Niezadeptany kawałek Polski. Tu drzewa opowiadają niesamowite historie
Warmia brzydszą siostrą Mazur? Absolutnie nie! Przeciwnie, to wyjątkowy skrawek Polski, który na szczęście nie został zadeptany przez masową turystykę. Na Warmię, jakiej na pewno nie znacie, zaprasza Joanna Barchetto-Sojka - fotografka, operatorka i animatorka kultury.
03.08.2023 | aktual.: 04.08.2023 10:25
Artykuł jest częścią cyklu #JedziemyWPolskę. Chcesz opowiedzieć o czymś, co dzieje się w Twojej miejscowości? Pisz na dziejesie@wp.pl.
Wszystkie teksty powstałe w ramach cyklu #JedziemyWPolskę znajdziesz tutaj.
Joanna Barchetto-Sojka jest także przewodniczką kulinarną i przyrodniczą oraz twórczynią Kieszonkowego Ministerstwa Kultury i Kulinarnego Biura Podróży, które pod nazwą WARMING łączą kulinarną i artystyczną stronę Warmii. Przekonuje, że Warmia zdecydowanie nie zasługuje na niechlubny przydomek.
Magda Bukowska: Zacznijmy od tej "brzydszej siostry Mazur", bo taki przydomek czasem pojawia się jako określenie Warmii. Zasłużenie?
Joanna Barchetto-Sojka: Zdecydowanie nie. Według mnie już samo porównywanie tych dwóch regionów jest krzywdzące. Widzę to tak, że Warmia i Mazury się uzupełniają, tworząc region różnorodny kulturowo. Powiem więcej, Warmia jest jednym z nielicznych regionów, z którym mieszkańcy bardzo się utożsamiają. Skąd jesteś? Z Warmii. To bardzo częsta odpowiedź. Niekoniecznie pada nazwa konkretnej miejscowości.
Co twoim zdaniem, poza ludźmi, którzy się z nią utożsamiają, jest największą wartością Warmii?
Mogę to ująć w jednym słowie: krajobraz. Wsie wtopione w polno-leśne widoki, w dodatku pagórkowate. Tego nie ma nigdzie. O poranku i dżdżystą jesienią między pagórkami pokładają się mgły, tworząc naprawdę nieziemskie widoki. Aleje drzew, które są szlakiem komunikacyjnym między wsiami, często pojawiają się w fotorelacjach turystów. Te aleje są nie tylko piękne, one "robią drogi". Wiele z nich zaprojektowano w celu utrzymania tras siecią korzeni. To uczy, jak człowiek, wykorzystując siłę przyrody, może tworzyć mądre i piękne rozwiązania na lata.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Współczesna Warmia, poza przyrodniczą wartością, ma też wiele innych walorów. To prawdziwy kulinarny raj. Kraina dosłownie mlekiem i miodem płynąca. Tu, we wsi Godki, powstało jedno z pierwszych w Polsce certyfikowanych gospodarstw ekologicznych. Na Warmii jest najwięcej jakościowych serowarni. Do naszego regionu wróciły owce, przetwórstwo owczego mleka, tu powstają rozsławiające województwo cydry z Włodowa, które wygrywają nagrody w prestiżowych konkursach w Europie. Pola gryki kwitną latem, a pszczoły zbierają z nich miód. Coraz więcej ludzi na wsiach inwestuje czas w przydomowe pasieki.
Poza tym na Warmii się gości. Tu, w okolicy, w której szczęśliwie żyję, istnieje sieć powiązanych gospodarstw agroturystycznych, gdzie gospodarze mają czas dla swoich gości. Są to często domy, siedliska, gdzie włożono ogrom pracy i zaangażowania osób, które zdecydowały się podjąć tego wyzwania. Jest mnóstwo zapaleńców, którym przywracanie życia starym domostwom sprawia radość.
Każde miasto czy region ma takie swoje "must see". Co ty byś wpisała na taką listę na Warmii?
To by była długa lista (śmiech). Na pewno wieś Nowe Kawkowo. Obok Zalipia to chyba najbardziej kolorowa wieś w Polsce. Tu kolory są wyrazem sztuki współczesnej, która idealnie wpisała się w zabudowania wiejskie. W wiosce koniecznie trzeba odwiedzić Galerię Kawkowo, miejsce, w którym sztuka tętni kolorami. Malarstwo, rzeźba, rękodzieło - wizyta w Galerii Kawkowo to prawdziwa koloroterapia.
Kolejny przystanek to maleńkie miasteczko Jeziorany z fantastycznym targiem, choć już nie tak kameralnym jak kiedyś. Obecnie kilku gospodarzy z okolic Jezioran utworzyło wędrowną grupę. Nie tylko można skorzystać ze stoisk targowych, ale także poznać ich gospodarstwa i spędzić czas co tydzień w innym. Do Jezioran najlepiej przyjechać wysadzaną pięknymi, starymi drzewami aleją prowadzącą z Dobrego Miasta. Po drodze jest niemal górska serpentyna, a z jej szczytu rozpościera się obłędnie piękny, prawdziwie warmiński widok.
Będąc na Warmii, trzeba też odwiedzić serowarnię Oleny, czyli Kwaśne Drzewo Sauerbaum. Powstające tu sery to prawdziwy kulinarny cud, ale dla właścicielki najważniejsze są zwierzęta - 60 meczących i beczących istot. Po wizycie pożegnanie z każdą z kóz i owiec - oczywiście ze wszystkimi po kolei - trwa wieki (śmiech). W Wołownie z kolei zjemy sery Julity, które wędzą się we własnoręcznie zrobionej z kamienia i metalu wędzarni.
Nie można też przegapić Teatru Węgajty, a dokładniej wydarzeń, które się tam odbywają. Pośród łąk i pól, pod lasem mieści się gospodarstwo. W 1986 r. powstał tu teatr, który swoją nazwę wziął od pobliskiej wsi. Mute i Wacek Sobaszkowie prowadzą tu ośrodek spotkań, spektakli, warsztatów. Teatr jest bazą lipcowego festiwalu Wioska Teatralna. Dziś działają tu dwa zespoły: Teatr Węgajty i Schola Węgajty. Ośrodek daje też schronienie pracy teatralnej z udziałem niepełnosprawnych (Teatr Potrzebny) oraz Spółdzielni Socjalnej Convivo - kuchni wielu kultur, prowadzonej przez uchodźczynie mieszkające w Polsce.
To dla mnie miejsce wyjątkowe. Trafiłam tu jeszcze w szkole podstawowej na spektakl wystawiany przez Tatr Węgajty i choć niewiele wtedy z tej sztuki zrozumiałam, wiedziałam, że będę chciała tu wrócić i poznawać tych wspaniałych ludzi. Dziś, szczęśliwym zbiegiem zdarzeń, mieszkam tuż obok i mogę chodzić do teatru w kapciach. Nieźle, nie? (śmiech)
Muszę też wspomnieć o bardziej znanych atrakcjach regionu, które także zdecydowanie warto zobaczyć. Mam na myśli warmińskie zamki w Olsztynie, Kętrzynie i Lidzbarku Warmińskim.
Faktycznie - bardzo długa ta lista.
Ależ ja jeszcze nie skończyłam. Mam jeszcze sporo takich miejsc, które są na mojej prywatnej liście i do których zawsze zapraszam swoich gości. To miejsca absolutnie magiczne. Choćby Cegielnia Art. To jednocześnie pracownia i galeria porcelany oraz niezwykłe gospodarstwo agroturystyczne - w dosłownym tego słowa znaczeniu. Są tu osiołki, kury, koguty, krowy, pieski i kotki. Przyjeżdżając tu, stajesz się domownikiem rodzinnej posiadłości wiejskiej.
Widok z cegielni zapiera dech. Tu golden hour (złota godzina - przyp. red.) trwa trzy godziny, codziennie, a parzona na kilka sposobów kawa oraz krepy z karmelem i gruszką smakują tak, jak nigdzie na świecie. Z kolei pałac Nakomiady to miejsce, które uwodzi prostotą klasycznego piękna, idealną harmonią architektury i natury. Obok pałacu znajduje się manufaktura ceramiczna, w której powstają kafle i miniatury pieców.
Czytaj także: Zakazane lasy PRL. Miejsce, którego nie było na mapach
Jeśli ci nie przerwę, to raczej nigdy nie wyczerpiesz listy, prawda? (śmiech)
Może tak być. To może jeszcze tylko tak "od myślników" wspomnę o Nowym Spa, które znajduje się na łące, Spiralnym Ogrodzie Permakulturowym w Skolitach, gdzie serwowane są mandalowe sałatki prosto z grządki i Lawendowym Polu - pierwszej warmińskiej, ekologicznej plantacji lawendy, na której wytwarzane są lawendowe cuda dla urody i podniebienia.
Tak sobie uświadamiam, że właściwie cały czas mówię o miejscach związanych z naturą, zaszytych między polami, a przecież tutejsze miasta i miasteczka też kryją prawdziwe perełki. Np. w hotelu Krasicki w Lidzbarku Warmińskim jest magiczna biblioteka, w której ożywa historia. Zachowane dzieła Ignacego Krasickiego, bajki można czytać godzinami. Przytłumione światło, wygodne fotele. Konstrukcja pomieszczenia jest bardzo nietypowa.
A jak będziemy już w Lidzbarku, zdecydowanie warto też odwiedzić przepiękną oranżerię z widokiem na zamek, w której odbywają się liczne wydarzenia czytelnicze, wystawy ilustratorów książek dla dzieci, a latem, na białym fortepianie wybrzmiewają dźwięki podczas festiwalu Varmia Musica. I jeszcze miejsce, które zachwyca mnie od lat - olsztynecki skansen z bogatymi ekspozycjami, bardzo przyjazną ekipą i zapachem drewnianej chaty. Kilka razy w roku odbywają się tu wydarzenia, w czasie których można np. własnoręcznie międlić len. Jest karczma, wozownia, wiatraki, młyn, szkoła i nawet olejarnia! Jest tego dużo więcej, ale nie mogę zdradzić wszystkiego, trzeba tam pojechać!
Czytaj także: Karmuszka, dzyndzałki, maść czarownic i lekarstwo na ból duszy. Wyprawa po warmińskie przysmaki
Dziś wiele osób podczas podróży chce nie tylko coś zobaczyć, ale czegoś doświadczyć, przeżyć. Po miejscach, które opisujesz, widzę, że jest to bliskie twojej wizji podróżowania, którą realizujesz w ramach WARMINGU.
Zdecydowanie tak. Myślę, że to ważne, by w danych miejscach naprawdę być, a nie tylko je zobaczyć. Stąd w ramach WARMINGU kulinarne wycieczki, które są połączeniem wspaniałych doznań smakowych z poznawaniem okolicy, spotkaniami z artystami, słuchaniem anegdot i historii odwiedzanych miejsc. Z kolei warmingowe koncerty i wydarzenia to szansa na poznanie gospodarstw i niezwykłych miejsc ukrytych w warmińskich wsiach.
Wybieramy się na ceramiczne warsztaty do Nowego Kawkowa, relaksujemy w spa na łące, spędzamy razem czas, poznając okolicę. Raz w roku, w wakacje, w jednym z gospodarstw w okolicy organizowany jest też Festiwal Baśni i Opowieści. To niezwykłe wydarzenie skupiające miłośników bajek i baśni muzycznych. Fantastycznym sposobem na poznawanie Warmii są też spływy kajakowe. Płynąc Mrózką, Łyną czy Pasłęką, na pewno nie będzie nam brakowało malowniczych i kojących widoków.
Tym, co dla mnie ma ogromne znaczenie, jest fakt, że Warmia jest wciąż niezadeptanym regionem, który oferuje intymność, kameralność i możliwość takiego prawdziwego wyciszenia, zwolnienia tempa. Na Warmii po prostu się wypoczywa pod pięknymi, starymi drzewami, które szumią niestworzone historie...