Opłata klimatyczna. Wypoczywaj, płać i płacz
Wczasy w turystycznych miejscowościach Polski wiążą się nie tylko z opłatami za nocleg czy wyżywienie. Urlopowicze muszą również zapłacić tzw. opłatę klimatyczną. Dodatkowy koszt najbardziej odczują w portfelach ci, którzy, wyjeżdżają na wakacje z rodziną.
Typowo turystyczno-wypoczynkowe miejscowości w Polsce łączą dwie rzeczy – trudna do przewidzenia pogoda i opłata klimatyczna. Dlatego wybierając się do Sopotu, Kudowy-Zdrój, Zakopanego czy Władysławowa, poza parasolem i kurtką przeciwdeszczową, trzeba zabrać dodatkową gotówkę.
Czym właściwie jest opłata klimatyczna?
Formalnie nazywa się ją opłatą miejscową lub uzdrowiskową. To podatek, jaki muszą uiścić przyjezdni za każdą rozpoczętą dobę pobytu.
Gmina może "skasować" nas tylko wtedy, gdy spełnia określone kryteria. Na jej terenie muszą znajdować się np. parki narodowe/krajobrazowe, rezerwaty przyrody, skały, wodospady, muzea, wąwozy, unikalna roślinność, punkty widokowe czy skanseny. Oczywiście musi być też odpowiednia baza noclegowa.
Zobacz też: Koszt noclegu w polskich górach
Ile wynosi opłata?
Wysokość opłaty uchwalana jest przez radę gminy lub miasta, która może ustanowić ją w ramach widełek ustalanych corocznie przez ministra finansów (stawki można sprawdzać w Biuletynie Informacji Publicznej lub na stronie internetowej danej miejscowości).
Specjalny podatek zostanie nam doliczony do rachunku w miejscu, w którym będziemy nocować: w hotelu, pensjonacie, kwaterze prywatnej lub na polu namiotowym. Co ciekawe, właściciele obiektów otrzymują od gminy 10 proc. zainkasowanej opłaty. Wiele osób zada pytanie, czy każdy bez wyjątku musi płacić. Odpowiedź brzmi: nie. Zwolnione z opłat są osoby przebywające w szpitalach, niewidomi i ich przewodnicy, posiadacze domów letniskowych położonych na terenie miejscowości, a także zorganizowane grupy dzieci i młodzieży.
Maksymalne stawki na 2018 r. są nieco wyższe niż w roku ubiegłym. Opłata miejscowa (nie dotyczy uzdrowisk ani obszarów ochrony uzdrowiskowej) to 2,22 zł (2,17 zł w ub.r.). Natomiast w miejscowościach posiadających status obszaru ochrony uzdrowiskowej – 4,33 zł (4,24 zł w ub.r.).
Opłata nie jest wygórowana i wydaje się, że znacząco nie obciąży budżetu. Jednak jeśli na urlop wybiera się kilkuosobowa rodzina, z pewnością odczuje w portfelu dodatkowy wydatek. Przykład? Rodzice z dwójką dzieci udają się na tydzień do Sopotu. Dzienna stawka wynosi tu 4,30 zł (w Gdyni i Gdańsku to 2,22 zł). Oznacza to, że koszt pobytu familii w kurorcie zostanie powiększony o 120,4 zł. Także Kudowa-Zdrój ma wysoką stawkę – wynosi ona 4 zł (112 zł tygodniowo dla 4-os. rodziny). Ale już w przypadku Helu opłata miejscowa wynosi 2 zł za dobę. Łatwo policzyć, że rodzina tygodniowo zapłaci tu ekstra 56 zł.
Smog komplikuje sprawę
Urząd Miasta Zakopanego także inkasuje od turystów 2 zł za każdy dzień pobytu. Choć w przypadku stolicy Tatr opłata miejscowa wiąże się z kontrowersjami. 10 lipca 2017 r. Wojewódzki Sąd Administracyjny w Krakowie uznał, że miasto bezpodstawnie pobiera od przyjezdnych pieniądze. Tym samym rację przyznano turyście i dr hab. z krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych Bogdanowi Achimescu, który zaskarżył zasadność pobierania tzw. opłaty klimatycznej z powodu kiepskiej jakości powietrza w Zakopanem.
Choć NSA uznał, że opłata pobierana w oparciu o uchwałę Rady Gminy była nielegalnie, to miasto nie zamierza z niej rezygnować. Stoi na stanowisku, że dopóki wyrok się nie uprawomocni, opłata klimatyczna w dalszym ciągu będzie pobierana.
Nie daj się zaskoczyć
Co ważne, o tym od kiedy pobierana jest opłata decyduje dana gmina. W większości płaci się przez cały rok, ale są takie, w których opłata miejscowa/uzdrowiskowa nie obowiązuje poza sezonem turystycznym. Dlatego przed wyjazdem takich informacji najlepiej szukać na stronie internetowej gminy. Rezerwując urlop przez popularne portale zazwyczaj dostajemy też informację, że opłata zostanie pobrana na miejscu.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl