Kobieta sama w podróży. Niektórym wciąż nie mieści się to w głowie
Samotne podróże stają się coraz popularniejszym sposobem na poznawanie świata przez kobiety. Choć entuzjastek samodzielnego przemierzania świata przybywa, wiele pań skarży się, że wciąż spotykają się z niezrozumieniem otoczenia.
08.05.2019 16:30
Tymczasem globtroterki, które już tego spróbowały, przekonują, że dopiero podróżowanie w pojedynkę pozwala poczuć smak prawdziwej wolności i niezależności.
"Jesteś bardzo dzielna" - to jedna z najczęstszych odpowiedzi, z jaką spotyka się Rosita Boland, gdy zaczyna opowiadać o jednej z ulubionych form spędzania czasu. A jest to właśnie podróżowanie. Tyle że Rosita pakuje plecak i zazwyczaj wyrusza w drogę sama. Czasami taka włóczęga po świecie zajmuje jej kilka miesięcy, czasami krócej. Kobieta nie ukrywa, że uwielbia to poczucie spontaniczności, które towarzyszy kolejnym wyprawom. Bardzo cenny jest dla niej też smak wolności.
Do jednego jednak nie potrafi przywyknąć – chodzi o zdziwienie ludzi, którym opowiada o swojej wielkiej pasji. Zaskoczeniem dla postronnych nie jest jej sposób na życie, ale tryb, w jakim realizuje swoje marzenia. Niektórym wciąż po prostu nie mieści się w głowie, że kobieta może przemierzać świat samotnie. Rosita tymczasem zaznacza, że w samotnym podróżowaniu, choć jest ono wspaniałe, nie ma nic bohaterskiego.
Podróżuj i przezwyciężaj lęki
- Dla mnie walecznym i odważnym jest ktoś, kto boi się czegoś, ale i tak to robi. Ja tymczasem nigdy nie bałam się samotnych podróży – wyjaśnia Rosita. - Nie oznacza to, że po drodze nie zdarzają się rzeczy, które nie napawałyby mnie głębokim lękiem, jak np. przepełnione autobusy, które górskimi trasami poruszają się wzdłuż przepaści na łysych oponach. Ale bycie samemu gdzieś na świecie nigdy mnie nie przerażało.
Boland jest zwolenniczką tej złotej reguły, zgodnie z którą każdy powinien zasmakować samotnego podróżowania. To potrafi całościowo odmienić człowieka nawet bojaźliwego. Według niej, decyzja o przekroczeniu tej niewidzialnej granicy, która znajduje się w ludzkiej głowie, a która przekłada się na wyjście z domu i rozpoczęcie samodzielnej wyprawy, potrafi wpłynąć na jakościową zmianę w życiu.
Niektórzy lubią sobie wynajdywać różne wymówki, a jedną z nich jest brak odpowiedniej osoby u boku, by ruszyć w drogę. Rosita przekonuje, że nie warto czekać i siedzieć z założonymi rękami. Ona sama traktuje podróżowanie solo jako najbardziej satysfakcjonujący sposób poznawania świata. W takiej formie jest on dodatkowo prawdziwą przygodą.
Rosita Boland przyznała, że zaczęła praktykować poznawanie świata w pojedynkę nieco przez przypadek. Miała 19 lat, gdy podróżowała po Europie wraz z przyjaciółką, która nagle zmieniła plany. Rosita została w Wiedniu sama, mając przed sobą wybór – przerwać wyprawę i wrócić do domu albo kontynuować przygodę. Zdecydowała się działać na własną rękę - z Wiednia ruszyła do Wenecji i szybko odkryła, że takie podróżowanie w pojedynkę nie tylko nie jest trudne, jak mogło się na początku wydawać. Daje też poczucie olbrzymiej niezależności, a czasami sprawia, że doznania są jeszcze bardziej intensywne.
- Początkowo było to dziwne, ale potem pochłonęła mnie nastrojowa atmosfera Wenecji i ogarnęła radość z podróży nocnymi pociągami, których nagle przestałam się obawiać – opowiedziała Rosita o swoich pierwszych doświadczeniach na łamach dziennika "The Guardian". - Kiedy powróciłam z tej wyprawy do Irlandii poczułam się dumna z samej siebie. Udało mi się zrobić coś, co wcześniej uważałam za nazbyt trudne i niezbyt przyjemne. Okazało się, że wcale nie jest aż tak ciężko, a zamiast tego przez większość czasu jest zdumiewająco.
Samotne podróżowanie nie oznacza, że jesteś sam
Tamta odbyta przez przypadek w samotności wycieczka całkowicie odmieniła jej życie. Choć minęło już 30 lat, Rosita ma w głowie każdy jej szczegół. Gdyby nie przypadek, pewnie nie odważyłaby się ruszyć w drogę bez towarzystwa. Być może w ogóle nie zostałaby podróżniczką. Tymczasem ma za sobą już trzy dekady podróżniczych doświadczeń. W tym czasie udało się jej zwiedzić cały świat – odwiedziła nawet Antarktydę. Dziś ma przyjaciół pod każdą szerokością geograficzną.
- Największym darem podróży solo jest to, co dzieje się po drodze. Za każdym razem wyruszałam sama, ale i tak spotkałam wiele osób, które stały się dla mnie ważne, np. innych podróżników, których nie miałabym szansy poznać, gdybym została w domu; ludzi którzy odmienili bieg mojego życia – przyznaje zdobywczyni świata. - W Katmandu poznałam mojego byłego narzeczonego, a w Meksyku wieloletniego partnera. Przyjaciół na całe życie poznałam do tej pory w: Australii, Polsce, na Węgrzech, w Turcji, Indiach, Indonezji i wielu innych miejscach.
Rosita, która na co dzień pracuje jako dziennikarka, przyznaje, że jest dość staroświecka, gdy chodzi o podróżowanie. Od samego początku swojej przygody podróżuje z tym samym plecakiem i robi niewiele zdjęć. Będąc w drodze, nie relacjonuje też przebiegu wyprawy. Bardzo różni się pod tym względem od innych osób, które spotyka w drodze, a które nie rozstają się z telefonem czy aparatem. Ona wyznaje dewizę "żyj chwilą". Podkreśla, że skoro 30 lat temu ludzie doskonale radzili sobie bez smartfonów, tabletów, internetu i mediów społecznościowych, to znaczy, że można sobie bez tych wszystkich narzędzi - powodujących, że człowiek traci istotę rzeczy - poradzić i dziś.
Coraz więcej chętnych
Irlandka nie jest oczywiście jedyną osobą mającą takie poglądy. Dla Lauren Taylor pierwsza samodzielna podróż była jak prawdziwy powiew świeżego powietrza. Ona również uważa, że choć przybywa ludzi, którzy samodzielnie przemierzają świat, to wciąż postrzegani są oni jako samotnicy, którzy po prostu nie mieli z kim ruszyć w drogę. Często zapomina się, że jest to czyjś w pełni przemyślany, świadomy wybór. Lauren do dziś wspomina reakcję swoich bliskich, gdy powiedziała im, że wyrusza w podróż po Ameryce Południowej. Najpierw reagowali entuzjastycznie, ale gdy tylko dowiadywali się, że nikt nie będzie jej towarzyszył, ich miny zrzedły. Tymczasem taka strategia to prawdziwa szansa.
- Czas, abyśmy zaczęli postrzegać podróże jako cenne doświadczenie, szansę na osobisty rozwój oraz drogę, która pozwala otworzyć oczy na złożoność świata i jego różnorodność, szczególnie na to, co nie znajduje się bezpośrednio wokół nas – powiedziała Lauren Taylor na łamach dziennika "The Independent". - Ja chciałam w ten sposób opuścić swoją strefę komfortu, rzucić sobie wyzwanie, a do tego spędzić świetnie czas po tym okresie, gdy koncentrowałam się na karierze.
Wyprawa do Ameryki Południowej stała się jednym z najbardziej niezwykłych doświadczeń w jej życiu. W trakcie trzymiesięcznej wyprawy była m.in. w Peru, Boliwii i Chile; wędrowała po Andach, podziwiała unikalną przyrodę Amazonii i uczyła się nowych języków. Lauren dostrzega same atuty takiego samodzielnego podróżowania. Zwraca jednak uwagę, że wciąż wiele musi się zmienić w mentalnośc i ludzi, którzy w takich chwilach nie potrafią ukryć zdziwienia i widząc samotną podróżniczkę, zaczynają zadawać pytania – o bezpieczeństwo; o samopoczucie w czasie takiej włóczęgi po świecie; o to, czy lepszym rozwiązaniem nie byłoby zbieranie pieniędzy na dom; a w końcu o cel takiego działania.
Lauren, gdy mówi o plusach samotnych wojaży, nie owija w bawełnę. Dla niej jest to doświadczenie wewnętrznie oczyszczające i bardzo intensywne. Podkreśla, że wielkie rzeczy dzieją się wtedy właściwie każdego dnia. To także pełna wolność i podejmowanie w pełni niezależnych decyzji. Kobieta przyznaje, że do działania zainspirowały ją popularne z blogów i mediów społecznościowych podróżniczki.
Kobiet, które same przemierzają światowe szlaki, przybywa błyskawicznie. Serwis "Culture Trip” zwrócił uwagę, że w ciągu ostatnich dwóch lat liczba kobiet, które wyruszyły w podróż solo albo zamierzają to zrobić w najbliższym czasie, wzrosła o 134 procent. Ten sam serwis wskazał też 11 najbezpieczniejszych miast na świecie, dedykowanych kobietom, które pragną zacząć swoją wielką przygodę. Oprócz Seulu, Kioto, Hongkongu, Berlina, Auckland czy Los Angeles, na liście znalazła się też Warszawa.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl