Koszmarne tłumy w Intercity. "Korytarz? Nie ma bata, tam ludzie wszędzie siedzą"
Zatłoczone pociągi podczas wakacji to nic nowego. Szczególnie w weekendy trzeba liczyć się z tym, że w ostatniej chwili biletu z gwarancją miejsca do siedzenia nie dostaniemy. Wiele osób decyduje się jednak na opcję bez miejscówki, co powoduje nieprzyjemne sytuacje w przeładowanych składach.
W niedzielę 7 sierpnia miałam okazję jechać pociągiem Intercity "Sobieski" relacji Wiedeń - Gdynia Główna. Wsiadłam w Rybniku, gdzie skład przyjechał co prawda z 25-minutowym opóźnieniem, ale warunki do podróży były świetne. Klimatyzacja działała bez zarzutu, było sporo wolnych miejsc.
Przepełniony pociąg Intercity. Nie dało się przejść do toalety
Problemy zaczęły się dopiero w Warszawie. Zdecydowanie widać, że Polacy chętnie wybierają się nad polskie morze. Na stacji Warszawa Zachodnia nic jeszcze nie zapowiadało gigantycznego ścisku, ale na Centralnej zaczął się horror. Wsiadły prawdziwe tłumy, które zablokowały momentalnie cały korytarz. Myślałam, że to zator jak w samolocie, gdzie ludzie szukając swoich miejsc czy układając bagaże blokują innym przejście. Przed wylotem wszyscy jednak siedzą już na swoich siedzeniach.
Czytaj także: Tłumy na polskich plażach. "Czarno od ludzi"
W "Sobieskim" było jednak inaczej. Po kilkunastominutowym postoju na stacji Warszawa Centralna skład ruszył (z 40-minutowym opóźnieniem), ale sytuacja w przejściu wyglądała bez zmian. W części z rowerami stała młoda mama z niemowlakiem na rękach, bez miejscówki. Dziecko płakało, co zwróciło uwagę innych pasażerów. Podniosły się głosy, że ludzie chętnie ustąpią miejsca, ale nawet jakby dziewczyna chciała skorzystać, na razie nie było mowy o przejściu kilku metrów po przepełnionym wagonie.
Koszmarny ścisk w Intercity: "Tam nawet nogi nie postawisz"
Kawałek dalej utknęła ok. 10-letnia dziewczynka z wielką walizką. Jej rodzina zdołała się przedostać w okolicę wykupionych miejsc, ale na jej buzi po chwili zabłysły łzy. Brat chciał pomóc i ruszył w stronę siostry, ale ona nie była w stanie mu podać walizki. W końcu pasażerowie na miejscach siedzących podawali między sobą bagaż i udało się uwolnić dziewczynkę z korytarzowego "potrzasku".
Miejsce obok mnie - co zaskakujące - było wolne, więc zajęła je para na oko 20-latków, z którymi podróż upłynęła mi błyskawicznie. Zamieniali się co pół godziny, żeby każde mogło odpocząć od męczącego stania. - Kiedy kupowała pani bilet? - zapytali mnie zaciekawieni. Dowiadując się, że dzień wcześniej i mam miejscówkę, nie mogą uwierzyć. - Może trzeba było kupić osobno bilet? A my chcieliśmy miejsca obok siebie i takich nie było? - zastanawiała się dziewczyna.
Sytuacja była beznadziejna, bo w pewnym momencie nie można się było poruszać po pociągu. Tłum uniemożliwiał dojście do WARS-u czy do toalety. - Nawet do kibla nie pójdę. Dobrze, że mamy puste wiaderka po jogurcie - żartowali moi współtowarzysze.
Po jakimś czasie dziewczyna zaczęła się zastanawiać, czy nie przejść na korytarz między wagonami, bo może tam jest lepiej. - Korytarz? Nie ma bata, ludzie wszędzie siedzą. Tam nawet nogi nie postawisz - uciął jej chłopak. W końcu jednemu z pasażerów udało się skorzystać z toalety, co wywołało niemałe poruszenie. - Panu się udało, to też spróbuję! - powiedział chłopak. Poruszenie wywoływały także wszelkie konsumpcje. Wielu pasażerów liczyło na WARS i byli głodni.
- No nie wierzę! Kabanoski ktoś otwiera - powiedziała nagle dziewczyna z nieukrywaną zazdrością. - Nic nie mów, pani tam dalej ma browara. Także totalnie czuję twój ból. Ty chcesz kabanosy, a ja browara - podsumował nasz towarzysz. Ostatecznie do Gdańska dotarliśmy z 53-minutowym opóźnieniem, a tłum z ulgą wytoczył się z pociągu.
Limity pasażerów w Intercity
Całą drogę zastanawiałam się, czy jest jakiś limit liczby pasażerów bez miejsca siedzącego. Bo to, że ludzie kupują bilety z pełną świadomością braku miejscówki nie ulega wątpliwości. Już podczas zakupu wiedzą, że miejsce siedzące będzie raczej cudem. Ale ile takich pasażerów może wsiąść do składu Intercity? Czy bilety są sprzedawane bez limitu?
- W pociągach zestawionych z wagonów pasażer może nabyć bilety bez gwarancji miejsca siedzącego. Podróżny zawsze otrzymuje informację o dostępności miejsca przed opłaceniem biletu i podejmuje na własną odpowiedzialność decyzję o chęci skorzystania z przejazdu - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Marta Ziemska z biura prasowego PKP Intercity. - W sytuacji gdy zainteresowanie połączeniem jest bardzo duże, PKP Intercity dołącza dodatkowe wagony lub uruchamia dodatkowe pociągi. Działanie takie zależy od frekwencji oraz możliwości technicznych. Im wcześniej przewoźnik będzie wiedział o zwiększonym zainteresowaniu, tym ma większe możliwości zapewnienia dodatkowych miejsc, np. poprzez sprowadzenie wagonu z innej części Polski. Dlatego zachęcamy do planowania podróży z wyprzedzeniem i wcześniejszego kupowania biletów - dodaje.
Moi współpasażerowie kupili jednak bilety dzień wcześniej. Podejrzewam, że większość stojących zrobiła tak samo. Szczególnie, że ja sama bilet z miejscówką wykupiłam niewiele ponad 24 godziny przed odjazdem pociągu z Warszawy, ale najwyraźniej miałam dużo szczęścia.
Marta Ziemska podkreśla, że w pociągach zestawionych z elektrycznych oraz spalinowych zespołów trakcyjnych (np. ED160 Flirt czy ED250 Pendolino) nie ma możliwości zakupu biletu bez rezerwacji miejsca - jeśli wszystkie fotele zostaną zajęte, podróżny powinien skorzystać z innego połączenia. Tam więc mamy gwarancję pustego korytarza.
Iwona Kołczańska, dziennikarka Wirtualnej Polski