Martyna Wojciechowska wspomina wejście na Mount Everest. "Byłam wtedy najmłodszą Polką w historii, która tego dokonała"
Dokładnie 16 lat temu podróżniczka i dziennikarka Martyna Wojciechowska zdobyła najwyższy szczyt Ziemi - Mount Everest. Przypomniała o tym we wzruszającym wpisie na Facebooku.
18.05.2022 | aktual.: 18.05.2022 13:02
Mount Everest leży w Himalajach Wysokich - na granicy Nepalu i Chińskiej Republiki Ludowej - i mierzy 8 tys. 848 m. Wejście na najwyższy szczyt Ziemi to marzenie wielu. I nie jest to marzenie nie do spełnienia. Przekonała się o tym Martyna Wojciechowska, która na Facebooku wspomina dzień, w którym udało się jej zdobyć słynny szczyt.
Wojciechowska o Mount Everest
"Jeśli ktokolwiek kiedykolwiek powie wam, że coś jest niemożliwe, że czegoś się nie da, że wasze marzenia są nierealne, to pamiętajcie o mnie na szczycie Mount Everestu" - pisze podróżniczka. "Dotarłam tam półtora roku po wypadku samochodowym, w którym złamałam kręgosłup i po którym lekarze mówili mi, że już nigdy nie wrócę do pełnej sprawności i do swojego dawnego, aktywnego życia. Prawie nikt wtedy we mnie nie wierzył" - dodaje.
Wojciechowska wspomina z żalem, że słowo które wtedy słyszała najczęściej to "niemożliwe". Ale jak podkreśla, jej zdaniem "niemożliwe nie istnieje, jeśli się czegoś bardzo pragnie i ma się odwagę swoje marzenia realizować".
Martyna Wojciechowska zdobyła Mount Everest dokładnie 16 lat temu - 18 maja 2006 r. "Byłam wtedy najmłodszą Polką w historii, która tego dokonała. Pamiętajcie o tym i nie przestawajcie wierzyć w swoje marzenia" - wspomina.
Internauci są zachwyceni tym, co napisała. "Winszuję odwagi", "Jesteś moją motywacją", "Wielki szacunek" - piszą pod postem.
Maj na Mount Everest
Maj od zawsze uznawany jest za najbezpieczniejszy czas na wyprawę na Mount Everest.
Średnie prędkości wiatru są w tym czasie mniejsze niż w pozostałej części roku. Dlatego chętnych na wspinaczkę w oknie pogodowym nie brakuje. Świadczyć może o tym zdjęcie, które 12 maja obiegło sieć.
Kolejka wspinaczy, którzy zmierzają w stronę szczytu robi wrażenie. Jest ich tylu, że nie sposób ich zliczyć. Polski internauta, który udostępnił zdjęcie zrobione przez szerpę, przypomniał, że rok temu sytuacja była podobna. Na dowód wstawił zdjęcie.