Całuje się z nieznajomymi na tle popularnych miejsc. Pomysł na pamiątkę z wakacji
Kristiana kocha podróżowanie. Lubi też się dzielić zdjęciami ze swoich wojaży w mediach społecznościowych. Dociera do najpopularniejszych na świecie miejsc, a potem, pozując na tle znanych budowli, zastyga w pocałunku z przypadkowymi nieznajomymi.
Nie jest tajemnicą, że podróżując dziś po świecie, można równocześnie nieźle zarabiać. Wystarczy zdobyć odpowiednią popularność w mediach społecznościowych. Tylko tyle albo aż tyle! Ale w jaki sposób wyróżnić się spośród tysięcy blogów czy instagramowych profili poświęconych podróżowaniu? Kristiana Kuqi znalazła receptę i podbija internet. Symboliczny pocałunek na tle najbardziej rozpoznawalnych, ikonicznych obiektów, okazał się strzałem w dziesiątkę. W ten sposób młoda kobieta stara się dowieść, że w podróżowaniu chodzi nie tylko o zaliczanie kolejnych miejsc, ale też o pozytywne wibracje i dzielenie się dobrą energią z innymi.
Przepis na popularność
Pochodząca z Kosowa blogerka przyznała, że pomysł na całuśne fotografie przyszedł jej do głowy, gdy przygotowywała się do wymarzonego wyjazdu do Paryża. Przebywająca wówczas na zagranicznych studiach Kristiana była tak podekscytowana, że jeszcze przed wyjazdem zdradziła swojej przyjaciółce, co zamierza zrobić w mieście zakochanych.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
- Jechałam z dobrą przyjaciółką i jeszcze przed lotem zdecydowałam, że zapytam się jakiegoś nieznajomego o pocałunek – powiedziała cytowana przez magazyn "Insider" Kristiana. - Chodziło o uchwycenie tego idealnego momentu, ale też ukierunkowanie wszystkiego na wzmocnienie pewności siebie.
Szybko okazało się, że najtrudniejszy jest pierwszy krok. Olbrzymi stres, który towarzyszył jej, gdy pierwszy raz prosiła nieznajomego o pocałunek w okolicach wieży Eiffla, szybko minął. Od tamtej pory podobne zdjęcie udało się jej wykonać także na tle rzymskiego Koloseum i podczas wizyty w Kentucky, gdzie o pocałunek poprosiła strażaka. Mężczyźni, których Kristiana prosi o przysługę, wiedzą, że wszystko przeprowadzane jest wyłącznie na potrzeby akcji. Żaden z nich nigdy jej nie odmówił. Kobieta podkreśla też, że jest konsekwentna w działaniu, a jej happeningi jeszcze nigdy nie doprowadziły do nawiązania bliższej relacji i nie przekształciły się w wakacyjny romans. Zawsze jest sporo śmiechu, potem pocałunek i zdjęcie, podziękowanie i rozstanie.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Ale w tym wszystkim chodzi nie tylko o popularność dla popularności. Kristiana twierdzi, że ten niecodzienny rytuał pozwala jej nie tylko na zdobycie oryginalnych zdjęć, którymi potem chętnie dzieli się ze światem. Sprawił też, że jej podróże stały się bardziej intensywne. Jedną z najcenniejszych korzyści jest dla niej jednak ogromna pewność siebie, jaką zyskała. Na początku wcale nie było tak łatwo, ale z każdym kolejnym razem trema mijała. Ta oryginalna praktyka przełożyła się na wyzbycie się wielu lęków. To wielki atut, który przydaje się jej dziś nie tylko w czasie kolejnych podróży, ale również mający wpływ na jej codzienne życie.
Nowy trend?
Jednym z efektów realizowanej przez nią akcji jest nieoczekiwany wzrost jej popularności. Zdjęcia wykonane w różnych miejscach na świecie szybko stały się viralami, co przełożyło się na przyrost liczby nowych fanów śledzących jej działalność w mediach społecznościowych. Jedno ze zdjęć zyskało na Twitterze blisko pół miliona polubień. Niektóre z internautek pochwaliły się, że podchwyciły pomysł Kristiany i odwiedzając kolejne miejsce, także proszą napotkanych mężczyzn o pocałunek. Najodważniejsze z nich dołączają do komentarzy własne zdjęcia.
- Dla kobiety pytającej mężczyzn o pocałunek, nie licząc przy tym na miłość czy podtrzymywanie potem kontaktu, jest to na swój sposób krzepiące. W ten sposób udaje się przełamać stereotyp, że kobiety są beznadziejnymi romantyczkami, które tylko szukają miłości – wyjaśniła Kristiana.
Oczywiście osób, które upamiętniają wizyty w różnych miejscach na świecie w nietuzinkowy sposób, jest znacznie więcej. Prawdziwym fenomenem stał się pod tym względem Matt Harding, który znany jest internautom jako tańczący Matt. Podróżnik w każdym odwiedzanym miejscu zaczął wykonywać zabawny taniec i dzięki temu jest dziś prawdziwym celebrytą. Z czasem zaczęli dołączać do niego miejscowi. Nagrania prezentujące jego zwyczaj, a wykonywane nawet w najbardziej odległych zakątkach świata, podbiły sieć.
Także polscy turyści nie narzekają na brak pomysłów. Kilka lat temu głośno było o gdyńskim podróżniku Aleksandrze Dadeli, który zaczął publikować zdjęcia pamiątkowe z kolejnych odwiedzanych miejsc. Nie były to jednak zwykłe fotografie.
Do każdego z nich globtroter pozował z torbą reklamową pochodzącą z najpopularniejszej w Polsce sieci dyskontów. Pamiątkowe zdjęcia, na których Dadela wyglądał jak "typowy Janusz", obiegły internet w ekspresowym tempie. Żart zamienił się w nową modę. Na Facebooku powstał nawet dedykowany akcji profil społecznościowy. Poza zdjęciami Dadeli znalazły się na nim fotografie wielu jego naśladowców, którzy postanowili wyróżnić się w podobny sposób, pozując m.in. na tle pałacu Buckingham czy Białego Domu, a przy tym oczywiście dobrze się bawić.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl