Grzechy główne Ryanair
Wysokie opłaty za bagaż główny i nadbagaż, zbyt restrykcyjne reguły dotyczące wagi i rozmiarów bagażu podręcznego, a może niedziałająca strona internetowa – to tylko nieliczne z grzechów głównych irlandzkiego przewoźnika Ryanair wymieniane przez jego klientów.
Wysokie opłaty za bagaż główny i nadbagaż, zbyt restrykcyjne reguły dotyczące wagi i rozmiarów bagażu podręcznego, a może niedziałająca strona internetowa – to tylko nieliczne z grzechów głównych irlandzkiego przewoźnika Ryanair wymieniane przez jego klientów.
Gdyby do tego dołączyć wysokie koszty połączenia z biurem obsługi klienta albo niskie ceny podstawowe biletów, które po dołączeniu opłat dodatkowych do najtańszych nie należą – mamy całą paletę „występków”, które w oczach klientów stawiają Ryanair w nieciekawym świetle. Niestety, teoria „nasz klient, nasz pan” nie sprawdza się w przypadku największych tanich linii lotniczych w Europie. Gdyby jednak popatrzeć na sprawę ze strony personelu pokładowego, można by stwierdzić, że jego życie również nie jest usłane różami, a zarobki dają wiele do życzenia.
Samo szkolenie wstępne na stanowisko stewarda kosztuje ponad dwa tysiące euro. Niestety, jego ukończenie nie gwarantuje miejsca pracy. Dodatkowo każdy ubiegający się o miejsce pracy musi wpłacić bezzwrotnie 100 euro z tytułu wpisowego.
Interesujące jest także to, że pracownicy nie znają swojego grafiku na tyle wcześnie, by móc zaplanować coś innego, często ilość „wylatanych” godzin nie wystarcza, by się utrzymać, a obowiązek bycia pod telefonem „na wypadek gdybyś był potrzebny” też nie należy do przyjemności. Dodatkowo przewodnik płaci tylko za godziny przebyte w powietrzu, co oznacza, że praca na lotnisku przy odprawie pasażerów jest pracą charytatywną.
Zniecierpliwieni pasażerowie oczekujący na lot nie zawsze potrafią zrozumieć stewardesy, które w pośpiechu, często niezbyt estetycznie rozrywają bilety, by zdążyć na czas.
Dużo kontrowersji jest związanych także z wypowiedziami szefostwa Ryanair. Michael O'Leary dąży do maksymalnego obniżenia kosztów lotów, dlatego uważa, że dobrym rozwiązaniem na przyszłość mogły by być automaty z kawą i przekąskami, co doprowadziłoby do zmniejszenia osób zatrudnionych jako personel pokładowy. Zasugerował także, że powinny zostać pobierane opłaty za korzystanie z toalet. A jednym z jego najbardziej kontrowersyjnych pomysłów jest zastąpienie drugiego pilota przez komputer czy inteligentną stewardessę.
Nie pozostaje nam nic innego, jak obserwować dalsze poczynania firmy i mieć nadzieję, że żadna z wzbudzających wątpliwości sugestii szefostwa nie wejdzie w życie.
Iwona J. Fluda
Więcej na: ttg.com.pl