Kontrowersyjny hit Polaków. "Kto nie był, to wariat albo snob"
Krupówkowy bruk szlifuje rocznie blisko pięć milionów osób, a dziennie nawet kilkanaście tysięcy przepycha się do Morskiego Oka. Wpada się tu najczęściej na weekendy, czasem nawet jedną noc – noc Sylwestra Marzeń. Dlaczego? Odpowiedzi szuka w najnowszej książce "Mit Zakopanego i mity zakopiańskie" Maciej Pinkwart. Dziś publikujemy jej fragment, ironiczny "komentarz ceperski".
No przecież wiemy, że jazda do Zakopanego w ciągu sezonu (a kiedy tam nie ma sezonu?) jest koszmarem, że aby tam pooddychać czystym powietrzem, należy je przywieźć ze sobą, że nonsensem jest jechać samochodem, bo ani jazda wygodna, ani poruszać się po uliczkach nie ma jak, ani zaparkować nie ma gdzie, ale jedziemy samochodem, bo mamy samochód i nie będziemy czekać na pociąg, który i tak nie dowiezie nas tam, gdzie chcemy, bo szyny będą w remoncie.
Wiemy, że taniej byłoby jechać w Alpy albo na Cypr, ale pojedziemy do Zakopanego, bo wszyscy jeżdżą do Zakopanego, a zresztą nasi dziadkowie pokazywali to Zakopane naszym rodzicom, oni nam, my naszym dzieciom, a teraz pomożemy naszym dzieciom dowieźć do Zakopanego nasze wnuki.
Będziemy narzekać, że Zakopane okropnie podupadło, że nas tam oszukują, że aby tanio popełnić samobójstwo, wystarczy wejść do baru i zamówić bigos, i że będziemy jak kretyni wyglądać w kapeluszu góralskim, który sobie kupimy, wiedząc, że muszelki na nim są z chińskiego plastiku, a kupiony na sąsiednim stoisku owczy ser zrobiony jest z mleka krowiego. Ale kupimy, bo wszyscy kupują, a poza tym coś trzeba z tego Zakopanego przywieźć.
Zrobimy sobie słitfocię z widokiem na Giewont i bloki przy Równi Krupowej, którą będziemy nazywać ta Rówień, bo to bardziej po góralsku, a każdy chce być góralem, bo góral jest silny, zwarty i zawsze gotowy, zamiast viagry używa oscypka, jest twardy jak jego chińska ciupaga i stanowi symbol rdzennej polskości, bo nikt nie uwierzy w jakieś plotki z czasów okupacji, jak wszyscy wiedzą – tutaj zawsze była ostoja patriotyzmu, antykomunizmu i religijności; więc jak przyjedziemy do Zakopanego, to będziemy tacy sami jak ci supermeni, albo jeśli jesteśmy kobietami, to będziemy obiektem szorstkiego, ale szczerego zainteresowania ze strony supermenów. W dorożce poczujemy się lepiej niż we własnym merolu, bo w merolu musimy kląć sami, żeby być bardziej męscy, a w dorożce klnie woźnica, co dowodzi, że my wcale na co dzień nie zachowujemy się po chamsku, tylko regionalnie.
Wjedziemy tramwajem na najwyższą górę Tatr, czyli Gubałówkę, będziemy pomstować na to, że na górę z krzyżem nie jeździ kolejka, tylko jeździ na górę bez krzyża, w dodatku za okropne pieniądze, a co gorsza nawet za te pieniądze nie ma biletów albo kolejka nie jeździ, bo wiatr wieje.
Będziemy mieć pretensje, że klimat tu nie taki jak w Egipcie i w koktajlach nie dają palemek, a za dawnych czasów to tu leczyli klimatycznie nawet gruźlicę, ale Tomuś zakrztusił się kwaśnicą, klimat mu nie pomógł, a powinien, bo płacimy opłatę klimatyczną – co to jest, pieniądze oddać!
Jednak za nic z tego nie zrezygnujemy, bo Zakopane jest nasze, polskie, najlepsze, najwyższe, no i kto nie był w Zakopanem w tym roku albo poprzednim, to wariat albo snob, a przede wszystkim zwolennik antypolskich sił, więc musimy dać na fejsa fotę z misiem na Krupówkach, ale misia nie ma, dziadek jak tu był, to były – to co jest, pieniądze oddać.
Nie ma misia, ale jest szwagier dyrektora, pójdziemy razem do Morskiego albo do Kościeliskiej, nie?, dobrze, pójdziemy do Teatru Witkacego, podobno to najlepszy teatr w Polsce, wódkę dają w foyer, a na spektaklach to aktorzy i aktorki latają całe gołe, panie, jak w Paryżu.
Oczywiście, że mamy narty, w zeszłym roku byliśmy we Włoszech, no dobrze, nie we Włoszech – tylko w Italii, panie, ale się namęczyliśmy – ciągle trzeba było jeździć, a tutaj to przynajmniej jak się postoi w kolejce do kolejki, to się można opalić ładnie, no i stojąc, nie złamie się nogi, a w Sodomitach albo na lodowcu to wszyscy coś łamią.
Nie rozumiem, panie Jasiu, tego dowcipu, że największą atrakcją Zakopanego jest bus do Białki, to Białka nie jest w Tatrach, tak jak Zakopane? Co, Zakopane nie jest w Tatrach? No to po cośmy tu przyjechali, Tatry miały być największą atrakcją, nawet ekspres kolejowy nazywa się Tatry, dobrze żeśmy nim nie pojechali, to oszustwo jakieś, trzeba było jechać do Białki Tatrzańskiej albo Bukowiny Tatrzańskiej, to przecież na pewno w Tatrach. Nie? A ja widziałam taką reklamę pensjonatu, który znajduje się w sercu Tatr, nie pamiętam, gdzie to było, Władek? Aha, no właśnie, w Kościelisku. A może w Szaflarach.
I w sumie dlaczego ten sylwester na tej Rówieni jest tylko raz w roku? Nie można by w tym roku zrobić, kiedy my jesteśmy, we wrześniu, powinni wtedy też robić. Co miesiąc sylwester. No nie, zrezygnować z Zakopanego? W życiu! Zakopane jest tylko jedno, a taki Paryż, Rzym czy Szarm el-Szejk to jest wszędzie. Tak, w przyszłym roku też przyjedziemy.
Sztuka podróżowania - DS7
WP Turystyka na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski