Drożdżem, postanowił pokonać tę samą trasę. Ich głównym motywem było nie tylko przywrócenie pamięci o tej niezwykłej historii, ale także oddanie hołdu wszystkim Polakom zesłanym na „nieludzką ziemię”, których wielu pozostało tam na zawsze. – Po przeczytaniu książki, przez zapoznanie się później z historią Glińskiego, nadeszło oświecenie – to wspaniała historia, świetnie znana na Zachodzie (w
Hollywood powstał na jej podstawie film "Niepokonani" P. Weir'a - przyp.red.), a kompletnie nieznana w Polsce. Pomyślałem, że warto ją przypomnieć i upamiętnić – mówi Tomasz Grzywaczewski.

Mapa wyprawy Long Walk Plus Expedition

fot. Tomasz Grzywaczewski

Syberia - przybrana ojczyzna Polaków
Wszystko zaczęło się w Jakucku, położonym nad Leną syberyjskim mieście, gdzie Polacy są traktowani jak przyjaciele. Głównie dzięki dwóm naszym rodakom, Edwardowi Piekarskiemu i Wacławowi Sieroszewskiemu, a także tysiącom, którzy trafili tu na wygnanie, Syberia nazywana bywa przybraną ojczyzną Polaków. Paradoksalnie, to właśnie tu przydarzyła się naszym podróżnikom jedyna niebezpieczna sytuacja. – Poszliśmy do jakiegoś baru na obrzeżach miasta, co, powiedzmy sobie szczerze, nie było zbyt rozsądne – opowiada nam Tomek Grzywaczewski. – Po kilku minutach weszło za nami kilku tzw. „karków” - rozejrzeli się i wyszli. Po kolejnych pięciu minutach wszyscy, łącznie z obsługą baru wypadliśmy na dwór z załzawionymi oczami – do budynku został wpuszczony gaz pieprzowy. Zapadał zmrok. Przed barem stał samochód z zapalonym silnikiem. Udało nam się złapać taksówkę i jak tylko ruszyliśmy, sympatyczni panowie podążyli za nami. Stwierdziliśmy, że oni chcieli nas po prostu wywabić ze środka, żeby nas obrabować. Przez
godzinę jeździliśmy po mieście, żeby ich zgubić – nie chcieliśmy zdradzić, gdzie mieszkamy, żeby nie mieć problemów. I to był jedyny raz, kiedy od strony ludzi groziło nam jakieś niebezpieczeństwo – kończy Tomek.

Warto zatrzymać się przy wcześniej wymienionych polskich nazwiskach. Wybitny pisarz Wacław Sieroszewski, podczas swojego zesłania na Syberię pod koniec XIX wieku, zebrał bogatą dokumentację etnograficzną i dotyczącą lokalnego szamanizmu. Na tej podstawie wydał w 1890 roku monografię „Dwanaście lat w kraju Jakutów”, a w 1896 roku „Jakuty. Opyt etnograficzeskogo issledowanija, tom 1”. Dzięki tej drugiej pozycji uzyskał zgodę na powrót do Polski. Natomiast postać Edwarda Piekarskiego jest bez wątpienia bardziej rozpoznawana w Jakucji niż w kraju. Podczas wygnania zaczął on pisać słownik języka jakuckiego, a później także opracował "Wypisy z narodowej literatury Jakutów". Obaj nasi rodacy są traktowani na odległych syberyjskich ziemiach jak bohaterowie i stawia się im pomniki, a Polaków traktuje z należytym szacunkiem.

Może to również z tego powodu Tomek, Bartek i Filip otrzymali swego rodzaju „list żelazny” na dalszą podróż, w którym władze Republiki Sacha proszą o udzielenie im pomocy w każdej sprawie. Pierwszy etap podróży to trwająca wiele dni wędrówka, przeprawy przez rzeki, spływy łódkami. Warunki są trudne – niska temperatura, wilgoć, zalane drogi, ciągły hałas spowodowany pękającą krą, podobny do wystrzałów z karabinu. W położonych nad Leną wioskach z utęsknieniem oczekują wiosny. – Te miejsca zimą są odcięte od świata. Jedynym docierającym tu transportem są statki kursujące po rzece. Póki nie puszczą lody, nie ma jak dotrzeć zaopatrzenie – mówi Grzywaczewski. – Podróżowaliśmy kilka dni takim statkiem. Jak przybił do brzegu w miejscowości Olekminsk, okazało się, że 80 proc. towarów to alkohol – dodaje.

Archipelag Gułag - historia do wymazania
W Olekminsku spotkali nauczyciela historii Piotra, który zgodził się zaprowadzić ich w głąb tajgi, do zaginionego łagru, na który natknął się kilka lat wcześniej. Po przybyciu na miejsce okazało się, że po obozie nic nie pozostało. – Po całym archipelagu Gułag pozostało na terenie Rosji niewiele – tłumaczy Grzywaczewski. – Historia łagrów znika z powierzchni ziemi na naszych oczach. Każdego roku płoną, zapadają się w bagnach bądź są dewastowane ostatnie, zachowane na najdalszej północy miejsca, które były świadkami stalinizmu – przyznaje ze smutkiem. - Dzięki Piotrowi, który zabrał do odkrytego łagru uczniów i przeprowadził amatorskie badania archeologiczne, udało się wydobyć choć trochę przedmiotów, którymi posługiwali się na co dzień więźniowie – dodaje Tomek.

– Żaden z obozów nie stał się muzeum, nie został zamieniony na miejsce pamięci. Jedynym takim miejscem był obóz na Uralu, Perm-36. W latach 90. XX wieku, dzięki staraniom organizacji Memoriał, powstało tam jedyne *muzeum represji *na terenach byłego ZSRR. Niestety w tym roku zakończyło się „przekazywanie” tego obiektu w ręce państwowe (3 marca br. zamknięto Centrum Upamiętnienia Historii Represji Politycznych Perm-36 – przyp. red.). Latem otwarta została nowa ekspozycja – poświęcona jest „wkładowi systemu łagrów w zwycięstwo w Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej”, czyli wspólnej pracy strażników i więźniów dla zwycięstwa nad faszyzmem – oburza się Tomek.

Takich łagrów jak ten, nie wpisanych nawet do ewidencji, było na terenie Syberii dziesiątki. Nie zachowały się z nich żadne dokumenty, często nie prowadzono nawet ewidencji. Z tego też powodu, nie ma żadnych źródeł, które mogłyby potwierdzić, w którym z obozów przebywał Witold Gliński. Przed wyruszeniem na wyprawę Tomasz Grzywaczewski wraz ze swoimi kompanami odwiedził tego teraz już starszego pana. Mieszka on w Anglii od końca II wojny światowej. Dzięki długim rozmowom nabrali przekonania, że ta ucieczka musiała być jego udziałem, musiała wydarzyć się naprawdę. Choć pojawiły się kontrowersje związane z wiarygodnością tego bohatera, według Grzywaczewskiego nie ma żadnych dowodów, które wykazałyby nieprawdziwość słów Glińskiego. Również ekspertyza historyczna wydanej po podróży książki potwierdziła, że nie można w żaden sposób na podstawie dostępnych źródeł rozstrzygnąć sporu. – Dodatkowo przekonuje mnie fakt, że Gliński niczego nie oczekuje, nie czerpie żadnych korzyści z tego, że to on okazał się
prawdziwym bohaterem książki Rawicza – podsumowuje Grzywaczewski, pytany o jego ocenę tej sytuacji. – Dodatkowym argumentem są także zeznania Ruperta Mayne’a, agenta wywiadu brytyjskiego, który potwierdza, że w 1942 roku, podczas pobytu w Indiach, odnotował zeznania trzech uciekinierów z Syberii. To prawdopodobnie do niego zgłosił się Gliński po dotarciu do Kalkuty – dodaje.

Wysłuchała i opracowała: Urszula Drukort-Matiaszuk/ik, Wirtualna Polska

Ze szczegółową relacją z całej wyprawy możecie przeczytać na stronie longwalk.pl

O swojej wyprawie Tomasz Grzywaczewski opowiedział podczas pierwszego z cyklu spotkań podróżniczych w Muzeum Emigracji w Gdyni.

Źródło artykułu: WP Turystyka
Wybrane dla Ciebie
Najtańsze all inclusive na listopad. Tam się wygrzejesz w świetnej cenie
Najtańsze all inclusive na listopad. Tam się wygrzejesz w świetnej cenie
Zaskakująca moda wśród młodych podróżników. Nie do wiary gdzie śpią, żeby zaoszczędzić
Zaskakująca moda wśród młodych podróżników. Nie do wiary gdzie śpią, żeby zaoszczędzić
Oto miasto z najlepszym jedzeniem na świecie
Oto miasto z najlepszym jedzeniem na świecie
Zabrali 9-miesięczne niemowlę na Rysy. Nie mieli nawet raków. "Szokująca sytuacja"
Zabrali 9-miesięczne niemowlę na Rysy. Nie mieli nawet raków. "Szokująca sytuacja"
Tam opłaca się lecieć. Loty potaniały, a posiłek kupisz od 5 zł
Tam opłaca się lecieć. Loty potaniały, a posiłek kupisz od 5 zł
Polak zatrzymany w Pompejach. Turysta próbował się tłumaczyć
Polak zatrzymany w Pompejach. Turysta próbował się tłumaczyć
Okradali turystów na wakacyjnej wyspie. Policja rozbiła gang
Okradali turystów na wakacyjnej wyspie. Policja rozbiła gang
Pracował na polu, żeby odnowić łąkę. Trafił na wielki skarb
Pracował na polu, żeby odnowić łąkę. Trafił na wielki skarb
Nowy kierunek z Polski. Strzeliste wieżowce i cuda natury. Szykuje się hit
Nowy kierunek z Polski. Strzeliste wieżowce i cuda natury. Szykuje się hit
Podwodna bazylika w Izniku. Szykują tajemnicze miejsce na przyjazd papieża
Podwodna bazylika w Izniku. Szykują tajemnicze miejsce na przyjazd papieża
Trzęsienie ziemi na europejskiej wyspie. Jest na niej czynny wulkan
Trzęsienie ziemi na europejskiej wyspie. Jest na niej czynny wulkan
Imprezowali w schronisku górskim. Sytuacja wymknęła się spod kontroli
Imprezowali w schronisku górskim. Sytuacja wymknęła się spod kontroli