Meksykanka o świętach w Polsce. "Miałam wrażenie, że już nie dam rady"
Iliana Ramirez jest mieszkającą w Polsce Meksykanką. Od lat razem z mężem i córką święta spędza za granicą. W rozmowie z WP zdradza, jakie doświadczenia wyniosła z Wigilii przy polskim stole. Niektóre tradycje były dla niej całkowitym zaskoczeniem. - Mimo że byłam zachwycona nowymi smakami, to z trudem próbowałam kolejnych dań - mówi nam Iliana.
Monika Sikorska: Urodziłaś się w rodzinie z tradycjami curanderos. Co to oznacza?
Iliana Ramirez: U nas w Meksyku curanderos nazywamy lekarzy autochtonicznych. To są uzdrowiciele praktykujący tradycyjną medycynę meksykańską. Takie osoby są odpowiedzialne za diagnozowanie, leczenie i utrzymywanie zdrowia fizycznego, emocjonalnego lub duchowego grupy ludzi. Moja mama, babcia i prababcia są silnie związane z tą tradycją. Można powiedzieć, że mają dar uzdrawiania. Wielu uzdrowicieli twierdzi, że są tylko pośrednikami boskiej woli. Dlatego wierzą, że pomagają ludziom właśnie dzięki boskiemu błogosławieństwu.
Czy ktoś, kto jest curanderos, może być jednocześnie katolikiem?
Jak najbardziej. Wiara uzdrowicieli zależy od społeczności, w której dorastali i do której należą, ale warto pamiętać, że ok. 80 proc. Meksykanów to katolicy. Nie ma się co zatem dziwić, że duża część uzdrowiciel będzie tego wyznania. Nawet moja babcia była bardzo wierząca i prawie codziennie chodziła do kościoła.
Wspomniałaś, że większość Meksykanów to katolicy. Wasz naród znany jest tego, że lubi hucznie świętować. Jak w Meksyku wyglądają obchody tradycji bożonarodzeniowej?
W Meksyku święta Bożego Narodzenia zaczynają się 16 grudnia. Od tego czasu aż do 24 grudnia odbywają się procesje, które reprezentują podróż Maryi i Józefa. Grupa ludzi niesie figurki reprezentujące ich postaci. Uczestnicy pukają do drzwi mieszkańców, prosząc o schronienie. Kiedy już je znajdą, następuje uroczyste odczytanie fragmentów biblii. Wędrówkę wieńczy wspólna kolacja, zabawa i rozbijanie piniaty. Wszystko trwa łącznie 5 godzin i powtarzane jest codziennie aż do Wigilii.
A jak wygląda wigilijna tradycja?
24 grudnia przygotowywana jest kolacja, składająca się z tradycyjnych potraw, takich jak: tamales, romeritos, buñuelos, churros, Bacalao i napojów, jak np. campurrado, atole czy ponche. W Polsce kolacja wigilijna odbywa się trochę wcześniej. Meksykanie spożywają ją zwykle między godziną 22 a 24. Tego dnia dzieci też mają piniatę pełną owoców i słodyczy. Do kościoła chodzi się albo przed kolacją, albo po kolacji. Na jednej uroczystości łącznie świętuje ok. 50-60 osób, ale są też takie rodziny, które wolą świętować w mniejszym gronie. Prezenty rozdajemy dopiero rankiem 25 grudnia.
Wiele jest dawnych świątecznych tradycji, które w Meksyku przetrwały do dziś?
Pierwsze wzmianki o obchodach świąt Bożego Narodzenia pojawił się w Meksyku razem z przybyciem Hiszpanów. Chcieli, żeby tubylcy zaakceptowali tę religię, więc znaleźli podobne punkty między obydwoma wierzeniami. Dlatego dziś wiele rdzennych społeczności świętuje Boże Narodzenie i dodaje elementy reprezentujące ich społeczność, takie jak: tańce, pieśni, modlitwy do bóstw natury czy rytuały z okazji nadejścia zimy. Tradycje meksykańskie są inspirowane obiema stronami historii - rdzennymi Aztekami i religijnymi chrześcijanami. Aztekowie mieli już obchody bardzo podobne do chrześcijańskich.
To znaczy jakie?
Na przykład zimą, w grudniu, w czasie przesilenia zimowego, rdzenni mieszkańcy świętowali nadejście Huitzilopochtli - boga wojny i słońca. Ich kultem było poszczenie i składanie ofiar Bogu Słońca. Rozpalano wówczas ogniska, palono aromatyczne kadzidło i przygotowywano pyszne przysmaki, aby w nowym roku życie przebiegało pomyślnie. Szli w kierunku mictlanu, gdzie spoczywają zmarli. Kiedy Huitzilopochtli odpoczął, odradzał się w postaci kolibra, a to działo się właśnie między 24 a 26 grudnia. Później przybyli Hiszpanie i narzucili rdzennym ludom katolickie i zwyczaje. Niektóre dawne tradycje zaginęły, a inne się przekształciły i dzięki temu istnieją do dzisiaj.
Spędzałaś kiedykolwiek święta z Polakami?
Właściwie to tylko dwa razy spędziłam święta w Polsce. Razem z mim mężem i córką dużo podróżujemy i święta zazwyczaj spędzamy gdzieś daleko za granicą. Ale zdążyłam poznać polską tradycję bożonarodzeniową i jest kilka rzeczy, które od razu zwróciły moją uwagę.
Coś cię w niej zaskoczyło?
Zdecydowanie. Pierwsza różnica, jaką zauważyłam, to właśnie pora, w jakiej Polacy zasiadają do kolacji. U was to wszystko dzieje się znacznie wcześniej, wraz z pojawieniem się na niebie Gwiazdy Betlejemskiej. Drugą rzeczą, jaka mnie zaskoczyła, jest tradycja dzielenia się pobłogosławionym opłatkiem i składanie sobie życzeń. Bardzo to polubiłam. Kolejną rzeczą jest 12 wigilijnych potraw. Na stole to wygląda bardzo pięknie, ale okazało się, że każdego z tych dań trzeba spróbować, by zapewnić sobie pomyślność na kolejny rok.
W Meksyku nie ma tylu potraw na świątecznym stole?
Nie mamy. Przygotowujemy może ze trzy, cztery potrawy i tyle. W Polsce miałam wrażenie, że już nie dam rady. I mimo że byłam zachwycona nowymi smakami, to z trudem próbowałam kolejnych dań. Zupełnie inaczej niż w Meksyku.
Coś jeszcze było dla ciebie zupełnie nowe?
Tak, zwyczaj stawiania dodatkowego nakrycia dla upamiętnienia zmarłego członka rodziny albo dla niespodziewanego gościa. To piękne, że Polacy są gotowi tego dnia powitać każdego, kto zapuka do drzwi. W Wigilię nikt nie powinien być sam. No i w Polsce świętuje się w rodzinnym, kameralnym gronie. W Meksyku to jest wielka impreza. Czasem nawet na 50-60 osób, które hucznie się bawią, tańcząc i śpiewając.
Gdzie w tym roku spędzacie święta Bożego Narodzenia?
W Hiszpanii.
Świętujecie kameralnie po polsku czy hucznie po meksykańsku?
Kiedy spędzam święta z mężem i córką za granicą, 24 grudnia często chodzimy na lokalne imprezy. Byliśmy już w Brazylii, Omanie, Chinach, Izraelu, Argentynie. Kiedy jesteśmy sami, dołączamy do kolacji z lokalnymi mieszkańcami, a kiedy podróżujemy z rodziną, spędzamy ten czas we własnym gronie.
Za czym najbardziej tęsknisz, gdy spędzacie święta za granicą?
Za pierwszym razem było mi bardzo trudno. Tęskniłam za wszystkim. Za domem, rodziną i przyjaciółmi. Dziś już się do tego przyzwyczaiłam i myślę o tym, co nowego mnie czeka. Kolejne święta w nowym kraju przyniosą nowych ludzi, nowe potrawy i nowe wspaniałe doświadczenia.