Dobre ubezpieczenie narciarskie - co powinno zawierać?
Planując zimowy urlop i wyjazd na narty, na liście "do zrobienia" warto zapisać ubezpieczenie i poświęcić trochę czasu na wybór odpowiedniej polisy. Dzięki temu wydamy na nią dokładnie tyle, ile to konieczne, a ochrona będzie kompletna. To, w razie wypadku, pozwoli uniknąć niepotrzebnych nerwów.
02.12.2015 | aktual.: 03.11.2016 16:43
Konieczna jest świadomość, co tak naprawdę będzie nam potrzebne. Warto wiedzieć, kiedy grozi nam np. zapłata z własnej kieszeni za transport do szpitala po kontuzji na narciarskim stoku. Takie koszty naprawdę potrafią zepsuć humor.
Koniecznie postaraj się o kartę EKUZ
Wydawana przez NFZ Europejska Karta Ubezpieczenia Zdrowotnego (EKUZ)
zapewnia zwrot kosztów leczenia nagłych przypadków podczas zagranicznych wyjazdów do krajów Unii Europejskiej oraz Islandii, Liechtensteinu, Norwegii i Szwajcarii. Aby ją otrzymać, trzeba udać się do lokalnego oddziału funduszu i wyrobić stosowny dokument.
Czego EKUZ nie obejmuje: ratownictwa na stoku (w Polsce taka pomoc jest bezpłatna, ale na Słowacji i w krajach alpejskich trzeba za nią zapłacić), transportu medycznego i powrotu do Polski po wypadku. W dodatku karta pokrywa koszty leczenia wyłącznie w placówkach, które mają podpisaną umowę z odpowiednikiem naszego NFZ i robi to na zasadach obowiązujących w danym państwie. W niektórych krajach może to oznaczać dla leczonego np. konieczność częściowej dopłaty do świadczeń.
Zdecydowanie warto mieć na stoku ubezpieczenie turystyczne Jeśli planujesz zjeżdżać na nartach lub desce bardzo przydatne będzie ubezpieczenie turystyczne, które obejmuje uprawianie sportów zimowych. Najczęściej spotykane polisy turystyczne obejmują: pobyt w szpitalu, wizyty lekarskie, badania i zabiegi medyczne, a także operacje, zakup niezbędnych lekarstw i środków opatrunkowych. Ubezpieczyciel pokrywa koszty transportu pacjenta z miejsca wypadku do szpitala, ze szpitala do miejsca zakwaterowania i między placówkami, w których odbywa się leczenie. Polisa gwarantuje również organizację i pokrycie kosztów transportu do kraju, a w niektórych przypadkach też wydatki na podróż i noclegi osoby towarzyszącej oraz koszty transportu zwłok ubezpieczonego do kraju.
Żeby dokonać dobrego wyboru trzeba sobie zadać kilka pytań:
- Dokąd jedziemy? Większość turystycznych polis obejmuje wszystkie kraje europejskie. Ale jeśli wybieramy się na przykład do Gruzji, sprawdźmy zakres terytorialny ubezpieczenia.
- Co będziemy robić? Do spacerów po narciarskich kurortach wystarczy standardowe ubezpieczenie. Jednak już nawet w przypadku spokojnego szusowania po stoku, wymagana jest zwyżka składki na uprawianie sportów wysokiego ryzyka, do których zalicza się narciarstwo (jest bardziej urazowe niż spadochroniarstwo czy sporty walki!). Jeśli mamy zamiar uprawiać bardziej zaawansowane formy narciarstwa, na przykład jeździć poza wyznaczonymi trasami, potrzebujemy rozszerzenia polisy dla osób uprawiających sporty ekstremalne.
- Jaki mamy sprzęt? Jeśli mamy markowy, drogi sprzęt, warto pomyśleć o ubezpieczeniu go. Polisa pozwoli na odzyskanie większej części kosztów, a kradzieże czy też pomyłkowe zabranie nie swojego sprzętu to codzienność nawet w alpejskich kurortach.
- OC? Na stoku obowiązują takie same zasady odpowiedzialności cywilnej, jak w życiu codziennym. Największym problem wcale nie musi być ryzyko, że to my doznamy kontuzji, ale że sami staniemy się sprawcą czyjegoś wypadku.
Jeśli potrącimy kogoś samochodem, może domagać się od nas zwrotu kosztów leczenia, a czasem zadośćuczynienia za inne spowodowane straty (zdrowotne, ale też na przykład związane z utratą źródeł zarobkowania w przypadku poważnych kontuzji). Przed ponoszeniem takich wydatków z własnej kieszeni chroni obowiązkowe ubezpieczenie komunikacyjne. Na stoku, choć też możemy mknąć kilkadziesiąt kilometrów na godzinę, takie ubezpieczenie obowiązkowe nie jest. A przecież groźba wypadku bywa nawet większa.
Niestety trzeba liczyć się z tym, że leczenie potrąconego narciarza to koszt nawet kilkuset tysięcy złotych. Odkupienie złamanej narty to znacznie mniejszy wydatek, ale nigdy nie wiadomo jak drogi jest sprzęt innych narciarzy.
- Według naszych doświadczeń limit sumy ubezpieczenia - czyli kwota, do której odpowiada ubezpieczyciel - dla kosztów leczenia i assistance, przy wyjeździe na narty do kraju europejskiego, nie powinien być niższy niż 50 tys. złotych. Taka kwota nie rujnuje portfela wysokością składki i jednocześnie zabezpiecza nas przed finansowymi konsekwencjami nieprzyjemnych zdarzeń podczas zimowego urlopu – podpowiada ekspert z firmy ubezpieczeniowej.
W zależności od charakteru podróży, być może warto też mieć:
• samochodowe assistance jeśli podróżujesz własnym pojazdem,
• zieloną kartę jeśli wybierasz się poza kraje UE,
• dodatkowe ubezpieczenie bagażu jeśli lecisz samolotem, a przed powrotem planujesz zrobić zakupy lub przewozisz drogi sprzęt narciarski.