Dramatyczna sytuacja w Gdyni. Turyści nic sobie z tego nie robią
W sezonie są tam prawdziwe tłumy, poza nim zawsze znajdzie się grupka osób, która spaceruje obok lub robi zdjęcia. Klif w Orłowie to symbol Gdyni, a jego okolica przyciąga jak magnes. Niestety nie jest bezpieczna, bo klif osuwa się w zastraszającym tempie. Olbrzymie kawałki gliny można znaleźć pod jego zboczem.
Erozja zbocza klifu w Orłowie to naturalny proces, który niestety postępuje coraz szybciej. Dlatego pod zboczem klifu jest zakaz spacerowania, ale turyści, a nawet mieszkańcy, często nic sobie z tego nie robią. W środę 22 marca zamontowano tam nowe tablice ostrzegawcze, ale czy będą skuteczne?
Klif w Orłowie osuwa się coraz szybciej
O dramatycznej sytuacji w Orłowie w poście na Facebooku napisał Sławomir Kitowski z Towarzystwa Przyjaciół Orłowa. Zaalarmował, że pod zboczem znajdują się spore kawałki gliny. "Uwaga! Pod klifem jest bardzo niebezpiecznie" - napisał i nagrał wideo, w którym pokazał, jak gigantyczne odłamki leżą przy brzegu, a między nimi spacerują ludzie. Jego zdaniem klif obrywa się więcej niż jeden metr rocznie.
"W tym tempie stracimy klif z oczu bardzo szybko, w ciągu kilku lat. Trzeba bowiem pamiętać, że jego gliniasta struktura im głębiej sięgniemy, tym bardziej będzie zmieszana się z piaskiem, a to oznacza, że klif będzie znikał jeszcze szybciej niż obecnie" - napisał Sławomir Kitowski. - "W tej chwili, w ciągu kilku miesięcy tracimy ok. 2 m, do końca roku to może być nawet 4-5 m, jeśli nastąpią sztormy i sprzyjające abrazji warunki".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Sztuka podróżowania - DS4
Przypomnijmy, że do poważnego osunięcia się klifu doszło w lutym 2018 r. Na miejscu pracowało wówczas kilka zastępów straży pożarnej. Przez chwilę zaczęto wtedy mówić o zabezpieczeniu go, ale ponieważ nikomu nic się nie stało, to nie doszło do żadnych spektakularnych działań.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
"W końcu sam sobie usypie falochron"
Klif w Orłowie to teren chroniony jako Rezerwat Przyrody i jednocześnie jest częścią obszaru Natura 2000. Kamienne rafy porośnięte zbiorowiskiem roślin są także pod ochroną.
W 2022 r. stanowisko w sprawie zabezpieczenia zajęli dyrektorzy instytutu oceanografii UG, Morskiego Instytutu Rybackiego i Instytutu Oceanologii PAN w Sopocie. Przyznali, że "Orłowski klif jest jedną z krajobrazowych ikon polskiego wybrzeża i pewnie najczęściej fotografowanym morskim krajobrazem Trójmiasta". Przypomnieli, że zdaniem wielu inżynierów, "brzeg morski trzeba chronić betonową opaską (...) lub serią podwodnych falochronów, które osłabią napływ fal na brzeg i ustabilizują erozję".
Eksperci wskazali, że jeżeli zastopuje się proces naturalnej erozji, to klif przeobrazi się w lekko pochylone zbocze. W oświadczeniu napisali, że "proces cofania się brzegu morskiego nie jest nieskończony - klif w końcu sam sobie usypie falochron naturalny z grubszego materiału (głazy), którego nie zabiorą fale".
Podkreślali, że każda nienaturalna ingerencja, czyli np. betonowe zabezpieczenie, spowoduje ogrom konsekwencji dla naturalnych procesów przepływu wody, falowania i transportu rumowiska. "Progi podwodne chronią obszar tylko bezpośrednio za nimi, za ostatnim progiem pojawia się znów zwiększona erozja. Żeby utrzymać plażę na miejscu, trzeba by serię progów budować aż do portu w Gdańsku" - podkreślali w oświadczeniu.
- Przyjemność z oglądania klifu w Orłowie będzie tylko wtedy, kiedy damy mu spokój. Wszelkie próby stabilizacji zrobią z niego pagórek - mówił w rozmowie z Wyborcza.pl prof. Jan Marcin Węsławski, dyrektor Instytutu Oceanologii PAN w Sopocie.
Obecnie nie ma konkretnych planów na zatrzymanie procesu.
Źródło: mir.gdynia.pl/Facebook