Otwarta Portugalia. Wielu cudzoziemców znalazło tu swoje miejsce na ziemi
- Portugalczycy są narodem otwartym na obcokrajowców i inne kultury. Są potomkami odkrywców - mówi Ewa Waligórska z Portugalskiej Narodowej Organizacji Turystycznej, podkreślając, że wielu cudzoziemców znalazło w tym kraju swą bezpieczną przystań.
Bez barier
- Wystarczy przejść się ulicami większych miast Portugalii, aby przekonać się, że oprócz turystów, spotkamy wielu cudzoziemców, którzy w Portugalii znaleźli drugi, spokojny dom. Turyści bardzo często podkreślają, że są przyjmowani w całej Portugalii z wielką życzliwością, uśmiechem na twarzy. Dlatego tak chętnie tam wracają - mówi Ewa Waligórska z Portugalskiej Narodowej Organizacji Turystycznej.
Ci, którzy postanowili się osiąść w tym europejskim państwie, podkreślają łatwość aklimatyzacji i otwartość Portugalczyków na ludzi, nowinki i trendy. Agnieszka Basek, która wraz z Małgorzatą Furst otworzyły pionierską firmę brafittingu "Dama de Copas" i dziś pod tym szyldem prowadzą dziewięć salonów z bielizną na całym Półwyspie Iberyjskim, wspomina, że na początku pomogły im media. Zapraszano ją do telewizji, głównie programów śniadaniowych. Nie stanowił przeszkody fakt, że nie mówiła płynnie po portugalsku. Wszyscy cieszyli się, że próbuje.
- Portugalczycy sprzyjają przybyszom i nie stanowi dla nich żadnej przeszkody, że ktoś jest obcokrajowcem. Jeżeli ma się coś ciekawego do zaproponowania, ludzie to doceniają. To niewątpliwa zaleta tego kraju, że nie postrzegają bycia obcokrajowcem jako negatywu. Może dlatego, że jest to mały kraj, jego mieszkańcy akceptują bez zastrzeżeń ludzi z zewnątrz - zastanawia się pani Agnieszka.
Zapraszają imigrantów i uchodźców
Portugalia jest bardzo otwarta nie tylko na migrantów ekonomicznych, ale też na uchodźców, choć nie zachęca ich wsparciem finansowym. W 2014 r. odwiedziłam Porto razem z przedstawicielami organizacji pozarządowych: Stowarzyszenia Solidarności Globalnej w Lublinie i Fundacji Edukacji i Twórczości z Białegostoku, by przyjrzeć się systemowi integracji imigrantów.
Byliśmy w Centro Nacional de Apoio ao Imigrante (CNAI) - instytucji typu "one stop shop", funkcjonującej od kilkunastu lat. W jednym miejscu można tam załatwić formalności wizowe, związane z łączeniem rodzin, skorzystać z konsultacji prawnej czy pośrednictwa pracy, zapisać się na darmowy kurs portugalskiego. W centrum pracują urzędnicy, którzy są mediatorami pomiędzy imigrantem a instytucją i bardziej postrzegają siebie jako pracowników socjalnych. Są przekonani, że imigranci to same plusy: odmładzają starzejące się społeczeństwo, ratują budżet, pracują na emerytury, ubogacają kulturę.
Portugalczycy sami rozumieją też dobrze plusy i minusy imigracji, bo od czasów kryzysu wyemigrowało ich około 20 proc. Solidarnie zgadzają się na przyjęcie imigrantów w ramach unijnego "rozdzielnika", choć ci nie palą się do tego, by w Portugalii osiąść na stałe.
Słynna jest historia kilkudziesięcioosobowej grupy Syryjczyków, osiedlonych na przedmieściach Lizbony w 2013 r. Wszyscy po paru dniach wyjechali do Niemiec. Nie byli pewni, co może im zaoferować Portugalia, powoli wygrzebująca się z kryzysu i uważana za jeden z biedniejszych krajów Zachodniej Europy. Tymczasem warunki oferowane tu uchodźcom obejmują wsparcie w zakwaterowaniu, znalezieniu pracy, szkoleniach zawodowych, kursach językowych, dostęp do publicznej edukacji i służby zdrowia. Poziom integracji jest prawie tak dobry jak w Szwecji.
Rozliczyć się z kolonializmu
Portugalia ma "własnych" imigrantów. Najwięcej osób przybywa z Brazylii i krajów byłych kolonii w Afryce, a także ze wschodu: Ukrainy, Rosji, Uzbekistanu, Kazachstanu. Jeśli chodzi o niechlubną kartę europejskiej historii, czyli kolonializm, to jego duch pokutuje do dziś. Mimo bowiem otwartości w przyjmowaniu obywateli takich krajów jak: Wyspy Zielonego Przylądka, Angoli, Mozambiku i Gwinei Bissau, zderzają się oni ze szklanym sufitem.
Wśród około 400 tys. imigrantów w Portugalii niewielu robi wielkie kariery w polityce. Najważniejsze stanowiska państwowe obejmują głównie biali. Z wyjątkami, takimi jak premier Antonio Costa, którego przodkowie pochodzą z indyjskiego stanu Goa, albo pochodząca z Angoli minister sprawiedliwości
Portugalczycy otwartość mają we krwi
Zarówno portugalskie społeczeństwo, jak i badaczy historii dzieli kwestia kolonializmu. Choć nikt nie kwestionuje ogromu krzywdy wyrządzonej mieszkańcom kolonii, z niewolnictwem na czele, to przez wiele lat uważało się, że portugalski kolonializm był łagodniejszy, z ludzką twarzą, humanitarny wręcz. Dopuszczał emigrację biednych obywateli do kolonii i małżeństwa mieszane. Na dobre przyzwyczaił Portugalczyków do "innego".
- Portugalczycy są narodem szczególnie otwartym na obcokrajowców i inne kultury. Trudno się temu dziwić. Są przecież potomkami odkrywców połowy świata i od ponad pięciu wieków poznają i czerpią z innych kultur, zwyczajów a nawet z kuchni innych narodów. Wszędzie tam, gdzie w czasach odkryć geograficznych dotarły portugalskie karawele, Portugalczycy starali się jak najwięcej dowiedzieć o kraju i mieszkańcach, zawierać z nimi sojusze, małżeństwa, a jak najmniej z nimi walczyć - komentuje Ewa Waligórska.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl