Łotwa. Bezkresne plaże i kurort z komunistycznym sznytem
- Jak było? Doszłaś do końca plaży? - zapytał z uśmiechem na twarzy mój kolega, kiedy wróciłam z krótkiego wypadu. Łotwa ma bezkresne plaże. Do jej końca dojść nie sposób. Dość powiedzieć, że choćby ta w Jurmali ma… ponad 30 kilometrów.
Kilometry białego piasku i wydm porośniętych trawami ciągną się po horyzont. I - co najciekawsze - wybrzeże jest prawie bezludne. Bywa, że żywego ducha tam nie spotkasz, a czasem, w pobliżu kurortów - dosłownie pojedynczych spacerowiczów, biegaczy lub rowerzystów. Jeśli ktoś chce odpocząć latem od tłumów, powinien wybrać Bałtyk, ale tę jego łotewską część.
Zwłaszcza, że stosunkowo łatwo tam dotrzeć. Samolotem, np. liniami Air Baltic do Rygi (1,5 godziny lotu), samochodem (przez Suwalszczyznę i Kowno, z Warszawy to ok. 10 godzin jazdy), albo autokarem przewoźnika Ecolines. Pobyt w stolicy Łotwy warto wykorzystać na zwiedzanie zachwycającego miasta, a potem - uciec od cywilizacji.
Balety komunistycznych tuzów
Łotwa ma prawie 500 km linii brzegowej. To w większości puste, spokojne, napawające zadumą przestrzenie, a tylko gdzieniegdzie, jak w Jurmali, duże hotele i bary na plaży. Morze w tym miejscu wcina się w ląd Zatoką Ryską, a jej płytkie wody szybką się nagrzewają, zachęcając do kąpieli (choć nie róbmy sobie wielkich nadziei, to wciąż Bałtyk!).
Zobacz też: Najlepsze bałtyckie plaże 2019. Gdzie jechać nad morze?
Sama nazwa Jurmała oznacza morski brzeg, a miasteczko położone kilkanaście kilometrów od Rygi, które powstało stosunkowo niedawno, bo w 1959 r., jest słynnym, popularnym uzdrowiskiem. Ze stolicą łączy je kursująca często, mniej więcej co godzinę podmiejska kolejka (1,40 euro).
Jurmała zrobi inne wrażenie na młodych podróżnikach, a inne na tych pamiętających "słusznie minione" czasy. Tym drugim atmosfera kurortu może przypomnieć komunę, ale nie jest to impresja przykra. Drewniane, misternie rzeźbione dacze, do których niegdyś zjeżdżały grube reżimowe ryby (ponoć także Chruszczow i Breżniew) teraz wynajmują pokoje wczasowiczom, a z gospodarzami łatwo się zaprzyjaźnić, zwłaszcza po paru kieliszkach tutejszego mocnego trunku - czarnego balsamu.
Nad brzegiem morza z jednej strony kiczowatej rzeźby żółwia rozsiadł się wielki i brzydki hotel Baltic Beach, a z drugiej, nieco dalej - drewniany cud architektury z początku XX w., zupełnie pusty. Ta dawna, drewniana architektura zachwyca. Jurmała ze względu na swoje walory (jod, borowiny i sosnowe lasy) była popularnym uzdrowiskiem już w XIX w. Pozostałości dawnej świetności w połączeniu z masą sklepików i straganów na głównej promenadzie na osiedlu Majori, gdzie w co drugim handluje się różnościami z bursztynu, dają mieszankę piorunującą.
Spotkanie wód
Miłośnicy natury powinni wybrać się do położonego na zachód od miejscowości Parku Narodowego Kemeri, z kładkami spacerowymi na bagnie, wieżą widokową i źródłami wód siarkowych.
Jeszcze dalej na zachód rozciąga się kraina zwana Kurlandią, z największymi miastami: Lipawą i Windawą i równie pięknymi, szerokimi plażami. Przewodniki polecają zwłaszcza obszar Parku Narodowego Slitere, który można eksplorować rowerem, korzystając z rozbudowanej sieci ścieżek. Odpoczywając na puściutkich plażach z piaskiem białym i delikatnym jak mąka. Przy dobrej widoczności dostrzeżemy stąd estońskie wyspy: Saarema i Muhu.
Ciekawym doświadczeniem jest wizyta na najbardziej wysuniętym na północ przylądku Kolka, gdzie leży wieś i malownicza latarnia morska. Największe wrażenie zrobi obserwacja morza na czubku przylądka: po prawej mruczy kojąco, a po lewej szaleje spienioną falą. Spotykające się tu wody Zatoki Ryskiej i Bałtyku mają zupełnie inny kolor. Zdają się nie mieszać, tylko zderzać ze sobą, a linia graniczna między nimi jest wyraźnie widoczna.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl